Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Dezorganizatorzy na katowickim proteście przeciwko ACTA

27-01-2012, 00:39

W środowe popołudnie w Katowicach na placu przed Urzędem Marszałkowskim zebrało się około dwóch tysięcy głównie młodych ludzi, by zaprotestować przeciwko podpisywaniu przez Polskę ACTA. Niestety, oprócz osób, które bez względu na dzielące ich różnice poglądów wspólnie wyrażały swoje oburzenie, na miejsce przybyły też grupki usiłujące wykorzystać manifestację do własnych celów.

Jest rzeczą jasną, że przy takiej skali protestów pojawiają się na nich różne organizacje, zarówno formalne, jak i nieformalne. Jeśli po prostu dopisują na dole transparentu swoje logo w sposób nierzucający się w oczy, a sam transparent jest „na temat” - ok. Jeśli rozdają materiały powiązane ze sprawą – ok. Jeśli poruszają inne niż ACTA tematy, które też sprowadzają się do tego, że politycy gdzieś nad naszymi głowami próbują przepchać ważne ustawy – ok. Na proteście były obecne grupy, które można zakwalifikować do powyższych kategorii i tego krytykować nie zamierzam. Niestety były też grupy, które jedynie siały zamieszanie.

Pierwsza sprawa: mimo iż jasne jest, że w takiej sytuacji promowanie jakiejkolwiek partii może wzbudzić tylko niepotrzebny niesmak, zaraz obok podwyższenia, na którym stali organizatorzy, swój transparent rozwinęli członkowie (a może tylko sympatycy?) Ruchu Palikota. Z jakiegoś powodu organizatorzy tolerowali to – mimo wyraźnych sygnałów niezadowolenia ze strony części uczestników.

W tłumie byli też osobnicy, którzy nosili kartony, na których niecałe ćwierć powierzchni zajmowały wypisane cienkim pisakiem hasła typu „stop ITI”, za to resztę powierzchni kartonu każdego z nich zajmowały duże i wyraźne loga skrajnie prawicowych organizacji wyspecjalizowanych w propagowaniu uprzedzeń rasowych. Tak, tak – dla nich cel protestu był sprawą drugorzędną, najważniejsze było, żeby znaczki ich ugrupowań były widoczne.

Pojawili się też osobnicy, którzy trzymali ogromny transparent „pedałów tolerujecie, strony cenzurujecie”. Transparent ten został schowany pół godziny po rozpoczęciu protestu po uwagach innych uczestników zgromadzenia. No, panowie, wybaczcie, ale manifestacja dotyczyła sprzeciwu wobec ACTA, a nie zaglądania ludziom pod pierzyny.

Byli też ludzie, którzy albo nie rozumieli, czym jest ACTA albo celowo dezorganizowali protest, krzycząc nie na temat. Osobiście obstawiam pierwszą opcję. Bo jak rozumieć skandowanie „precz z komuną”? Jak trafnie zauważyła znajoma – w ustach tej grupki więcej sensu by miało krzyczenie „precz z Buką”. Równie „z sufitu”, za to bez dyskretnego smrodku polityki.

Wreszcie – niektórzy chyba sądzili, że to protest przeciwko konkretnemu politykowi, a nie przeciwko ACTA (za którym głosowali przecież politycy z różnych partii, nie tylko z PO). Ta grupka krzyczała coś o czynnościach seksualnych skierowanych w stronę różnych oficjeli, pozwolę sobie jednak tego nie cytować.

Wszystkich odpowiedzialnych za te incydenty indywiduów było może stu, może dwustu. Co stanowi oczywiście ułamek ponad dwutysięcznego tłumu. Wystarczający jednak ułamek, by narobić nieprzyjemnego zapaszku politykierstwa (zarówno prawicowego, jak i lewicowego – widać siebie warci). By zaburzyć efekt „porozumienia ponad podziałami”. By wyraźnie redukować szansę na przekształcenie protestu w coś konstruktywnego, mającego szansę stać się czymś więcej niż tylko pokrzykiwaniem sobie na mrozie. I wreszcie wystarczający, by dać politykom oraz zwolennikom ACTA do ręki argument, że „przecież ludzie, którzy protestują, nie wiedzą, o co chodzi w ACTA”.

Bardzo bym nie chciał, aby ten tekst został odebrany jako krytyka protestów. Wyraźnie muszę zaznaczyć: zdecydowana większość uczestników zachowywała się normalnie. Widziałem tam ludzi, którzy na co dzień działają w różnych organizacjach i potrafili trzymać się tematu ACTA. Widziałem takich, którzy wchodzili na inne tematy, ale trzymając się cały czas wspólnego mianownika – decyzji zawieranych bez informowania społeczeństwa. Widziałem też osoby, które nigdy wcześniej nie angażowały się w protesty społeczne. Osoby o poglądach prawicowych, lewicowych, jak i takich mających politykę w poważaniu. Było kolorowo, różnorodnie i było masę ludzi, którzy przyszli, bo są przeciwni cenzurze. Uważam za coś pozytywnego to, że im się chciało przyjść na protest mimo mrozu – zamiast protestować tylko przez Facebooka.

Szkoda, że cień na to wszystko rzucali wymienieni wcześniej osobnicy, a jednocześnie mam nadzieję, że nie zniechęci to protestujących na przyszłość.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: DI24.pl