Zdaniem specjalistów teraz należy się za to spodziewać rozwoju wirusów typu spyware.
Dan Hubbard, dyrektor Websense Security Labs stwierdził, że liczba wirusów rozsyłających się jako załączniki do e-maili spada. Według Hubbarda trend ten będzie się utrzymywać. Choć nie należy się spodziewać że takie wirusy znikną całkowicie, to sytuacja w znacznej części wydaje się być opanowana.
Podobnego zdania jest Larry Bridwell z ICSA Labs: "Patrząc na historię wirusów, porównałbym ją do oceanu. Stojąc na brzegu oceanu w Kalifornii można zobaczyć nadciągające fale, które stają się coraz większe, zanim rozbiją się o brzeg. Ludzie zawsze będą surfować na nadchodzących falach".
Internauci zdążyli już dobrze poznać stare mechanizmy infekcji, więc - pozostając w marynistycznej konwencji, którą wybrał Bridwell - "fale rozbiły się o brzeg". Ludzie którzy tworzą wirusy e-mailowe nie zaprzestaną jednak swojej działalności, zmienią tylko jej formę. "Te fale nie znikną, woda wraca do morza" - ciągnie Bridwell. "Ludzie będą pływać na następnej wielkiej fali".
Tą "falą" ma być spyware, który - jak powiedział Pete Simpson z firmy ThreatLab - "zdecydowanie był głównym tematem konferencji".
Pozostaje mieć nadzieję, że z tym problemem internet poradzi sobie szybciej, niż z mailowymi robakami, które przecież wciąż plenią się w sieci. A potem przyjdzie nowe, nieznane...
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.