Zamiast rewolucji telekomunikacyjnej i utarcia nosa Zachodowi jest wielka klapa i wstyd. Pierwszy satelita zbudowany przez Chińczyków na zlecenie zagranicznego kontrahenta przestał działać.
Dzięki satelicie telekomunikacyjnemu, zbudowanemu przez chińską Akademię Technologii Kosmicznych, Nigeria - jeden z biedniejszych krajów świata - miała wskoczyć do awangardy krajów Afryki w dziedzinie telekomunikacji. Wszyscy obywatele, a jest ich około 150 milionów, mieli zyskać dostęp nie tylko do telefonu, ale także internetu oraz telewizji.
Tyle było planów i marzeń. Tymczasem firma China Great Wall Industry Corp. poinformowała niedawno, że wystrzelony rok temu satelita NigComSat przestał działać. Zepsuły się baterie słoneczne, co doprowadziło w konsekwencji do wyczerpania się akumulatorów - podała agencja AP.
Budowa nigeryjskiego satelity kosztowała 311 milionów dolarów. Dla Nigerii, czerpiącej krociowe zyski z wydobycia ropy naftowej, nie był to jednak duży wydatek. Porażka chińskiego przedsięwzięcia oznacza bolesną lekcję pokory. Państwo Środka intensywnie rozwija swój przemysł kosmiczny, czego efektem jest m.in. podróż pierwszych taikonautów w kosmos. Teraz jednak chińska myśl techniczna nie podołała, prostszemu - jak mogłoby się wydawać - zadaniu.
Czy podobny los czeka także wystrzelonego w październiku br. wenezuelskiego satelitę Simon Bolivar? Ma on rozpocząć pracę na początku 2009 roku. Niedługo więc się przekonamy.
Artykuł może zawierać linki partnerów, umożliwiające rozwój serwisu i dostarczanie darmowych treści.
|
|
|
|
|
|
|
|
Stopka:
© 1998-2025 Dziennik Internautów Sp. z o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.