Wczoraj Newseek pochwalił się zdemaskowaniem twórcy Bitcoin. Opublikowano nawet zdjęcie jego domu, ale dziennikarze mogli się mylić. Narażono spokój i bezpieczeństwo człowieka w imię demaskowania twórcy, który ma prawo być anonimowy.
Wczoraj Dziennik Internautów wspominał, że Newsweek opublikował artykuł, w którym rzekomo zdemaskowano twórcę Bitcoin, kryjącego się za pseudonimem Satoshi Nakamoto. Według Newsweeka prawdziwym Satoshi Nakamoto jest 64-letni Dorian Prentice Satoshi Nakamoto, Amerykanin japońskiego pochodzenia, który nawet przed rodziną ukrywał swoją prace nad kryptowalutą.
Nie był to pierwszy artykuł w prasie na temat "prawdziwego Satoshi Nakamoto". Takie rzeczy pojawiają się w gazetach od 2011 roku i nie raz okazywały się pomyłkami. Tekst Newsweeka najwyraźniej też był pomyłką.
Newseek twierdził, że w rozmowie z jego reporterką domniemany Nakamoto niechcący się ujawnił. Stwierdził, że "nie jest w to dłużej zaangażowany", że oddał to innym ludziom. Reporter domyślił się, że chodzi o Bitcoin.
Niestety Newsweek mógł się mylić. Dorian Prentice Satoshi Nakamoto stanowczo zaprzecza, że jest twórcą Bitcoin. W rozmowie z reporterem Associated Press stwierdził, że usłyszał o Bitcoin dopiero trzy tygodnie temu, gdy skontaktował się z nim reporter Newsweeka.
Ponadto dla tego 64-latka angielski jest drugim językiem i mogło dojść do nieporozumienia przy rozmowie z dziennikarką Newsweeka. Dorian S. Nakamoto chciał jej powiedzieć tylko tyle, że nie pracuje już jako inżynier. W rozmowie z AP domniemany twórca Bitcoin stanowczo oświadczył, że nie miał nic wspólnego z tą kryptowalutą (zob. AP, AP EXCLUSIVE: MAN SAID TO CREATE BITCOIN DENIES IT).
Poniżej film z oświadczeniem Doriana S. Nakamoto.
Publikacja Newsweeka może być ogromną pomyłką, ale nawet gdyby nie była pomyłką, jest w niej coś przerażającego.
Jeśli rzucicie okiem na tekst w Newsweeku to ujrzycie rażące naruszenie cudzej prywatności. W artykule podano dane osobowe i dorzucono nawet zdjęcie domu rzekomego twórcy Bitcoin. O twórcy Bitcoin wiadomo, że mógł zgromadził fortunę w kryptowalucie. Dziennikarze mogli narazić Doriana S. Nakamoto na poważne niebezpieczeństwo.
Właściwie nie ma znaczenia, czy dziennikarze się mylili. Wiemy z całą pewnością, że Satoshi Nakamoto chciał pozostać anonimowy. Czy dziennikarze mają prawo odbierać mu te anonimowość? W wielu demokratycznych krajach dziennikarzom daje się prawo pisania pod pseudonimem. Dziennikarze chcą mieć anonimowe źródła. Twórca Bitcoin, kimkolwiek jest, chciał być twórcą anonimowym. Dlaczego dziennikarze chcą mu to odebrać? Chcą mieć dobry temat i tyle.
Problem nie dotyczy tylko dziennikarzy. Dziś każdy z nas może opublikować w internecie informację, która będzie dostępna dla wszystkich. Część z nas chce to robić anonimowo. Czy mamy prawo demaskować się nawzajem, by chwalić się przed ludźmi faktem zdemaskowania kogoś? Ja uważam, że nie. Jestem też pewien, że dziennikarze w gruncie rzeczy nie mają prawa demaskować Satoshi Nakamoto.
Czytaj: Bitcoin robi zamieszanie - nowa kradzież, prośba o zakazanie dolarów i prawdziwy Satoshi Nakamoto
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|