Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Będzie proces, który "zalegalizuje" P2P?

19-05-2009, 09:52

Latem odbędzie się w USA proces użytkownika sieci P2P, który może być przełomowy. Internauta nie zaprzecza, że wymieniał się plikami, ale stoi na stanowisku, że jego działanie mieści się w pojęciu tzw. dozwolonego użytku (ang. fair use). Jego tezę będzie starał się potwierdzić Charles Nesson, wykładowca prawa z Harvardu.

Joel Tenenbaum postawiony przed sądem za korzystanie z sieci P2P jako pierwszy postanowił skorzystać z takiej linii obrony. Nie będzie starał się udowodnić, że z pobieraniem nie miał nic wspólnego. Zamiast tego będzie udowadniał, że to, co zrobił, nie stanowi żadnego przestępstwa i jest jedynie tzw. dozwolonym użytkiem (ang. fair use) dzieł chronionych prawami autorskimi.

Tanenbauma będzie bronił profesor prawa Charles Nesson. Mówiąc najkrócej, uważa on, że nawet masowe kopiowanie dzieł może być uznane za użytek dozwolony, ustawowe odszkodowania nie należą się właścicielom praw autorskich, a samo wymienianie się plikami nie musi przynosić szkody właścicielom praw autorskich (ten ostatni argument powtarzany jest przez różne strony już od dawna).

Jak zauważa Ars Technica, argumentom profesora Nessona nie brakuje zuchwałości. Jedna z jego tez opiera się na tym, że posiadacze praw autorskich mają prawo domagać się ustawowego odszkodowania lub zadośćuczynienia za szkodę rzeczywistą. Zdaniem Nessona jedno jest ekwiwalentem drugiego. Jeśli zatem właściciel praw autorskich nie doznał żadnej rzeczywistej szkody, to również odszkodowanie ustawowe powinno wynosić zero.

Powyższe argumenty i tak nie mają dużego znaczenia, bo Nesson twierdzi, że to, co zrobił Joel Tenenbaum, mieści się w pojęciu "użytku dozwolonego" i nie mamy tu do czynienia z żadnym naruszeniem, nie należą się żadne odszkodowania.

Tu również otwiera się pole do dyskusji. Zazwyczaj amerykańskie sądy rozstrzygają kwestie dozwolonego użytku w oparciu o cztery czynniki: sposób korzystania z dzieła, charakter dzieła chronionego prawem autorskim, ilość wykorzystanych (fragmentów) dzieł oraz wpływ użycia dzieła na potencjalny rynek.

Powyższe czynniki to ogólne wytyczne, którymi kierują się sądy. Nie są one bardzo ścisłe i tak naprawdę dopiero po wydaniu wyroku można powiedzieć, czy w danym przypadku mamy do czynienia z dozwolonym użytkiem czy nie. Znawcy tematu uważają jednak, że w przypadku sprawy Tenenbauma sąd nie będzie skłonny do mówienia o dozwolonym użytku.

Nesson mówi, że ma zamiar przedstawić w sądzie jeszcze inne czynniki, które sąd powinien wziąć pod uwagę. Ma być wśród nich wiedza posiadacza praw autorskich i przyjęcie założenia, że istnieje ryzyko, iż dzieło chronione prawem autorskim zostanie skopiowane i udostępnione w sieciach P2P.

Jeśli Nesson sprawę wygra, możemy mieć do czynienia z legalizacją korzystania z P2P w celu wymiany plików chronionych prawem autorskim (rzecz jasna tylko w USA, przez osoby indywidualne i w celach niekomercyjnych). Pierwsze kroki na tej trudnej drodze zostaną postawione latem w sądzie federalnym w Massachusetts.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Ars Technica