Wyborcza.biz opublikowała informacje o wynikach badania domu mediowego OMD, który spytał internautów o płacenie za dostęp do seriali. Wyborcza.biz nie podaje istotnych danych metodologicznych, ale ustalenia OMD i tak można uznać za ciekawe. Wynika z nich, że:

• 55% badanych nigdy nie zapłaciło za dostęp do serialu,
• 30% zapłaciło,
• 15% badanych mogłoby zapłacić za brak reklam,
• internauci są gotowi zapłacić 10-15 zł za dostęp do jednego sezonu.

Wszystko po 5 zł?

Tyle wiadomo o badaniach OMD i warto się pokusić o porównanie ich z innymi badaniami. Niedawno media znów odgrzewały raport PwC o stratach z piractwa, ale w tamtym raporcie była również informacja o oczekiwaniach cenowych internautów. PwC spytała ankietowanych, ile byliby gotowi zapłacić, gdyby nie mogli obejrzeć serialu w źródłach nielegalnych.

63% ankietowanych odpowiedziało, że nie zapłaciłoby w ogóle, rezygnując z dostępu do serialu. 25% ludzi zgodziło się za opłatę 5-10 zł za jednorazowy dostęp.

Badania OMD i PwC wcale sobie nie przeczą. Można sobie wyobrazić taką ofertę - zapłać 5 zł za dostęp do odcinka lub 15 zł za cały sezon! Ta oferta mogłaby chwycić, bo Polacy najwyraźniej nie lubią wydawać dużych kwot na coś tak ulotnego jak dostęp do usługi cyfrowej.

Zaryzykowałbym tezę, że dla Polaków nie jest istotne, czy za 5-10 zł dostaniesz jeden odcinek serialu czy trzy. Po prostu z "piątakiem" jesteśmy gotowi pożegnać się w zamian za chwilę rozrywki. Jeśli mamy kupić usługę za 50 zł, to poważnie się nad nią zastanowimy, nawet jeśli dawałaby ona dostęp do dwóch sezonów i byłaby - według obiektywnych wyliczeń - tańszą usługą niż ta za 5 zł od odcinka.

Zamiast badań - przykład

Badania to nie wszystko. Pewne modele cenowe sprawdzono także w praktyce, nawet jeśli o tych modelach nie wypada mówić.

Był sobie kiedyś taki serwis, który oferował dostęp do filmów i seriali za 2,46 zł dziennie. Ten serwis zdobył w Polsce 1,5 mln użytkowników i szacuje się, że mógł zarabiać nawet 3,6 mln zł rocznie. Problem w tym, że ten serwis nie dzielił się swoimi przychodami z twórcami... chodzi o Kinomaniaka, który został już zamknięty.

Zazwyczaj przemysł praw autorskich nie inspiruje się serwisami "pirackimi". Należałoby się jednak zastanowić, czy nie są one dobrym źródłem informacji o decyzjach zakupowych, możliwych wydatkach itd.?

Oczywiście mam świadomość, że stworzenie taniej usługi dostępu do treści nie jest proste. Czasem wydawcy po prostu boją się sprzedawać treści tanio. Rezygnują w ten sposób z przychodu, dbając raczej o "cenowe status quo". Pytanie tylko, czy to naprawdę jest najlepsze dla ich biznesu? Czy nie istnieje jakiś próg cenowy, który byłby dopuszczalny dla konsumenta, a jednocześnie gwarantowałby solidny przychód? Czy ktoś tego progu naprawdę szuka?