Google — korporacja która inspiruje. To niesamowite, jak bardzo ta firma pobudza ludzką wyobraźnię! Zobaczcie sami — w poniższym artykule, postaram się pokrótce przedstawić idee, jakie zrodziły się nie w głowach doświadczonych inżynierów Google, ale w umysłach zwykłych użytkowników wyszukiwarki.
Nieskromnie zacznę od siebie... :-) Pozwólcie mi przypomnieć satyrę o Google, spisaną na kartach prywatnego bloga parę tygodni temu, a dziś okraszoną najnowszymi materiałami, upolowanymi w sieci przez mój najnowszy beta-projekt: Planetę Google.
Zgodnie z "trójpodziałem G." to reklamy (zaraz obok wyszukiwarki) są dla Google najważniejsze. I nie ma się co dziwić, wszak sam Eric Schmidt przyznał, że 99% (sic!) przychodu Google to wpływy z reklam (programy AdSense i AdWords). Stąd, wyświetlanie reklamy na ascetycznej stronie głównej, to całkiem dochodowy pomysł, a patrząc na wzrastające koszty utrzymania firmy, być może konieczność i całkiem niedaleka przyszłość...
Pozostając w lekko niepoważnym tonie: Gdzie są moje %#&^@#$ klucze?, zapyta niebawem Google sfrustrowany Iksiński...

Nie ulega wątpliwości, że projekt integracji wyszukiwarki z domową bazą danych, a być może i z systemem monitoringu, byłby bardzo przydatny (szczególnie zapominalskim, zwłaszcza tym, których posiadłości nie kończą się na powierzchni 40 m2...).
BTW: Sam, z chęcią przetestowałbym Google House, bo od pewnego czasu nie mogę zlokalizować swojego kota...
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.