Paulo Coelho przyznaje, że jest piratem, ale jest też... bogatym twórcą. Na swoim blogu po raz kolejny wyraził on poparcie dla dzielenia się informacją i podkreślił, że nie jest to zagrożenie, ale ułatwienie w sprzedawaniu twórczości.
reklama
Paulo Coelho dał się poznać jako "pisarz pirat" już w roku 2008. Zabierając wówczas głos na konferencji Digital Life Design w Monachium, powiedział, że po udostępnieniu jego książek w internecie ich sprzedaż znacznie wzrosła. Pisarz stworzył także stronę Pirate Coehlo, na której udostępnił swoje dzieła wraz z tłumaczeniami.
Podobne doświadczenia, jak Coehlo, mieli także inni autorzy, którzy zaczęli otwarcie popierać sieci P2P. Sam Coehlo przypomniał o swojej miłości do piractwa wczoraj, na swoim blogu (zob. Who stole my story?).
Pisarz wspomniał, że gdy był aktywny na MySpace, z jego profilu usunięto piosenkę Franka Sinatry. Był to jego zdaniem efekt "chciwości i ignorancji". Ignorancja zdaniem pisarza objawia się w nierozumieniu faktu, że jeśli muzyka nie jest dostępna za darmo, to ludzie nie kupią płyty CD.
Coelho ma chyba rację. Wydawcy płyt mówią o potrzebie zysków, ale jednocześnie dbają o to, aby nowe piosenki pojawiały się w radiu i telewizji. Słuchając ich np. w radiu, nie płacimy bezpośrednio za odtwarzanie. Wszystko zaczyna się zatem od doświadczenia bezpłatnego.
Jeśli wydawcy chcą pieniędzy bardziej niż sztuki, powinni wrzucić muzykę całkowicie za "ścianę płatności" i umożliwić słuchanie tylko po bezpośrednim wniesieniu opłaty. Odważyliby się na to? Chyba nie. Dlatego w Dzienniku Internautów pisałem o różnicach między dobrem kultury a produktem.
Wracając do bloga Paulo Coelho, warto przytoczyć kilka jego argumentów. Pisarz przyznaje, że jest bogatym człowiekiem (podobnie jak Sinatra), ale nie dlatego pozwala sobie na "piracenie" książek. Jego zdaniem motywem do kopiowania dzieł jest dzielenie się z innymi. Sieć jest zresztą pełna treści fantastycznych i darmowych (np. fotografie, teksty blogowe), co dowodzi takiego motywu działań.
Coelho odrzuca też argument o tym, że dzielenie się informacją rujnuje artystów. Podaje on przykład znanej mu osoby z Rosji, która najpierw przeczytała piracką wersję "Alchemika" i dopiero potem kupiła książkę. W sumie w Rosji sprzedało się 12 mln egzemplarzy "Alchemika".
Wyrażone na blogu stanowisko pisarza jest ważne, bo jest stanowiskiem twórcy kultury. W dyskusji na temat praw autorskich to właśnie twórcy udzielają się najrzadziej. Wiele do powiedzenia mają wydawcy, prawnicy, politycy, dziennikarze, organizacje antypirackie i wreszcie badacze oraz pseudobadacze.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|