Kate Middleton topless nie jest tak interesująca, jak informacje o tym, że rodzina królewska może pozwać gazetę za naruszenie prywatności. W dzisiejszym świecie zjawisko efektu Streisand jest coraz częstsze i może zadziałać niemal zawsze.
Wbrew pozorom to nie jest kolejny sensacyjny tekst o Kate Middleton. Księżna Cambridge właściwie nas nie interesuje, natomiast ciekawe są pewne związane z nią wydarzenia.
W ubiegły czwartek świat obiegła informacja o "nagich zdjęciach" Kate Middleton (mówiąc ściślej, chodzi o zdjęcia topless). Opublikował je francuski magazyn Closer, który otrzymał zdjęcia od przedsiębiorczego fotografa. Ten paparazzo zrobił zdjęcia odpoczywającej we Francji pary książęcej, która zaszyła się w wilii znacznie oddalonej od publicznej drogi. Fotografowi udało się jednak znaleźć takie miejsce, z którego możliwe było zrobienie zdjęć przy użyciu teleobiektywu.
Zdjęcia nie są w żaden sposób niezwykłe, szczerze mówiąc, są brzydkie. Ciekawe jest jednak to, jak temat ich opublikowania jest napędzany i podtrzymywany w sieci.
Zainteresowanie zdjęciami wcale nie wybuchło w dniu, w którym zostały one ujawnione. Nastąpiło to później, gdy rodzina królewska zagroziła pozwem przeciwko francuskiej gazecie. Na ten fakt zwrócił uwagę Forbes, który opublikował dane pochodzące z analiz narzędzia TopsyPro. Wykres poniżej przedstawia liczbę tweetów na temat Kate Middleton w momencie ujawnienia zdjęć oraz po tym, jak padły zapowiedzi pozwu.
źródło: Forbes
Również dane z Google Trends sugerują, że to właśnie zapowiedź pozwu napędziła temat.
Warto też zwrócić uwagę na to, jak temat podtrzymują brytyjskie media. 14 września BBC poinformowało o skandalu, 17 sierpnia informowała o możliwych drogach prawnych, z jakich może korzystać rodzina królewska, a 18 sierpnia BBC doniosło o rozpoczęciu dochodzenia we Francji, które również dotyczy tej sprawy.
Można się spodziewać, że w następnej kolejności pojawią się informacje o wynikach dochodzenia, być może o postępowaniu karnym i/lub o procesie cywilnym, a po dłuższym czasie będą jeszcze newsy o wyroku. Gdyby przez ten cały czas ktoś przeoczył temat "Kate Middleton topless", to będzie wiele okazji, by mu o tym przypomnieć.
Obserwatorzy zjawisk internetowych powiedzą, że mamy tutaj idealny przykład tzw. efektu Streisand. Polega on na tym, iż dążenia do chronienia prywatności powodują zwiększone zainteresowanie danym tematem, w wyniku czego wokół sprawy robi się jeszcze więcej szumu.
Nazwa "efekt Streisand" pochodzi od nazwiska Barbry Streisand, która postanowiła pozwać o naruszenie prywatności fotografa Kennetha Adelmana za umieszczenie zdjęcia lotniczego jej domu w publicznie wystawionej kolekcji niemającej żadnego związku z jej osobą. Pozew sprawił, że zdjęcia te stały się niezwykle popularne i wszyscy zainteresowali się willą aktorki.
Inne przykłady efektu Streisand opisywaliśmy w Dzienniku Internautów nie raz. Warto przypomnieć choćby sprawę Kataryny - próba uciszenia blogerki przez syna ministra skończyła się niezłą aferą, wywołującą setki publikacji.
Jest jednak pewna różnica między tymi dawnymi przykładami efektu Streisand a sprawą zdjęć Kate Middleton. W tym najnowszym przypadku niewątpliwie doszło do naruszenia prywatności pary książęcej, a proponowany pozew niczego nie może już powstrzymać. Mleko się rozlało. Rodzina królewska nikogo nie może uciszyć, może co najwyżej dochodzić swoich praw, by zniechęcić innych wścibskich fotografów do podobnych wyczynów.
Mimo wszystko efekt Streisand wystąpił, a wynika to z faktu, że konsumpcja wiadomości zachodzi głównie online. Obieg informacji w świecie w większym niż kiedyś stopniu podlega zasadom obiegu informacji w internecie.
Jak można było temu zapobiec? Co powinna zrobić rodzina królewska?
Cóż... najlepiej chyba nie ściągać stanika dopóki nie ma się 100% pewności, że nikt niepowołany nie patrzy. Żyjemy w świecie wszędobylskich kamer, silnych teleobiektywów, szpiegujących samochodów Google, a nawet dronów (brrrrr....). Nie tylko celebryci i książęta, ale i "zwykli ludzie" muszą bardzo pilnować prywatności.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|