Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Microsoft nie chce "gołych" komputerów

06-04-2006, 07:46

Microsoftowi wyraźnie nie podoba się to, że niektóre komputery sprzedawane są bez systemu operacyjnego. W Wielkiej Brytanii jest to ok. 5% sprzedanych maszyn i firma z Redmond będzie aktywnie dążyła do tego, aby ten odsetek spadł.

robot sprzątający

reklama


Na "problem" z komputerami sprzedawanymi bez systemu operacyjnego zwróciła uwagę Michala Alexander, która w Microsofcie przewodzi w walce z piractwem. No właśnie, tylko czy to na pewno jest problem?

Takie maszyny często kupują np. firmy mające już porozumienie licencyjne z dostawcą systemu operacyjnego (nawet z samym Microsoftem). Chętnie kupują je również użytkownicy alternatywnych dla Windowsa systemów operacyjnych. Sięgają po nie także w pełni legalni użytkownicy Windowsa, którzy chcą po prostu zainstalować na nich zakupiony wcześniej - zwykle z innym komputerem - system. Ma to swoje uzasadnienie - najnowsza obecnie wersja Windowsa ma już ponad 5 lat, a sprzęt starzeje się szybko.

Michala Alexander jest jednak innego zdania. W magazynie Microsoft's Partner Update, który trafia do sprzedawców komputerów, Alexander tłumaczyła dużą szkodliwość, jaką niesie ze sobą sprzedawanie "gołych" pecetów. Stwierdziła ona m.in. że traci się w ten sposób okazję do "oferowania nowego oprogramowania i usług". Ponadto pani Alexander wielokrotnie podkreślała, że Microsoft obawia się, iż sprzedaż komputerów bez systemu operacyjnego może służyć instalacji pirackiego oprogramowania.

Najciekawszy jednak fragment w artykule pani Alexander sugerował wręcz, że firma z Redmond przypilnuje, aby pecety bez systemu nie były sprzedawane.

W lutym Microsoft zatrudnił w swoich szeregach funkcjonariuszy (tzw. "feet on the street") mających za zadanie kontrolować firmy podejrzane o sprzedaż komputerów z pirackim Windowsem. We wspomnianym artykule znajdujemy wzmiankę o tym, że członkowie wydziału "feet on the street" Microsoftu, będą czynnie "pomagać" klientom sklepów w wyborze optymalnej oferty oprogramowania (nie trzeba chyba wspominać jakiej) podczas zakupu "gołego" komputera. Jednak w wypowiedzi dla serwisu ZDNet Michala Alexander stwierdziła, że wzmianka o aktywnej pomocy personelu "feet on the street" była "błędem w druku".

Środowiska związane z wolnym oprogramowaniem są oburzone. Joachim Jakobs z europejskiego oddziału FSF, nazwał tę propozycję szpiegowaniem tych, którzy nie chcą juz płacić "microsftowego podatku".

Artykuł w Microsoft's Partner Update został też skrytykowany przez przedstawicieli firm Red Hat i Novell, którzy w rynku komputerów bez preinstalowanego systemu widzą dużą szansę dla systemów spod znaku pingwina.

Nawet jeśli to prawda, to nadal kontrowersyjne wydaje się kierowanie pretensji do tych, którzy sprzedają komputery bez systemu operacyjnego. Z zasady użytkownicy komputerów powinni mieć wolny wybór, co do oprogramowania i z pewnością nie powinno się dążyć, do ustalania rozwiązań "jedynych i słusznych". Raczej wątpliwe jest także, aby Microsoft w swojej walce z "gołymi" pecetami informował o zaletach systemów innych niż Windows.

Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: ZDNet