Apple sprzedała rekordową liczbę urządzeń iPhone i iPad w IV kwartale, ale niestety sprzedała mniej, niż chcieli analitycy. Zarobiła też sporo, ale mniej, niż oczekiwano. Z tego powodu część gazet pisze o rozczarowaniu. Czy rzeczywiście wyniki Apple powinny martwić?
reklama
Firma Apple nauczyła nas, że jej wyniki finansowe to ważne wydarzenie. W zeszłym kwartale te wyniki przyćmiły nawet premierę Windowsa 8.
W tym kwartale wyniki Apple mogą wywoływać mieszane uczucia. Nadal znajdujemy w nich kosmiczne sumy i liczby świadczące o mocnej kondycji firmy. Apple sprzedała też w minionym kwartale rekordową liczbę urządzeń, a jednak analitycy powtarzają słowa "rozczarowanie", "koniec wzrostu", "nie spełniła oczekiwań".
W IV kwartale 2012 roku firma zanotowała 54,5 mld USD przychodu, czyli niecałe 18% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Zysk netto wyniósł 13,1 mld USD, czyli dokładnie tyle samo co rok temu. Zysk na akcje wyniósł 13,81 USD.
Zarząd ustalił, że inwestorzy dostaną dywidendę 2,65 USD na akcję.
Ponadto:
Należy do tego wszystkiego dodać, że w zeszłym roku dane z analogicznego kwartału obejmowały okres 14-tygodniowy, podczas gdy ogłoszone wczoraj wyniki obejmują okres 13-tygodniowy. Mimo to sprzedaż była rekordowa.
Co na to analitycy? Według nich przychody mogły być nieco większe. Ba! Nawet sprzedaż iPhone'ów mogłaby sięgnąć 50 mln sztuk...
W tym miejscu wielu ludzi spyta: gdzie jest problem? Dlaczego mowa o rozczarowaniu? Czy tylko dlatego, bo firma nie spełniła oczekiwań nadętych bufonów w krawatach?
Szczerze mówiąc, na dzień dzisiejszy problemu nie ma. Apple jest mocna, ale analitycy myślą o dniu jutrzejszym. Tak naprawdę Apple ma jedną maszynkę do robienia pieniędzy i jest to iPhone (wbrew pozorom nie iPad). Czy w przyszłości uda się wytworzyć kolejną taką maszynkę?
Ogłaszając wyniki finansowe, szef Apple Tim Cook mówił o kilku szansach dla firmy. Jedną z nich jest "kanibalizacja" produktów. Da się przykładowo zaobserwować, że ludzie porzucają iMaki na rzecz iPadów. Apple nie walczy z tym zjawiskiem, bo - jakby nie patrzeć - utrzymuje klientów i udaje się jej utrzymać przekonanie, że produkty Apple są pożądane.
Inna szansa to Chiny - wielki rynek, na którym iPhone 5 sprzedaje się świetnie. W ogóle sprzedaż za granicą jest dla Apple bardzo ważna, skoro stanowi ponad 60% przychodów.
Apple, jak na razie, nie chce uciekać się do stworzenia tańszej wersji iPhone'a, ale de facto firma oferuje takie smartfony, obniżając cenę starszych wersji. Zapotrzebowanie na iPhone'a 4 nadal jest dość duże i Apple ma świadomość, iż jest to istotne dla jej biznesu.
Te wszystkie możliwości niestety nie mogą się równać z posiadaniem dobrej maszynki do robienia pieniędzy. Urządzenie iPhone spełniało tę rolę i będzie ją spełniać jeszcze jakiś czas, ale nie wiecznie. Po wybuchu wzrostu spowodowanego sprzedażą iPhone'a będzie musiało nastąpić wyhamowanie, a analitycy mają wrażenie, że już widzą jego oznaki.
Dlatego właśnie tak ważne jest to, o czym mówił Larry Page, szef Google. Przed każdą spółką technologiczną prędzej czy później staje wyzwanie wymyślenia czegoś naprawdę nowego, a niektóre firmy pracują nad tym non stop. Apple zapewne też to robi, choć nie chwali się prototypami tak chętnie, jak Google.
Jest w tym wszystkim pozytywny element. Kiedy Apple wszystkich na dobre rozczaruje, oczekiwania inwestorów spadną. Być może wtedy łatwiej będzie pracować nad kolejną maszynką do pieniędzy.
Czytaj także: Google zarabia nieźle, ale stawki za reklamy spadają. Czy trend się utrzyma?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Więcej profilowania i cichsze wycieki danych? Trwa Wielka Reforma Prywatności
|
|
|
|
|
|