Edward Snowden to niewątpliwie jeden z tych ludzi, którzy dali początek najważniejszym wydarzeniom mijającego roku. Choć dużo o nim pisano i mówiono, sam Snowden nieczęsto występował w mediach, dbając przede wszystkim o własne bezpieczeństwo i ceniąc sobie własną prywatność, jak na obrońcę prywatności przystało.

Edward Snowden: misja zakończona

Dziś jednak Washington Post opublikował fragmenty wywiadu z Edwardem Snowdenem, które mówią o tym, jak postrzega on efekty swoich wycieków. Od pierwszych wycieków minęło przecież prawie 7 miesięcy.

- Dla mnie, w kategoriach osobistej satysfakcji, misja jest już zakończona - mówił Snowden. - Ja już wygrałem (...) Nie chciałem zmienić społeczeństwa. Chciałem dać społeczeństwu szansę, by samo się zmieniło.

Snowden niewątpliwie ma rację co do tego, że udało mu się zmienić myślenie ludzi o działaniach służb specjalnych. Takie zmiany są zawsze trudne, bo ludzie lubią tkwić w utartych i wygodnych przekonaniach. Politycy przywykli do wmawiania nam, że służby specjalne robią, co należy i nie musimy się specjalnie kłopotać z nakładaniem im kagańca. Lubimy myśleć, że mamy zapewnioną prywatność. O wiele trudniej jest przyjąć nam do wiadomości, że jako społeczeństwo zgodziliśmy się na zbyt wiele, że ktoś mógł nas oszukać.

Mówiąc o tej zmianie w myśleniu, nie powinniśmy patrzeć tylko na Snowdena i Amerykanów. Można dziś spotkać osoby, które wiele mają do powiedzenia o amerykańskiej inwigilacji i jednocześnie nie wiedzą o nadużyciach służb polskich, nie chcą dyskutować np. o problemie monitoringu w Polsce albo o retencji danych. Zawsze trudniej jest przyjąć do wiadomości, że to "my jesteśmy inwigilowani", a nie tylko "głupi ludzie są inwigilowani".

Snowden pracuje dla NSA... tak jakby

W wywiadzie dla Washington Post Edward Snowden wspomniał również o zmianach, jakie musiały się dokonać w samej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). Kierujący nią ludzie wreszcie zrozumieli choćby to, że nie można czekać z wdrażaniem podwójnej autoryzacji przy kopiowaniu plików na twardy dysk. Snowden twierdzi, że dość długo naciskał na stosowanie tej metody zabezpieczeń. Jeśli to prawda, to NSA faktycznie zrobiła błąd, nie słuchając go.

Edward Snowden twierdzi też, że NSA ma generalnie dobre cele, ale złą filozofię zbierania informacji. Stwierdził, że jego koledzy byli zadziwieni faktem, iż USA zbiera więcej informacji o Amerykanach niż o Rosjanach w Rosji.

Snowden mówił też, że przeprowadzał na swoich kolegach coś, co nazwał "testem pierwszej strony". Po prostu pytał ich: jak myślicie, co opinia publiczna by zrobiła, gdyby to trafiło na pierwszą stronę? Można chyba powiedzieć, że cała wyciekowa afera była dla NSA jednym wielkim "testem pierwszej strony".

- Nie próbuję powalić NSA - mówił Snowden - pracuję teraz, by ulepszyć NSA. Oni są jedynymi, którzy nie zdają sobie z tego sprawy.

Dezercja z rządu

Washington Post wspomina też krótko o stylu życia Snowdena. Pojawiały się sugestie, że może to być pijak nastawiony na hulaszczy tryb życia, jak każdy dezerter.

Snowden twierdzi, że w ogóle nie pije. Żyje raczej ascetycznie, nieczęsto wychodzi, woli siedzieć w miejscu i myśleć, pisać lub rozmawiać z kimś. Twierdzi, że nie wybrał Rosji jako docelowego kraju, że nie ma z tym ani innym krajem żadnych powiązań. Mówi też, że nic nie łączy go z rosyjskim rządem. Jego zdaniem, jeśli zdezerterował, to była to dezercja "z rządu do społeczeństwa".

Szczegóły znajdziecie w tekście Washington Post pt. Edward Snowden, after months of NSA revelations, says his mission’s accomplished