Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kryminalizacja internautów wpłynie na opłaty CL?

06-02-2012, 09:57

ACTA, SOPA, samoregulacja... to tylko elementy układanki, która ostatecznie ma ustalić nową zasadę - pobieranie utworu na własny użytek jest przestępstwem, piractwem. Warto jednak przypomnieć, że my już płacimy "podatek od piractwa". Chodzi o tzw. opłaty CL stanowiące część ceny czystych płyt, nagrywarek, kserokopiarek. Ten haracz na rzecz posiadaczy praw autorskich płaci nawet policja. Czy dyskusji o prawie autorskim nie powinno się zacząć od rewizji opłat CL?

Lata 2010 i 2011 to był okres "zarazy prawnej" wokół internetu. Cała ta zaraza jest szczególnie widoczna teraz. W dużej części była ona napędzana była przez posiadaczy praw autorskich (lub ich przedstawicieli), którzy dążyli i dążą do maksymalnego ograniczenia "cyfrowego piractwa". Trzeba jednak podkreślić, że przemysł praw autorskich zalicza do "piractwa" także pobieranie nieautoryzowanych treści na własny użytek, co można zaliczyć do tzw. dozwolonego użytku prywatnego. Co istotne, za ten dozwolony użytek wszyscy płacimy. Czy zatem przestępstwem ma stać się coś, za co płacimy?

Dziennik Internautów wielokrotnie poruszał temat tzw. opłat Copyright Levies (CL), czasem określanych mianem opłaty reprograficznej lub podatku od piractwa. Jeśli kupujesz czyste płyty albo urządzenie do nagrywania płyt, to w cenę wliczone są właśnie opłaty CL.

W Polsce Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych przewiduje pobieranie opłat od producentów i importerów tych urządzeń oraz nośników, które mogą służyć do kopiowania utworów  chronionych. Opłaty te mają stanowić rekompensatę dla twórców. Minister odpowiedzialny za kulturę określa w rozporządzeniu, jakiej wysokości mają być wspomniane opłaty oraz jakie urządzenia i nośniki są nimi objęte. Również w innych krajach UE funkcjonuje tego typu "podatek od piractwa", zresztą jest to zjawisko uwzględnione w przepisach unijnych. 

Opłaty CL od lat wzbudzają ogromne kontrowersje. Wiele już o tym napisano, więc przypomnijmy wątpliwości w dużym skrócie:

  1. Opłaty CL ponoszą praktycznie wszyscy, nawet jeśli nie korzystają z obłożonych tą opłatą nośników lub urządzeń w celu powielania utworów chronionych prawem autorskim.
  2. Opłaty CL naliczane są podwójnie lub nawet potrójnie. Przykładowo mogą być wliczone w cenę kupionego w sieci pliku MP3 oraz w cenę płyty, na którą ktoś chce sobie ten utwór nagrać, a także w cenę nagrywarki, która posłuży do nagrania. 
  3. Pojawiały się propozycje rozszerzania zakresu opłat CL. Przykładowo w roku 2010 wydawcy poprosili ministerstwo kultury o nową opłatę reprograficzną - 1% z ceny aparatów cyfrowych. Najbardziej przerażające było to, że ministerstwo chciało bezkrytycznie spełnić to życzenie. Dopiero organizacje z branży IT zwróciły uwagę na niezgodność projektu z prawem.

Swojego czasu powstał nawet ciekawy kalkulator podatku od piractwa, ale to był projekt niezależny. Tak naprawdę nikt dokładnie nie śledzi, ile pieniędzy otrzymują wydawcy. Oni sami zazwyczaj pomijają temat przy dyskusjach o prawach autorskich, choć od czasu do czasu wspominają, że ich zdaniem wpływy z opłat CL są zbyt niskie...

Czytaj: Ściąganie plików muzycznych z sieci a ACTA

Termin "podatek od piractwa" nie jest precyzyjny. W rzeczywistości bowiem opłaty CL są opłatami za korzystanie z dzieł w ramach dozwolonego użytku. Problem jednak w tym, że posiadacze praw autorskich chcą przesunąć granice dozwolonego użytku. Ba! Swojego czasu w Polsce padła propozycja likwidacji dozwolonego użytku, choć nie wspomniano przy okazji o likwidacji opłat CL.

We Francji już działa prawo Hadopi, które przewiduje ułatwione karanie za pobieranie plików z sieci. W roku 2010 Parlament Europejski przyjął tzw. raport Gallo, który otwiera drogę do kryminalizacji ściągania plików z sieci. Teraz trwają prace nad ACTA. Ten dokument niby dotyczy tylko firm naruszających własność intelektualną, ale tekst porozumienia sugeruje coś innego.

Dziennik Internautów wspominał już o tym, że pobieranie plików z sieci można podciągnąć pod dozwolony użytek, chociaż prawo można różnie interpretować, a ponadto usługi P2P wiążą pobieranie z udostępnianiem, a to jest pewien problem.

Do DI zgłosił się w ostatnich dniach mężczyzna, który twierdzi, że pobierał utwory tylko na własny użytek, a mimo to odwiedziła go policja i sprawa trafiła do sądu. Nie wiemy na ten temat wszystkiego i będziemy jeszcze pytać, ale pewne jest jedno - podejście posiadaczy praw autorskich zmierza do tego, aby dozwolony użytek miał jak najwęższy zakres. Wydarzenia ostatnich dwóch lat pokazują, że lobbyści działający dla posiadaczy praw autorskich skutecznie namawiają polityków do rozwiązań restrykcyjnych, a politycy widzą tylko "potrzeby przemysłu", całkowicie pomijając użytkowników kultury.

Czy ktoś bierze pod uwagę reformę opłat CL? Czy ktoś myśli nad rozsądnym naliczaniem tych opłat? Czy ktoś bierze pod uwagę ich obniżenie bądź likwidację, jeśli przyjmiemy bardziej restrykcyjne rozwiązania w zakresie ochrony dzieł? Chyba nie... Nigdy nie słyszałem, aby przedstawiciele organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ) coś takiego proponowali. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że chcieliby oni zjeść ciastko i mieć ciastko, tzn. chcieliby mieć zagwarantowane wpływy dzięki ograniczeniu dozwolonego użytku i jednocześnie chcą, byśmy za ten dozwolony użytek płacili (sic!).

Oczywiście ja wiem, że sprawa jest bardziej skomplikowana, że dozwolony użytek to nie tylko nagrywanie plików w postaci cyfrowej. Niemniej jednak jest to temat godny poruszenia.

Czytaj: 2011 to był rok ACTA i SOPA, czyli zarazy prawnej ciąg dalszy


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR