W ubiegłym tygodniu Internet Explorer pierwszy raz od wielu lat był drugą przeglądarką pod względem udziałów w rynku. Jego monopol został złamany już dawno temu, głównie dzięki Firefoksowi, ale to przeglądarce od Google udało się prześcignąć Internet Explorera, który przez wiele lat korzystał z uprzywilejowanej pozycji w Windowsie.
reklama
Na polskim rynku od stosunkowo długiego czasu to Firefox jest najpopularniejszą przeglądarką. W ujęciu globalnym wciąż jednak królował Internet Explorer. Z danych StatCountera wynika, że tak było do ubiegłego tygodnia. W okresie od 14 do 20 maja Chrome miał 32,76% udziałów w rynku, podczas gdy IE - 31,94% udziałów.
Szczerze powiedziawszy, nie po raz pierwszy Chrome prześciga windowsową przeglądarkę. W niedzielę 18 marca br. Google Chrome był już światową przeglądarką numer 1. Ten stan utrzymał się tylko przez jeden dzień, ale analitycy wysnuli z tego istotny wniosek - ludzie korzystają z Google Chrome na swoich maszynach, podczas gdy w pracy są zmuszani do używania IE. To oznaczało, że prześcignięcie IE było kwestią czasu.
Jeśli ktoś korzysta z internetu od kilku lat, jest w stanie zrozumieć, jak istotną zmianę ogłaszają dane StatCountera. Przed laty internet był podzielony na IE oraz "alternatywne przeglądarki", którym dawano szanse na wydarcie kilku, może kilkunastu procent rynku. Wynikało to z popularności Windowsa i małej świadomości użytkowników, z których część nie wiedziała nawet, że można przeglądać internet w różnych programach służących do tego celu.
Microsoft bezczelnie wykorzystywał tę przewagę. IE nie był zgodny ze standardami, a więc webdeweloperzy byli zmuszani do robienia różnych wersji stron - dla IE oraz dla pozostałych. Microsoft nie ułatwiał też modernizowania webtechnologii i nawet nie dbał o łatki zabezpieczające użytkowników przed atakami. Najgorsza przeglądarka była jednocześnie najbardziej powszechna. To był koszmar.
Google Chrome przegonił IE jako pierwszy od lat, ale za złamanie potęgi giganta z Redmond należy dziękować Mozilli i twórcom przeglądarki Firefox. To oni jako pierwsi udowodnili, że konsekwentna praca nad nowoczesnymi i bezpiecznymi przeglądarkami ma sens. Podobnie było z Operą - konsekwentnie tworzyła ona zgodną ze standardami przeglądarkę, nie patrząc na to, że jest to mało widoczny produkt w cieniu giganta. Zarówno Mozilla, jak i Opera wiele zrobiły w kwestii uświadamiania internautom znaczenia przeglądarek.
Bądźmy szczerzy - Google zabrało się za tworzenie swojej przeglądarki w stosunkowo dogodnym momencie, gdy było już wiadomo, że pozycję IE można naruszyć. Google wsparło swój produkt reklamami, w tym reklamą na głównej stronie wyszukiwarki. Kalifornijska firma wykorzystała też dorobek Firefoksa i Mozilli, dodając jednak do niego cenne nowości, takie jak separowanie procesów.
Pesymiści powiedzą, że oczywiście IE jeszcze nie został całkowicie złamany. Na razie mamy tylko dane StatCountera, podczas gdy inne firmy analityczne (np. NetApplications) nie donoszą o prześcignięciu IE przez Chrome.
Pesymiści powiedzą też, że Microsoft może próbować powrotu do przeszłości. Na Windowsie RT przeglądarka IE będzie miała uprzywilejowaną pozycję, co może naruszać porozumienie antymonopolowe z Komisją Europejską.
Mimo wszystko należy wątpić w odbudowanie potęgi. Windows RT nie będzie bowiem tak istotnym produktem dla rynku urządzeń przenośnych, jak Windows dla rynku PC-tów. Generalnie w czasach różnych urządzeń przenośnych i chmur można poważnie wątpić w to, czy da się utrzymać coś takiego, jak monopol jednej przeglądarki.
Jeśli natomiast stworzenie nowego monopolu przeglądarkowego jest możliwe, to zagrożeniem nie musi być Microsoft. Może powinniśmy obawiać się Google?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|