Podróbki, niedoróbki, uszkodzone produkty - od dziecka uczymy się, jak unikać ich na zakupach. W sieci wiele wypracowanych metod nie działa. Dlatego tak ważne jest rozwinięcie algorytmu weryfikującego, którzy sprzedawcy grają nie fair.
reklama
Chytry dwa razy traci - stara mądrość ma się dobrze w erze zakupów w internecie. “Chytrość” kupujących online polega zwykle na tym, że mimo niepokojąco niskiej ceny spodziewają się otrzymać towar zgodny z opisem. Chytrość sprzedawców zaś - na kalkulacji, że w internecie nikt ich nie złapie.
Wobec licznych przypadków wystawiania podróbek podszywających się pod markowe produkty i trudności z odzyskaniem pieniędzy od nieuczciwych sprzedawców, Shoper przygotował zestaw metod, pomagających w zweryfikowaniu, który z nich jest wiarygodny, tak by ograniczyć ryzyko.
1. Marketplace czy sklep?
Na serwisach aukcyjnych i ogłoszeniowych łatwo rozpocząć działalność e-commerce. Sprzedawca nie ponosi nakładów związanych z budową i konfiguracją strony internetowej. To może przyciągać osoby, które chcą zarabiać w nieuczciwy sposób. Dariusz Brzeziński, Manager Działu Obsługi Klienta w Shoper, przestrzega jednak przed założeniem, że każdy sprzedawca na marketplace’ach jest potencjalnie nieuczciwy. Serwisy te mają często własne metody ich weryfikacji, w tym prosty i skuteczny system komentarzy od kupujących. Jednak lepiej być uważnym i sprawdzić, czy sprzedawca posiada również własny e-sklep. Procedury, które trzeba przejść przy jego zakładaniu nie są specjalnie skomplikowane, ale zniechęcają osoby nastawione na błyskawiczny zysk.
2. Własna domena i certyfikat SSL
Kolejną barierą, która osłabia zapał internetowych oszustów, są koszty i formalności prawne. Zarówno uruchomienie własnej domeny jak i instalacja certyfikatu SSL, wiążą się z wydatkiem i koniecznością spełnienia wymogów formalnych. Nie są one co prawda niemożliwe do obejścia, ale skutecznie odstraszają większość drobnych kombinatorów. Wszystkim, którzy trafią na stronę sklepu o podejrzanym adresie, który w dodatku nie zaczyna się od “https”, powinna więc od razu zapalić się w głowie ostrzegawcza lampka.
3. Regulamin sklepu
Część sklepów otwarcie, czarno na białym, przyznaje, że nie są faktycznymi sprzedawcami, tylko pośredniczą w transporcie produktów np. z Chin i w związku z tym nie są odpowiedzialne za ich stan. Inne podają długi, jak na dzisiejsze standardy, termin wysyłki, co też powinno niepokoić. Szkopuł w tym, że takie zapisy znajdować się mogą w regulaminie sklepu, ale niewielu kupujących zada sobie trud, by go odnaleźć i przeczytać. Warto do niego zajrzeć nie tylko wtedy, gdy mamy choćby cień podejrzenia co do uczciwości sprzedawcy. Obawę powinien budzić również brak zapisów w regulaminie dotyczących zwrotu towarów, a sygnałem do natychmiastowego odwrotu - zupełny brak regulaminu.
4. Dostępne metody płatności
Dostępność tylko jednej metody płatności - przelewu na rachunek sprzedawcy - powinna być kolejnym dzwonkiem alarmowym. Taki sposób płatności w bardzo niewielkim stopniu zabezpiecza kupującego. W skrajnym przypadku, po wysłaniu pieniędzy, kontakt ze sprzedawcą może się zerwać. Nieco bardziej bezpieczna jest przesyłka za pobraniem. Największe bezpieczeństwo zakupu dają zaś płatności online.
5. Podejrzanie niskie ceny
Dla niektórych branży i produktów marża detaliczna wynosi standardowo kilkadziesiąt lub nawet ponad sto procent. Nic dziwnego, że wśród konsumentów żywe jest przekonanie, że system dystrybucji można obejść i sekretnymi sposobami zdobyć towar “prosto z fabryki”.
Najczęściej jednak śmiesznie tani produkt nie oznacza unikalnego znaleziska, tylko zwykłą podróbkę, towar z defektami lub śladami używania. Niestety nie da się przed zakupem całkowicie wyeliminować tych ryzyk. Zamieszczone przez sprzedawcę zdjęcia mogą nie być wcale autentyczne. Nie zaszkodzi więc sprawdzić ich w wyszukiwarce. Dobrze też poprosić sprzedawcę o fotografie konkretnych detali produktów. Jeśli zwleka z ich przesłaniem, lepiej zrezygnować z rzekomo okazyjnego zakupu.
Dariusz Brzeziński radzi, aby w przypadku gdy bardzo zależy nam na zakupie, a zauważyliśmy niepokojące sygnały, sprawdzić w zewnętrznych źródłach informacje o e-sklepie. Samo odszukanie fizycznego adresu firmy - np. przy użyciu Street View od Google - potrafi czasem zdradzić, że w danym lokalu nie zmieści się porządny sklep, a co najwyżej fikcyjne biuro. Z reguły bezpieczniejsze będą też sklepy działające na oprogramowaniu od renomowanego dostawcy z dedykowanym konkretnemu sprzedawcy wyglądzie. Dostawcom zależy, by wśród obsługiwanych przez nie sklepów nie było oszustów, więc zwalczają takie praktyki.
Ekspert dodaje, że Shoper rozwija właśnie narzędzie oparte na sztucznych sieciach neuronowych, które rozpoznaje odstępstwa od normy. Algorytm bierze pod uwagę kilkaset zmiennych i ocenia, na ile dany sklep wyróżnia się i wymaga, by przyjrzeć mu się pod kątem potencjalnie nieuczciwych praktyk. Jego ostrzeżenia wymagają naturalnie jeszcze zweryfikowania przez człowieka. Pod koniec firma planuje wprowadzenie certyfikatów, które stanowić będą dodatkową gwarancję uczciwości sprzedawców korzystających z jego oprogramowania.
Źródło: Shoper
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|