Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Kaczyński zhackował iPadem regulamin Sejmu. Początek multimedialnej polityki?

08-03-2013, 07:45

Kaczyński naprawdę zhackował iPadem regulamin Sejmu. Pojawia się pytanie - czy regulamin trzeba "załatać", by to się nie powtórzyło, czy lepiej ustalić zasady prezentacji multimedialnych w Sejmie?

robot sprzątający

reklama


Nie przepadam za Kaczyńskim, właściwie to się go obawiam. Wczoraj, podobnie jak wiele innych osób, zobaczywszy występ Kaczyńskiego z iPadem, wrzuciłem go do tego katalogu we własnej pamięci, który nosi nazwę "obciachowe wygłupy polityków".

Nagiął regulamin czy go zhackował?

Dziś rano doszedłem do całkiem innych wniosków. Kaczyński, nawet jeśli go nie lubię, jest pierwszym znanym mi politykiem, który publicznie użył iPada w celu wykonania jakiegoś ważnego dla siebie zadania. Wszelkie złośliwe komentarze i wysyp zabawnych memów to reakcje świadczące o tym, że opinia publiczna nie była na ten poziom innowacji przygotowana (sic!). Mówiąc krótko - ludzie podniecili się tabletem, co w XXI wieku jest dziwne.

Spójrzmy na sprawę bez tej "obciachowej" otoczki. Co zrobił Kaczyński? Użył tabletu, by "zhackować" regulamin Sejmu. By umożliwić w Sejmie zabranie głosu komuś, kto nie jest osobą wybraną do tego celu przez obywateli.

Ewa Kopacz już sklasyfikowała wyczyn Kaczyńskiego jako naginanie prawa i łamanie regulaminu. Wydaje się to jednak dużym uproszczeniem. W sensie ścisłym nie doszło do tego, że na mównicę wszedł Gliński i zabrał głos. Z drugiej strony Kaczyński faktycznie umożliwił Glińskiemu zabranie głosu, więc... jak to jest? 

mem

Czy łatać lukę?

Problem jest bardziej złożony. Doszło do takiego użycia technologii, które nie było uregulowane normami pracy w Sejmie. W tym sensie Kaczyński naprawdę "zhackował" regulamin. Użył luki, która  pozwalała na nieautoryzowany zdalny dostępu do mównicy za pomocą tabletu wyposażonego w funkcje odtwarzania wideo.

Czy tę lukę należy łatać? Pojawiają się dwie opcje:

  1. łatać, żeby głosu nie zabierali niewybrani przedstawiciele;
  2. nie łatać, aby posłowie w ramach sprawowania mandatu mieli prawo pokazywać opinii publicznej pewne multimedia.

Multimedialny Sejm?

Opcja druga jest do rozważenia. Czy trzeba bowiem zabraniać posłom odtwarzania nagrań w Sejmie? Przecież poseł zawsze może dysponować nagraniem dźwiękowym, wideo lub innym materiałem multimedialnym, który mógłby zilustrować jego racje. Dlaczego tego zabraniać?

A może powinniśmy pójść dalej? Może należałoby udostępnić posłom interaktywną tablicę, aby mogli oni podpierać swoje wystąpienia wykresami, infografikami albo materiałami wideo? Dlaczego nie? To mogłoby naprawdę ożywić dyskusję polityczną. Wymaga się dzisiaj umiejętności prezentowania informacji od nauczycieli, przedsiębiorców, kandydatów do pracy. Dlaczego polityka ma być nudna i za wszelką cenę pozbawiona multimediów?

To tylko pytania do rozważenia. Ja sam nie czuję się kimś, kto potrafi udzielić dobrej odpowiedzi. Jeśli wy czujecie się na siłach, dajcie znać w komentarzach.  

Zobacz także: Kaczyński z iPadem - najlepsze memy, demoty i grafiki


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl