Czas, jaki mieli prawnicy KE i Microsoftu na występy przed sądem Europejskim dobiegł końca. Na decyzję sędziów poczekamy kilka miesięcy, ale niektórzy komentatorzy już teraz, bardzo ostrożnie, starają się wskazać zwycięzcę. Tymczasem serwis The Register przytoczył ciekawą historię, która w pewien sposób obrazuje stosunek przeciętnego użytkownika komputera do całego tego procesu.
Finisz sprawy był najbardziej efektowny, głównie za sprawą sędziego Johna D. Cooke'a, który nie bał się zadawać prawnikom trudnych pytań i wykazał się solidnym przygotowaniem do sprawy.
Sędzia surowo upomniał Komisję za niedopatrzenia natury proceduralnej. Tak naprawdę cały spór antytrustowy kręci się wokół dwóch osobnych spraw - kwestii odtwarzacza Windows Media oraz niedoboru w dokumentacji - tymczasem KE wyznaczyła jedną karę i to znacznie utrudnia rozstrzygnięcie sprawy.
Wydaje się, że w dyskusji na temat odtwarzacza Windows Media Player Microsoft zdecydowanie odniósł zwycięstwo. Bez problemu wykazano, że Windowsa bez odtwarzacza nikt nie chce kupować, a biorąc pod uwagę, że konkurencyjne systemy operacyjne mają odtwarzacze, to pretensje Komisji rzeczywiście wydają się absurdalne, a wręcz nawet podejrzane.
Ciekawą historię opisał na swoich łamach The Register. Otóż jeden z reporterów śpieszących się na sprawę złapał taksówkę i w czasie jazdy dyskutował na temat procesu z taksówkarzem. Kierowca opowiadał się za Microsoftem, bo jak stwierdził, jest bardzo zadowolony z WMA i nie chciałby tracić czasu na szukanie zamiennika. Ukazuje to jedną prawdę: przeciętny użytkownik lubi dostawać kompletny produkt.
Tymczasem w kwestii niedostatków w dokumentacji, wydaje się, iż górą była Komisja Europejska. Zdecydowanie najbardziej druzgocące dla Microsoftu było wystąpienie Andrew "Tridga" Tridgella - twórcy Samby. Programista bardzo jasno i przekonująco opisał, po co potrzebna jest taka dokumentacja i wytłumaczył dlaczego ujawnienie kodu, którego żąda KE, wcale nie stanowi zagrożenia dla interesów firmy z Redmond. Przy okazji, jak poinformował CIO, Tridgell obrazowo zaprezentował sędziom rozwój oprogramowania na świecie oraz rolę jaką odgrywa nim Microsoft.
Można więc uznać, że sprawa jest remisowa. Niektórzy komentatorzy zaznaczają jednak, że prawnicy Microsoftu wykazali się większą błyskotliwością, podczas gdy prawnicy Komisji wydawali się zaskoczeni tym, że do sprawy w ogóle doszło. Dlatego niektórzy komentatorzy ostrożnie wskazują na wygraną koncernu.
Decyzję sędziów poznamy prawdopodobnie dopiero pod koniec bieżącego roku.