Dzięki dostępności ksiąg wieczystych w sieci można sprawdzić, jakie mieszkanie ma sąsiad, czy jest zamożny, z kim mieszka itd. Resort sprawiedliwości mówi, że księgi wieczyste są jawne od wielu lat. Władze wciąż jednak zapominają, że internetowe odpowiedniki tradycyjnych usług sprawiają nieznane dotąd problemy.
Od czerwca br. możliwy jest publiczny, bezpłatny i powszechny dostęp do ksiąg wieczystych prowadzonych w postaci elektronicznej. Ministerstwo Sprawiedliwości chwaliło się tym usprawnieniem, ale najwyraźniej nie wzięło pod uwagę tego, że jawność ksiąg wieczystych w połączeniu z łatwym dostępem przez internet przyczyni się do stworzenia ogromnego zagrożenia dla prywatności obywateli.
Jeszcze w czerwcu br. Dziennik Internautów pisał o tym, że Minister Sprawiedliwości nie konsultował z GIODO udostępnienia ksiąg wieczystych online. Rzeczniczka GIODO powiedziała wówczas Dziennikowi Internautów, że do Inspektora napływają sygnały z wątpliwościami co do zgodności takiego rozwiązania z ustawą o ochronie danych osobowych.
Teraz temat podjęła Gazeta Wyborcza. Opisuje ona spostrzeżenia p. Macieja Śnieżka, który zauważył, że może obejrzeć księgi swoich potencjalnych sąsiadów jeszcze przed przeprowadzką. Dane z ksiąg pozwoliły mu zorientować się, jak duże są mieszkania sąsiadów, z kim mieszkają, gdzie i jaki wzięli kredyt, których miejsc postojowych używają itd.
Aby dokonać takiego aktu inwigilacji, trzeba znać numer księgi wieczystej budynku. Można go dostać od dewelopera lub pośrednika nieruchomości. Potem trzeba kliknąć na podrubrykę 1.4.2, gdzie znajdziemy numerów ksiąg wieczystych mieszkań w budynku wraz z numerami lokali. Więcej na ten temat w tekście pt. Hipoteka jak na dłoni. Każdy może wiedzieć, ile masz kredytu.
Odkrycia Macieja Śnieżka to tylko część problemu. Drugi problem to postawa Ministerstwa Sprawiedliwości, które nie konsultowało się z GIODO. W ogóle pomijanie ważnych instytucji przy konsultacjach wydaje się typowe dla polskich władz (zob. ACTA: Polskie ministerstwo robi quasi-konsultacje).
Jeszcze innym problemem jest brak zrozumienia dla natury internetu. Gazecie Wyborczej przedstawiciele resortu sprawiedliwości powiedzieli, że księgi wieczyste są jawne od 1946 roku i nie było to problemem. Najwyraźniej jednak przedstawiciele Ministerstwa zapomnieli (lub chcą zapomnieć), że przeniesienie usługi "tradycyjnej" do internetu wiele zmienia.
Często słyszymy, że jakiś problem nie istnieje i aby to udowodnić, ktoś odnosi się do czegoś dobrze nam znanego. Przykładowo Google przekonuje, że StreetView nie jest zagrożeniem dla prywatności, bo to tak jakby człowiek spacerował ulicą i widział, co się na niej dzieje. Rzecz jednak w tym, że przeciętny spacerowicz nie robi zdjęć co kilka metrów, aby udostępnić je milionom ludzi. Inny przykład - serwisy społecznościowe lubią się porównywać do słupów ogłoszeniowych, ale czy jakikolwiek słup zachęca ludzi do publikowania swoich zdjęć z wakacji i udostępnia je milionom ludzi, zarabiając na reklamach obok?
Jawne księgi wieczyste są dostępne od 1946 i nie było to problemem. Teraz trafiły one do sieci i niewątpliwie są problemem.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|