Polskie służby mogą inwigilować dość swobodnie, np. mogą zaglądać w nasze billingi bez kontroli z zewnątrz. To się może zmienić. Trybunał Konstytucyjny rozpoczął dziś analizę przepisów, które na to pozwalają.
Od dawna oburza nas amerykańska inwigilacja, ale to może sprzyjać zapominaniu o problemach polskich. W naszym kraju służby również posuwały się za daleko i pozwalają im na to np. przepisy w zakresie retencji danych telekomunikacyjnych.
Teoretycznie dane telekomunikacyjne powinny służyć ściganiu najcięższych przestępstw. Praktycznie mogą być wyciągane przy niemal każdej okazji. Wielu Czytelników DI może pamiętać retencyjne wpadki służb, takie jak naruszanie prywatności dziennikarza przez CBA albo żądanie przez prokuratora treści SMS-ów.
Dziennik Internautów od lat pisał o problemie zbyt łatwego dostępu służb do danych telekomunikacyjnych. Na ten sam problem zwracały uwagę liczne instytucje, m.in. Prokurator Generalny, Prezes UKE, Naczelna Rada Adwokacka, NIK. Rzecznik Praw Obywatelskich Irena Lipowicz skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wnioski w tej sprawie, podobnie jak Prokurator Generalny.
Teraz nadszedł ten moment, gdy Trybunał Konstytucyjny pochyli się nad problemowymi przepisami.
W dniach 1, 2 i 3 kwietnia Trybunał rozpozna wnioski w pełnym składzie. Rozprawie będzie przewodniczyć Prezes TK Andrzej Rzepliński, sędzią-sprawozdawcą będzie Sędzia TK Marek Zubik. W komunikacie na stronie Trybunału możecie znaleźć dokładny wykaz przepisów, które będą badane pod kątem zgodności z konstytucją.
Warto w tym miejscu podsumować wybrane zastrzeżenia związane z uprawnieniami służb.
Polska inwigilacja jest nie tylko niekontrolowana. Nie potrafimy nawet ocenić jej skali, choć niektórzy próbują.
- Publikowane przez nas od czterech lat dane dotyczące wykorzystywania danych telekomunikacyjnych przez polskie służby i organy ścigania pokazują, że obecny stan prawny sprzyja nadużyciom oraz nie pozwala na rzetelne oszacowanie skali inwigilacji - powiedział Dziennikowi Internautów Wojciech Klicki z Fundacji Panoptykon zajmującej się problemami społeczeństwa nadzorowanego.
Wojciech Klicki zwrócił też uwagę na słabe efekty pytania polskich władz o inwigilację. Organizacje społeczne jeszcze w zeszłym roku skierowały pytania do wielu instytucji w formie wniosków o dostęp do informacji publicznej. Dzięki temu stało się jasne, że polskie władze nie chcą nic mówić o inwigilacji albo... same nie znają rozmiarów tego zjawiska w Polsce.
Czytaj także: Polskie władze też inwigilują. Pobierz darmowy przewodnik, by wiedzieć jak!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|