Naukowcy z Columbia University stworzyli prototyp kamery, która wymaga tylko dobrze oświetlonego pomieszczenia, by działać. Kamera produkuje energię ze światła, ale nie posiada żadnych zewnętrznych paneli słonecznych. Po prostu sensor obrazu jest jednocześnie fotoogniwem.

Urządzenie jest oczywiście typowym naukowym prototypem, zatem nie jest piękne i nie ma nadzwyczajnych osiągów. Ma jednak taką zaletę, że działa. Stanowi dowód na to, że można zrobić kamerę zasilaną wyłącznie światłem padającym na matrycę. Łatwiej byłoby dorzucić panel słoneczny na obudowę, ale nie o to chodziło. 

źródlo: Columbia University

Nawet nie ma baterii

Ta kamera jest w stanie uchwycić obrazy w rozdzielczości 30x40 z szybkością jednej klatki na sekundę. Naukowcy sądzą, że w przyszłości da się stworzyć bardziej kompaktowe urządzenie, które pozwoli na nagrywanie obrazów w rozdzielczości 640x480 z prędkością 30 klatek na sekundę, bez żadnych dodatkowych źródeł zasialania.

Co dość istotne, ta kamera ma kondensator zamiast baterii i nie posiada wewnętrznej pamięci (przesyła obrazy od razu na komputer). Naukowcy poprzez taką konstrukcję chcieli podkreślić ideę urządzenia. Ono nie przechowuje żadnej energii, ale wytwarza ją na bieżąco ze światła w otoczeniu. 

Szczegóły na temat projektu wraz z artykułem naukowców znajdziecie na stronie Columbia University.  

Po co robić takie rzeczy? Zdaniem naukowców trzeba pracować nad samowystarczalnymi urządzeniami, by rozwijać tzw. internet przedmiotów. Już dziś możemy umieścić w domu mnóstwo kamer, ale będą one wymagały kabla albo wymieniania baterii. W przyszłości możemy być otoczeni urządzeniami z sensorem obrazu, które po prostu będą działać. Poza tym każda taka technologia może znaleźć w przyszłości zastosowanie, jakiego dziś byśmy nie wymyślili. 

Na koniec film prezentujący nagranie z samowystarczalnej kamery.