Usługi internetowe nigdy nie były tak dostępne jak dziś, ale niejednokrotnie słyszymy o ich niedoskonałościach. Mówi się, że sieci nie podołają rosnącym potrzebom, że nowe usługi wymagają dużych przepustowości, że potrzebne są ogromne inwestycje.

Duże telekomy są na inwestycje gotowe, ale często stawiają warunek: żądają zmniejszenia obciążeń regulacyjnych. Innymi słowy telekomy chciałyby np. pobierać większe niż obecnie opłaty za dostęp do swoich sieci, chciałyby bardziej swobodnie kształtować ceny lub chciałyby ograniczać dostęp do swojej infrastruktury.

Czytaj: UE: Dostęp do sieci operatorów zasiedziałych - potrzebne jednolite regulacje?

Temat ten podjęła wczoraj Neelie Kroes w czasie wystąpienia na Cable Congress 2012. Dała ona jasno do zrozumienia, że operatorzy nie powinni nawet liczyć na "regulacyjne wakacje". To po prostu nie wchodzi w grę, bo zdaniem Neelie Kroes byłby to powrót do rynku pozbawionego prawdziwej konkurencji. 

- Pamiętajcie, kiedyś byli rynkowi gracze, którzy myśleli, że sieci telefoniczne i później szerokopasmowe były ich niezrównanym bastionem. Pamiętajcie tę niszczącą konkurencję, która zmąciła ich spokój ducha. I pamiętajcie, że wynikający z tego rozpęd na rynku oznaczał ostatecznie lepsze rezultaty dla wszystkich. Ponieważ sprawił on, że wszystkie części rynku skupiły się na potrzebach klientów (...) Musimy się z tego uczyć - mówiła Neelie Kroes. 

Pani komisarz dostrzega przy tym krytykę podejścia regulacyjnego. Duże telekomy mówią, że dokonują inwestycji, na których później zarabiają różni "odsprzedawcy". Kroes uważa jednak, że mimo wszystko trudno jest uwierzyć w "zarządzaną konkurencję", której elementem będą podmioty dominujące. 

Czy wzmacnianie konkurencji rzeczywiście zniechęci operatorów do inwestowania? Kroes uważa, że nie. Obecnie są miejsca, gdzie dostępne są bardzo szybkie i drogie usługi internetowe, ale konsumenci korzystają z nich w ograniczonym zakresie. Trzeba bowiem brać pod uwagę, że potrzeby konsumentów dopasowują się do ich możliwości. Możemy mieć bardzo szybkie, nowiutkie sieci, z których zalet konsumenci nie będą chcieli korzystać, bo będą zbyt drogie. Dlatego - zdaniem Kroes - otwartość i konkurencja stanowią podstawę rozwoju.

Likwidujmy ryzyko, nie konkurencję

W ostatnich latach olbrzymi krok do przodu zrobili dostawcy internetu stacjonarnego. To pokazało, że inwestycje w obecnym środowisku są jak najbardziej możliwe. Zdaniem Kroes zachęcanie do dalszych inwestycji będzie wymagało eliminowania ryzyka i kosztów, ale nie eliminowania konkurencji.

Środkiem do osiągnięcia tego celu może być m.in. program Łącząc Europę. Przewiduje on finansowanie modernizacji tych elementów sieci, które obecnie są "wąskimi gardłami" w przesyłaniu danych. 

Kroes dostrzega też potrzebę inwestowania w usługi... dostarczania treści. Operatorzy często uważają, że dostawcy treści powinni się z nimi dzielić zyskami, ale zapominają o tym, że te właśnie treści czynią usługi telekomunikacyjne przydatnymi. Obecnie 3 na 5 gospodarstw domowych w Europie deklaruje, że nie korzysta z internetu szerokopasmowego, bo nie ma takiej potrzeby.

Istotny według Kroes jest także cloud computing. Zapotrzebowanie na tego typu usługi rośnie, ale przecież chmury wymagają stabilnego połączenia z siecią. To również jest szansa dla operatorów, nie tylko nowe obciążenie.

Niektóre argumenty Kroes dałoby się wykorzystać w dyskusji o neutralności sieci. Chodzi bowiem o to, jak głęboki może być wpływ operatorów na infrastrukturę. W tym temacie również słyszymy argumenty o "łańcuchu wartości" oraz o konieczność zwrotu kosztów inwestycji.

Czytaj: Dyskryminacja p2p w sieciach mobilnych?