Upadek Mt.Gox nie był jedyną w ostatnim czasie efektowną utratą Bitcoinów. Okradziono też pewien inny serwis, ale kto by się tym przejmował? Kryptowaluta wzbudza rosnące zainteresowanie, amerykański polityk chce zakazania dolarów, a Newsweek chwali się, że udało mu się dotrzeć do jej twórcy.
reklama
Nie minęły nawet pełne dwa tygodnie od czasu, jak padła giełda Mt.Gox, niegdyś największa platforma handlu wirtualną walutą Bitcoin. Początkowo mówiono o ogromnym kryzysie i niektórzy ludzie całkiem poważnie straszyli, że będzie to koniec Bitcoina. Potem sytuacja zaczęła się stabilizować, a obecnie można odnieść wrażenie, że Bitcoin zyskał dzięki Mt.Gox, zdobywając jeszcze większą popularność i ściągając na siebie uwagę mediów i polityków.
Co ciekawe, krótko po upadku Mt.Gox doszło do kradzieży 896 BTC z serwisu Flexcoin, który oferował usługę przechowywania wirtualnych pieniędzy. Według obecnego kursu taka ilość kryptowaluty jest warta niecałe 600 tys. dolarów.
Reuters już poinformował, że kanadyjska policja prowadzi śledztwo w sprawie Flexcoin. Oczywiście przy tej okazji znów zaczęto mówić o tym, że Bitcoin wymaga regulacji. Można jednak odnieść wrażenie, że ta kradzież Bitcoinów nie zrobiła na ludziach większego wrażenia i chyba nie wpłynęła znacząco na ceny kryptowaluty.
Trzeba też mieć na uwadze, że gdy jedne media donosiły o kradzieży, inne wspominały o korzyściach podatkowych.
Jak informował RT.com, brytyjskie władze ogłosiły, że nie będą pobierać podatku VAT od transakcji z użyciem bitcoinów. Tej informacji trudno nie odebrać jako swojego rodzaju kontry dla tych wszystkich krajów, które po upadku Mt.Gox zaczęły mówić o potrzebie nowych regulacji.
Da się też zaobserwować, że politycy amerykańscy nie zmienili swojego podejścia do Bitcoin. Wielu z nich nadal powtarza, że waluty tej nie trzeba regulować. Szczególnie ciekawym przykładem wsparcia dla Bitcoina jest list kongresmana Jareda Polisa, który wezwał amerykańskich regulatorów finansowych do... zakazania banknotów dolarowych (sic!).
Jared Polis oczywiście wcale nie chce zakazania dolarów. Jego list do regulatorów finansowych jest po prostu satyryczną reakcją na podobny list pewnego senatora, który chciał zakazać waluty Bitcoin.
Polis w swoim liście zauważył, że banknoty dolarowe mogą służyć do anonimowego zawierania transakcji, są atrakcyjnym środkiem płatniczym dla przestępców, korzystają z nich prostytutki i handlarze narkotyków, są one często kradzione, a ich cena nie jest stabilna. Te banknoty bazują na "ulotnym" zaufaniu do Stanów Zjednoczonych. Innymi słowy banknoty dolarowe mają wiele wad Bitcoina, a w dodatku ich produkcja jest mniej ekologiczna, co Polis odnotował w swoim liście.
Na koniec warto odnotować jeszcze jedną ciekawostkę, która będzie wisienką na torcie ostatnich wydarzeń wokół Bitcoin.
Newsweek twierdzi, że udało mu się dotrzeć do człowieka kryjącego się za pseudonimem Satoshi Nakamoto, który jest twórcą Bitcoin. Ten człowiek naprawdę nazywa się... Satoshi Nakamoto. Podobno jest jest Amerykaninem japońskiego pochodzenia, pracował przy wielu tajnych projektach i nawet jego rodzina nie wiedziała, że stworzył Bitcoin. Szczegóły w tekście pt. The Face Behind Bitcoin.
Czy Newsweek faktycznie znalazł twórcę Bitcoin? To możliwe, choć warto mieć na uwadze, że różne artykuły na temat "prawdziwego Satoshi Nakamoto" są publikowane przynajmniej od 2011 roku i nie raz okazywały się pomyłkami.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Twórca Bitcoin ma prawo do anonimowości. Dziennikarze narażają ludzi próbując go zdemaskować
|
|
|
|
|
|