Były premier bloguje, czyli polska polityka w Sieci
Jarosław Kaczyński zamierza regularnie kontaktować się z mieszkańcami Polski za pośrednictwem swego wideobloga. Wydaje się, że do sięgnięcia po nowy sposób komunikacji skłoniła go przede wszystkim... przegrana w minionych wyborach. Jak na razie internet pozostaje dla polskich polityków raczej "złem koniecznym", aniżeli naturalną drogą komunikacji z obywatelami.
Białe tło, niezbyt urodziwa sztuczna choinka i jak zwykle sprawiający wrażenie spiętego i sztucznego lider Prawa i Sprawiedliwości - taki obraz wyłania się z pierwszego nagrania wideo, jakie "wódz PiS" przygotował na potrzeby serwisu Polityczni.pl.
W nieco ponad minutowym materiale nie usłyszymy niczego konkretnego. Obok tradycyjnych życzeń świątecznych ("(...) żeby ten internet, który tak szybko się rozwija, rozwijał się jeszcze szybciej"), dowiemy się również, iż Kaczyński zamierza kontaktować się z internautami regularnie, przynajmniej trzy razy w miesiącu.
Jak donosi "Dziennik", lider PiS-u, którego mocną stroną nie są bynajmniej wystąpienia publiczne, postanowił wykorzystać Sieć przede wszystkim w celu nawiązania kontaktu z młodszą częścią społeczeństwa. Przypomnijmy, że w ostatnich wyborach przyczyniła się do porażki jego partii. Internet ma pomóc przełamać tę barierę i pokazać, że Jarosław, mimo braku konta bankowego, jest człowiekiem całkiem postępowym.
Kaczyński uległ w końcu namowom byłego reportera telewizyjnego "Panoramy" Wojciecha Nomejki, który do wideoblogowania w swoim serwisie skłonił również innych polityków (m.in. Przemysława Edgarda Gosiewskiego, Stefana Niesiołowskiego, Bronisława Komorowskiego, czy też Zbigniewa Wassermana). Większość z nich występuje w udostępnionych nagraniach na tle wspomnianego sztucznego drzewka świątecznego.
Mówiąc krótko - po modzie na tradycyjne blogi, w których politycy (głównie w ramach serwisu blog.onet.pl) prezentowali swoje mniej lub bardziej błyskotliwe przemyślenia, a Onet regularnie robił z tych pierwszych (najczęściej autorstwa Wojciecha Wierzejskiego) nagłówki swego serwisu informacyjnego, przyszła kolej na przekaz z obrazem.
Co ciekawe, wideoblog Kaczyńskiego ma ogólnie zapoczątkować nowy sposób kontaktu partii z wyborcami - nagrania mają pokazywać się nie tylko w ramach Polityczni.pl, ale także np. w YouTube. Jak na razie jednak żadnej wzmianki o nagraniu na stronie PiS-u nie znajdziemy.
Internet pozostawał do tej pory dla polskich polityków dodatkiem, aniżeli ważnym kanałem do informowania o swej pracy. Szczególnie pokazała to miniona kampania wyborcza, niemal nieobecna w Sieci.
Wirtualna aktywność w polskiej polityce ciągle jest więc oznaką pewnej ekstrawagancji, służącej głównie uzyskaniu rozgłosu dla danego przedsięwzięcia. Tak było chociażby w przypadku byłego ministra MSWiA Janusza Kaczmarka, zachęcającego do wymiany dowodu na łamach YouTube.
Zazwyczaj jednak politycy tracą zainteresowanie internetem w momencie, kiedy swymi działaniami przestają zabiegać o wielki rozgłos medialny. Zbigniew Ziobro, który szczególnie w okresie przed wyborami aktywnie korzystał ze swej internetowej strony do publikacji niekończących się sprostowań, od końca października nie zamieścił na niej żadnej informacji.
Tymczasem w innych krajach internet powoli zaczyna odgrywać jeśli nie decydującą, to jedną z głównych ról w kształtowaniu politycznego krajobrazu. Nie dotyczy to jedynie Stanów Zjednoczonych, w których kampania między poszczególnymi kandydatami na prezydenta odbywa się od wielu miesięcy właśnie w Sieci. Podobnie stało się we Francji, gdzie internet grał główne skrzypce w zaciętej walce między Nicolasem Sarkozym a Segolene Royal w tegorocznych wyborach prezydenckich.
Regularny cotygodniowy wideopodcast od dawna prowadzi już niemiecka kanclerz Angela Merkel. Kilkuminutowe spotkania wykorzystuje do podsumowania wydarzeń politycznych minionych dni, bądź zapowiedzi spraw, jakimi politycy jej gabinetu zajmą się w nadchodzącym tygodniu.
Być może wzrastająca dostępność do Sieci w naszym kraju, czy też (jak w przypadku Kaczyńskiego) bolesne porażki polityczne sprawią, iż z czasem internet nabierze dla polityków podobnego znaczenia również w Polsce.
Póki co jednak krajowa Sieć polityczna kojarzyć nam się będzie z plotkami rozpuszczanymi na blogu przez Ryszarda Czarneckiego, bądź (delikatnie mówiąc) egzotycznymi kandydatami pokroju Krzysztofa Kononowicza...