Badania sprzed 3 lat nie zachęcają do migracji, a kontrakt z Microsoftem jest korzystny – w taki sposób Rada UE tłumaczy ciągłe uzależnianie się od Windowsa. Rada przez długi czas nie chciała ujawnić ani wspomnianych badań, ani szczegółów kontraktu. Jeden z dokumentów wyciekł jednak do sieci i pokazuje, jakie argumenty przekonały polityków UE, aby nie migrować na tańsze i otwarte programy.
reklama
Instytucje Unii Europejskiej nierzadko nawołują do neutralności technologicznej i stosowania otwartych standardów. Komisja Europejska potrafiła nawet ukarać Microsoft za praktyki monopolistyczne. Nie zmienia to faktu, że te same instytucje UE intensywnie korzystają z systemu Windows i pakietu MS Office, efektywnie wspierając ukaranego monopolistę i zamknięte formaty.
Tę dwulicowość instytucji europejskich dostrzegł włoski europoseł Marco Cappato. W marcu 2008 wystosował on zapytanie poselskie do Rady UE, w którym spytał o to, dlaczego instytucje UE wciąż używają Windowsa, narażając się na wysokie koszty i uzależnienie od jednego dostawcy z USA.
W maju 2008 udzielono europosłowi krótkiej odpowiedzi, z której wynikało, że "ryzyko uzależnienia od Microsoftu (...) jest wysoce ograniczone warunkami kontraktu zawartego z firmą" (tj. z Microsoftem).
Przedstawiciele Rady UE dodali też, że całkowite koszty użytkowania otwartych programów wcale nie muszą być niższe niż całkowite koszty użytkowania rozwiązań Microsoftu. W tym miejscu autorzy odpowiedzi powołali się na badania z 2005 (!) roku.
Marco Cappato poprosił Radę UE o udostępnienie obydwu dokumentów (kontraktu i badań), ale ta odmówiła, twierdząc, że ujawnienie danych naruszyłoby interesy Microsoftu. Kontrakt zawiera podobno warunki, które są specyficznymi przywilejami dla instytucji UE.
Treści kontraktu być może nigdy nie poznamy, chodź wydaje się, że dla zachowania przejrzystości instytucji europejskich powinien on być jawny. Marco Cappato dotarł jednak do wspomnianego raportu z 2005 r. i ujawnił go.
Raport można śmiało uznać za przestarzały (to już wiemy), ale można też mieć wątpliwości co do trafności przedstawionych w nim wniosków. Autorzy badań brali pod uwagę głównie koszty pełnych migracji (tj. z oprogramowania zamkniętego na otwarte), nie rozważając w ogóle migracji częściowych (np. pozostania przy Windowsie przy jednoczesnej migracji na darmowy pakiet biurowy OpenOffice).
Raport przedstawia też wiele wniosków wysoce dyskusyjnych. Jego autorzy twierdzą np. że "umiejętności nie są przenośne", tzn. użytkownik posługujący się oprogramowaniem zamkniętym musi od nowa uczyć się obsługi oprogramowania. Raport stwierdza też, że nieprawdą jest, iż Linux pozwala na dłuższe używanie starszego sprzętu.
Choć autorem raportu jest wpływowa firma Gartner, to do jego treści można mieć poważne zastrzeżenia. Trzeba oczywiście mieć na uwadze, że jest to nie tylko wina analityków, ale również Rady UE, która ocenia sytuację bieżącą na podstawie raportu opisującego historię.
Słusznie chyba zauważył jeden z komentujących sprawę na blogu Stefano Forenzy, że Rada nadmiernie przejmuje się interesem Microsoftu. Istnieje przecież jeszcze coś takiego, jak interes obywateli UE, i tego właśnie interesu Rada powinna strzec. Dobrze byłoby wiedzieć, ile dokładnie pieniędzy dostaje od europejskich instytucji Microsoft, porównać je z szacowanymi kosztami OSS i dopiero wtedy mówić o "całkowitych kosztach użytkowania".
Aby zakończyć optymistycznym akcentem, warto dodać, iż Rada deklaruje ciągłe obserwowanie aplikacji open source i wciąż rozważa użycie ich (przynajmniej w deklaracjach). Niektóre instytucje UE już wykorzystują open source, choć jest to wciąż rzadkie zjawisko.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|