Mieszkańcy przesyłają straży miejskiej przez Twittera zdjęcia źle zaparkowanych samochodów, a straż może ukarać kierowców. Czy to zgodne z prawem? Tak, choć można mieć wątpliwości co do narzędzi używanych w tym celu.
reklama
Wczoraj Gazeta Wyborcza opisywała inicjatywę straży miejskiej w Rzymie, którą można określić jako "mandaty społecznościowe". Chodzi o to, że mieszkańcy Rzymu mogą wysłać przez Twittera zdjęcie źle zaparkowanego samochodu. Straż miejska nie wystawia mandatu na podstawie zdjęcia, ale może wysłać na miejsce funkcjonariusza, który sprawdzi sytuację i może wystawić mandat.
Do podobnych inicjatyw przymierzają się strażnicy w polskich miastach. Ich zdaniem Twitter jest takim samym kanałem komunikacji, jak każdy inny, więc czemu nie? W Polsce wysłanie zdjęcia do straży miejskiej również posłuży do tego, by wysłać strażnika na miejsce rzekomego wykroczenia. Istnieje też możliwość przekazania sprawy do sądu i autor zdjęcia może być wezwany jako świadek.
To wszystko nie jest zaskakujące. Dziennik Internautów opisywał już możliwość wykorzystania zdjęcia jako dowodu. Zdarzyło się też, że Policjanci zidentyfikowali pirata drogowego na podstawie nagrania internauty. Trzeba jednak odnotować, że w przypadku mandatów społecznościowych dochodzi jeszcze dodatkowy problem.
Wszyscy się zgodzimy, że obywatel powinien mieć możliwość kontaktowania się ze służbami i przekazywania im zdjęć. Pytanie tylko, czy takie wiadomości powinny być upubliczniane w serwisie społecznościowym? Poniżej macie przykład tweeta, który został wysłany do straży miejskiej w Rzymie. Dodane do niego zdjęcie niewątpliwie pokazuje zły sposób parkowania, ale czy to zdjęcie trzeba było pokazać całemu światu?
Przesłanie tego zdjęcia straży miejskiej nie musiało się odbywać publicznie. Równie dobrze straż mogłaby przyjmować zgłoszenia e-mailem albo uruchomić specjalny formularz na swojej stronie. Dawałoby to nie tylko dyskrecję, ale też niezależność od dostawcy usługi społecznościowej.
Zgłaszanie wykroczeń w sposób publiczny może się wydawać mało znaczące dzisiaj, gdy służby tylko eksperymentują z nowymi formami komunikacji. W przyszłości może się okazać, że serwisy społecznościowe staną się kopalnią zdjęć ukazujących ludzi w różnych sytuacjach. Niektóre miejsca mogą być fotografowane częściej niż inne, co wpłynie na prywatność osób mieszkających w danej okolicy. Część zdjęć może przedstawiać coś, co będzie tylko wyglądać na wykroczenie. Obraz może kłamać.
Dodajmy, że internauci mogą być bardzo skuteczni w identyfikowaniu ludzi na zdjęciach, ale mogą się również pomylić przy identyfikacji, dokonując cybernetycznego linczu na niewinnych osobach. Choćby z tego powodu władze nie powinny zachęcać ludzi do publikowania zdjęć, które mogą przedstawiać jakieś niewłaściwe zachowanie. Przekazywanie tych zdjęć władzom jest w porządku, ale ich publikowanie wzbudza wątpliwości.
Równie dobrze straże miejskie i inne służby mogły wystawić przed swoimi siedzibami wielkie tablice, na których ludzie przypinaliby zdjęcia oraz zawiadomienia o wykroczeniach. Taka tablica byłaby odpowiednikiem "społecznościowych mandatów" poza internetem, tylko czy naprawdę byśmy tego chcieli?
Czytaj także: Monitorować jednostki Policji, by zapobiec nadużyciom funkcjonariuszy? Ciekawa propozycja RPO
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Nowe zmysły szczurów, telepatia i karaluchy cyborgi, czyli postęp w 2013 roku
|
|
|
|
|
|