Chiny po raz kolejny zapewniły, że media w czasie Igrzysk Olimpijskich będą cieszyły się pełną wolnością. Mało kto jednak wierzy w te deklaracje, gdyż nie padają one po raz pierwszy.

Do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie pozostały raptem trzy miesiące, a wciąż nie ma jasności, jaką dokładnie politykę względem internetu podczas wydarzeń sportowych realizować będą władze Państwa Środka.

Po tym, jak ogień olimpijski "zdobył" najwyższą górę świata - Mount Everest (jednocześnie święte miejsce dla Tybetańczyków), Chiny oświadczyły, że nie mogą zagwarantować, że nie będą cenzorować internetu w czasie olimpiady. Jednocześnie jednak zapewniły, że wszystkie media będą cieszyły się pełną wolnością, jeśli chodzi o możliwość relacjonowania wydarzeń sportowych.

Minister Technologii Chin Wan Gang stwierdził, że jego państwo jest i będzie bardzo ostrożne, jeśli chodzi o Chiny. Dlatego też nie wszystkie serwisy internetowe są w Państwie Środka dostępne. Wan podkreślił także, że w trosce o młodych ludzi pewne "niezdrowe" serwisy nie są osiągalne. Przypadkiem zupełnie ich tematyka dotyczy Tybetu, grupy religijnej Falun Gong czy łamania praw człowieka. Nie był w stanie stwierdzić, które serwisy będą obserwowane bądź zamykane w czasie Igrzysk.

Swoje zaniepokojenie wyraził także amerykański Departament Stanu. Jego rzecznik powiedział, że ma nadzieję, że podczas Igrzysk wszyscy ludzie w Chinach będą mieli zapewniony dostęp do informacji, także w formie elektronicznej. Jego zdaniem powinno to dotyczyć zarówno mieszkańców Państwa Środka, jak i turystów, którzy przybyli z myślą o olimpiadzie.

Chiny bronią się jednak argumentując, że wszystkie państwa, nawet rozwinięte, kontrolują internet i to, co jest w nim dostępne. Faktem jest, że niektóre kraje uniemożliwiają dostęp do niektórych serwisów. Żadne z rozwiniętych nie robi tego jednak w aż takim stopniu.

Po raz kolejny Chiny zapewniają, że zrobią wszystko, co w ich mocy, by zapewnić swobodny dostęp do informacji zamieszczonych w internecie. Brzmi to zupełnie tak, jakby nikt w Pekinie nie miał żadnego wpływu na to, jakie strony można oglądać, a jakich nie. Nacisk ze strony innych państw jest zbyt słaby, by móc wywrzeć jakąkolwiek presję na Chiny. Igrzyska to bowiem kolejny doskonały sposób na zarobienie grubych pieniędzy.



Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.

Źródło: Reuters