Okienka pop-up mogą nie tylko denerwować, ale jak sie okazuje mogą stać się powodem oskarżenia niewinnej osoby o poważne przestępstwo. Przekonała sie o tym nauczycielka Julie Amero oskarżona o prezentowanie dzieciom treści pornograficznych - podaje agnecja Associated Press.
reklama
Julie Amero (lat 40) jak dotąd wiodła dość spokojne życie nauczycielki w Norwich, niewielkim mieście liczącym 37 tys. mieszkańców. Przed jedną ze swoich lekcji (zdarzenie miało miejsce w roku 2004) Julie skorzystała ze szkolnego komputera aby wysłać e-mail do męża. Następnie udała się do toalety nie przeczuwając nic złego.
Gdy wróciła zastała uczniów oglądających strony związane z fryzurami. Jak zwykle bywa w takich przypadkach, nauczycielka przepędziła dzieci i rozpoczęła lekcje. Nieoczekiwanie w trakcie zajęć na ekranie komputera zaczęły pojawiać się okienka pop-up z treściami pornograficznymi.
Julie Amero próbowała bezsilnie zamykać pojawiające się ni stąd ni zowąd okna. Jak sama twierdzi nie wyłączyła komputera, bo ściśle jej tego zakazano. Nauczycielce nie udało się opanować nachalnych treści i została oskarżona o prezentowanie materiałów pornograficznych dzieciom.
Prokurator David Smith uważa, że wina leży po stronie Amero. Kilku uczniów poświadczyło, że w czasie pechowej lekcji zobaczyli "kilka obrazów rozebranych mężczyzn i kobiet", w tym "przynajmniej jeden obraz pary uprawiającej seks oralny". Mark Steinmetz uczestniczący w procesie w charakterze ławnika, również uważa, że winna jest Julie Amero, która jego zdaniem mogła w tej sytuacji odłączyć komputer lub np. zarzucić płaszcz na monitor.
Obrona Amero zwraca uwagę na to, że nauczycielka korzystała ze starego komputera, który nie posiadał żadnych zabezpieczeń. W czasie nieobecności nauczycielki w klasie uczniowie rzeczywiście odwiedzili stronę z fryzurami, która jednak linkowała do stron pornograficznych. Przypadkowe kliknięcie było tutaj zdaniem obrony bardzo możliwe. Druga możliwość - na komputerze znalazł się program spyware, który wygenerował okienka.
Co ciekawe, sama prokuratora nie sprawdziła, czy na komputerze nie było oprogramowania spyware. Dziwne jest również to, że oskarżyciele nie dopatrują się żadnej winy po stronie firmy, która reklamowała usługi dla dorosłych w tak agresywny sposób.
Dyrektor szkoły - Scott Fain - zwrócił uwagę na to, że Amero jako pierwsza zgłosiła istniejący i poważny problem. Teraz można tylko pytać, ile razy podobne agresywne okienka atakowały uczniów w czasie wolnym od lekcji?
Julie Amero może być skazana na 18 miesięcy więzienia. Wyrok w tej sprawie zostanie wydany 2 marca.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*