Premier Donald Tusku waża, że laptop z Internetem dla każdego gimnazjalisty pozwoli na wyrównanie szans edukacyjnych oraz na "skuteczną rywalizację z kolegami z Zachodu". Dzięki laptopom internet ma stać się dla młodych Polaków "środowiskiem naturalnym".

Plany są piękne, ale rodzą wiele pytań. Po pierwsze kto za to zapłaci? Przedstawiciel KPRM Tomasz Arabski powiedział GW, że pieniądze na laptopy będzie dawał budżet, ale "być może dołożyłyby się samorządy". Poza tym część pieniędzy mają dać rodzice. Dzięki temu – według Arabskiego – osoby otrzymujące sprzęt będą się bardziej o niego troszczyć. Koszty programu jakie poniesie państwo mogą wynieść 500 mln zł rocznie.

Komputer nie będzie zastępował książek i zeszytów – będzie do nich dodatkiem. Arabski zapytany o ciężary jakie będzie musiał dźwigać uczeń powiedział, że prawdopodobnie w wybrane dni uczeń będzie szedł do szkoły z komputerem zamiar książek. Aby tak mogło być potrzebne jest zmodyfikowanie programów nauczania. Możliwe też, że potrzebne będą szkolenia dla nauczycieli.

Nie wiadomo jeszcze w jaki sposób rząd chce zapobiec nadużyciom. Laptopy mogą być kradzione, sprzedawane itd. Tomasz Arabski wspominał o tym, że maszyny będą odpowiednio zabezpieczone, ale szczegółów nie podał.

Jak podaje GW, szczegóły programu "komputer dla ucznia" do końca października ma opracować specjalny zespół złożony z przedstawicieli resortów edukacji, finansów, infrastruktury, rozwoju regionalnego oraz spraw wewnętrznych i administracji. Ich opracowanie będą musiały poprzedzić ustalenia dotyczące stanu obecnego oraz możliwości wykorzystania komputerów i internetu w edukacji. Przedstawiciele kancelarii premiera chcą, aby od początku roku szkolnego 2010/11 r. każdy gimnazjalista miał dostęp do spersonalizowanego laptopa i internetu.

Więcej na ten temat w portalu Gazeta.pl: Rząd obiecuje: gimnazjaliści z laptopami w roku szkolnym 2010/11