Jarek Pogodny, jak każdy internauta, po przebudzeniu usiadł do komputera. Po kilkunastu minutach wstał i powlókł się w stronę łazienki, aby wziąć zimny prysznic. Było gorąco. Dzięki wyobraźni już niemal czuł, jak chłodne krople lądują na jego skórze i wtedy uderzyła go myśl o tym, co stało się wczoraj wieczorem...
Jarek nie mógł wziąć prysznica, bo nie było wody. Gdy to zrozumiał, oblał go zimny pot, co jednak wcale nie zastępowało prysznica. No tak! Wczoraj wieczorem Jarek chwycił nieostrożnie za jakąś konstrukcyjną część w swojej komputerowo sterowanej kabinie prysznicowej, coś się przekręciło, coś strzeliło i zza kabiny zaczęła wylewać się woda.
Jarek obawiał się, że przeciek nie był wynikiem błędu w oprogramowaniu kabiny. Obawiał się, że doszło do uszkodzenia jakiegoś elementu hydraulicznego. Tego problemu nie potrafił rozwiązać, więc ograniczył się do zakręcenia zaworu. Zdenerwowany poszedł spać.
Teraz, gdy to sobie przypomniał, od razu rzucił się do komputera. Po kilku minutach miał już kilka telefonów do hydraulików. Pierwszy był nieosiągalny. Drugi już na wstępie powiedział, że nie ma dziś czasu. Do trzech razy sztuka! Kolejny telefon odebrał jakiś starszy pan, który obiecał przyjść za godzinę.
Jarek początkowo się cieszył, ale szybko zrozumiał, że nawet ta godzina będzie trudna. Zapas wody w rezerwuarze toalety był ograniczony. Nie mógł też zrobić sobie kawy... trudno.
Z nudów Jarek zaczął czytać newsy w Dzienniku Astronautów. Dużo dziś pisali o kształceniu informatycznym. Podobno od przyszłego, 2030 roku, zajęcia z komputerami miały się zaczynać od żłobka. Poczytał też o akcji "Szympansy na politechniki", której celem było dostarczenie na rynek większej rzeszy informatyków. Jarkowi przyszło do głowy, że jak wszyscy będą informatykami, to jego pozycja w negocjacjach z pracodawcą może być gorsza. Rozważania te przerwał jednak dzwonek. Jarek pobiegł do drzwi i otworzył. Zobaczył niskiego starszego pana w ubraniu roboczym.
- Hydraulika zamawiał? - spytał chamsko przybysz.
- Tak... proszę - Jarek z prawdziwą radością zaprosił przybysza do środka. Pokazał mu łazienkę, wyjaśnił, w czym problem. Hydraulik wyglądał na fachowca. Wyjął narzędzia, odkręcił część obudowy kabiny i wczołgał się pod brodzik.
- Naprawiamy to? - spytał hydraulik po obejrzeniu kabiny.
- Oczywiście... eeee... cena nie gra roli.
Hydraulik bez słowa zabrał się do pracy, a Jarek obserwował go z zaciekawieniem. Przypomniały mu się słowa ojca: "Synu, siedź przy komputerze co najmniej 4 godziny dziennie, ucz się, abyś miał dobrą pracę i nigdy nie musiał montować jakichś rur". Teraz Jarek pomyślał, że dobrze byłoby umieć montować te rury. Szybko jedną odgonił tę myśl i nawet zaczęło mu być wstyd, że coś tak brudnego przyszło mu do głowy.
Oczywiście Jarek był wykształconym człowiekiem, przedstawicielem najwyższej kasty internautów. Miał iPida, przetwarzał szum informacyjny w e-mediach, wiedział co i jak, odróżniał HTML od CSS, był świadomym obywatelem. Zawsze to lepiej niż montować rury!
Naprawa trwała pół godziny. Starszy pan skończył, umył ręce i już chciał szykować się do negocjacji cenowych. Jarkowi spodobało się to, że poznał spokojnego, dobrego fachowca i postanowił nie wypuścić łatwo tego skarbu.
- Przepraszam - zagadnął. - Może dałby mi Pan namiar na swoje konto na Facecrooku? W razie jakbym znów miał awarię, będę wiedział, gdzie pana szukać.
Starszy pan popatrzył na Jarka jak na idiotę.
- Nie mam konta na Facecrooku - odpowiedział po chwili dziwnego milczenia.
- To może na Naszej-Masie?
- Nie mam.
- Na Winogrono.net?
- Nie. Ma pan mój telefon, chyba wystarczy. Mogę dać panu e-mail, ale odbieram pocztę tylko wieczorami, więc jeśli będzie coś pilnego...
Jarek, słysząc te słowa, cofnął się. Zrozumiał, że ma do czynienia z dzikusem. Ten okropny człowiek pewnie nawet iPida nie miał. Głupol. Byle rury umiał montować, ale przecież dzikus! Jarek chciał, aby hydraulik czym prędzej wyszedł...
- No, dobrze. Ile płacę? - spytał
- Pięćset eurokryzysów - hydraulik powiedział o tej sumie tak, jakby była to równowartość ceny lizaka.
- Co? Przecież to jedna trzecia wypłaty! Aż tyle za byle montowanie rur? - krzyknął Jarek, który na dobre wystraszył się dzikusa.
- Może pana wypłaty. Ja tyle biorę pięć stów za taką usterkę. Jeśli nie chce pan płacić...
- NIE! Dobrze... zapłacę.
Obaj wyciągnęli komórki. Jarek wszedł w system płatności, wpisał kwotę, zbliżył swój telefon do jakiejś przedpotopowej komórki hydraulika. Sygnał dźwiękowy potwierdził dokonanie przelewu. Hydraulik podziękował i wyszedł.
Jarek zasępił się. Wiedział, że hydraulicy są drodzy, ale to było straszne przeżycie. Byle monter rur... 500 eurokryzysów... oni mają wzięcie... miałem na niego czekać aż godzinę... ile może zarabiać hydraulik? Te wszystkie myśli kłębiły się w głowie, która mieściła mózg z zainstalowaną mentalnością człowieka XXI wieku.
"Na szczęście nie jestem dzikusem i nie mam problemów z żadną technologią" - powiedział sobie Jarek i wrócił do komputera.
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*