"Historie sponsorowane", czyli nowa forma reklamowa, która umożliwia Facebookowi wyświetlanie reklam również w strumieniu wiadomości, nie spodobała się wszystkim użytkownikom...

Wklejanie łańcuszków na Facebooku to nie najlepszy sposób na ochronę swoich danych.

Wszyscy reklamujemy

Warto wyjaśnić, że w ramach "historii sponsorowanych" naszym znajomym mogą być wyświetlane w strumieniu wiadomości informacje o tym, jakie strony polubiliśmy - oczywiście jeśli reklamodawca zechce się w taki sposób wyróżnić. Witryna nie informowała jednak od początku, że poczynania internautów mogą zostać w ten sposób wykorzystane do celów reklamowych.

Już w ubiegłym roku Facebooka oskarżono więc o "przywłaszczenie nazwisk, zdjęć, a także tożsamości użytkowników". Wszystko to odbywało się w celu tworzenia bardziej wiarygodnych i dopasowanych reklam, co jest obecnie głównym źródłem przychodu witryny Marka Zuckerberga.

10 dolarów dla każdego

Wstępnie Facebook uzyskał zgodę na wypłacenie 20 milionów dolarów w ramach ugody za wykorzystywanie danych użytkowników do reklamowania produktów. Po zmianach jej treść przewiduje natomiast możliwość wypłacenia po 10 dolarów każdej osobie, która została poszkodowana.

Szacuje się, że społecznościowy gigant mógł wykorzystywać bez zgody dane nawet 100 milionów użytkowników. Co ciekawe, jeśli jednak zgłoszeń po odszkodowania będzie tak wiele, że na każdego internautę przypadnie zbyt mała suma, wtedy pieniądze nie trafią do nikogo, a po prostu zostaną przekazane organizacjom pozarządowym.

Czy Facebook zmieni swoje postępowanie w przyszłości? Ależ skąd! Zamiast tego już teraz aktualizuje swoją politykę prywatności. I nie, wklejanie na swoim profilu różnego rodzaju komunikatów na pewno mu w tym nie przeszkodzi (zob. Facebook: koniec z głosowaniami użytkowników nad zmianami w serwisie).