Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Apple walczy z nakazem stworzenia backdoora. Powoła się na... wolność słowa?

19-02-2016, 10:24

FBI żąda od Apple stworzenia backdoora, a Apple będzie się bronić na drodze prawnej. Firma może się odwołać do wolności słowa bo ona może mieć znaczenie dla... kodu.

robot sprzątający

reklama


Wczoraj w przeglądzie cyberbezpieczeństwa sygnalizowaliśmy wam poważny temat, jakim jest nakazanie firmie Apple stworzenie backdoora do iPhone'a. Temat ten był opisywany m.in. przez Niebezpiecznik.pl w tekście pt. Sędzia każe Apple stworzyć i udostępnić backdoora do iPhona.

W skrócie sprawa wygląda tak. Mężczyzna z San Bernardino zastrzelił 14 osób. Posiadał zaszyfrowanego iPhone'a 5C, którego być może używał do kontaktu z innymi terrorystami. Sąd z Kalifornii wydał nakaz, który zobowiązuje firmę Apple do udzielenia pomocy w przeszukaniu. Elementem tej pomocy ma być wbudowanie "tylnej furtki" w iPhone'a. 

Przedstawiciele amerykańskich władz już wcześniej mówili, że tylne furtki są im potrzebne. W tym przypadku po raz pierwszy nie mamy do czynienia z prośbą, ale z nakazem sądu. Sprawa jest interesująca z punktu widzenia e-bezpieczeństwa, ale ma też ciekawy wątek prawny.  

Sprawa się przeciągnie

Firma Apple nie chce tworzyć backdoora na zamówienie rządu. Tim Cook w liście do klientów stwierdził, że takie żądania mogą zagrozić wolnościom obywatelskim, które rząd powinien chronić. Jeśli dzisiaj wbudujemy do technologii "tylną furtkę" na życzenie rządu, jutro ta tylna furtka może być wykorzystana do pozyskiwania przez rząd danych finansowych albo zdrowotnych. Afera Snowdena jest najlepszym dowodem, że władze potrafią prowadzić szeroko zakrojone eksperymenty, jeśli już mają dostęp do danych. 

Z informacji Bloomberga wynika, że Apple może teraz przeciągać sprawę. Pierwotnie firma miała 5 dni roboczych by odpowiedzieć na nakaz. Teraz wiadomo, że dostała trzy kolejne dni - do 26 lutego. 

Reuters podaje, że firma zatrudni cenionych prawników będących ekspertami od... wolności słowa (Theodore'a Olsona i Theodore'a Boutrousa). Tutaj pojawia się ciekawe pytanie. Dlaczego Apple interesuje wolność słowa?

Wolność słowa dotyczy kodu?

W Stanach Zjednoczonych bardzo poważnie traktuje się prawo do nieskrępowanej wypowiedzi, gwarantowane pierwszą poprawką do konstytucji. W USA wolność słowa dotyczy nawet korporacji. Apple może przekonywać, że nakazanie stworzenia określonego kodu jest porównywalne z wymuszaniem wygłoszenia określonego stanowiska. W USA był już przynajmniej jeden wyrok uznający kod za formę wypowiedzi. Było to jeszcze w roku 1999 i dotyczyło sprawy wszczętej przez pewnego matematyka. Potem kwestionowano ten wyrok, ale porównywanie kodu do wypowiedzi ciągle jest możliwe.

Nie mamy obecnie pewności, czy Apple zechce sięgnąć po pierwszą poprawkę i wolność słowa. Byłoby to dość oryginalne, choć wydany nakaz stworzenia backdoora też jest bardzo nowatorski. Amerykańscy komentatorzy uważają, że FBI zagrała świetnie żądając stworzenia backdoora przy okazji sprawy dotyczącej terrorysty-zabójcy. Musicie przyznać, że wszystko wyglądałoby inaczej gdyby FBI żądała backdoora przy sprawie mniejszego kalibru.

Firma Apple walczy nie tylko o prywatność swoich klientów. Osobiście wątpię, czy Apple w ogóle się tym przejmuje. Firma znalazła się w nieciekawej sytuacji wizerunkowej, bo została poproszona przez rząd o "tylną furtkę". Spełnienie tej prośby oznaczałoby, że Apple współpracuje z rządem i wyda mu wszystko czego tylko rząd zapragnie. Walka o prywatność klientów wygląda natomiast świetnie. Samo wydanie nakazu było w pewnym sensie potwierdzeniem kompetencji Apple. Skoro nakaz został wydany to znaczy, że FBI nie złamało zabezpieczeń iPhone'a we własnym zakresie. 

Ta sprawa otwiera nowy rozdział w historii prywatności w społeczeństwie cyfrowym. Obecnie chodzi o jedną firmę (Apple) i jeden kraj (USA), ale urządzenia tej jednej firmy używane są na całym świecie. Władze różnych krajów chętnie będą się wzorować na zdobyczach amerykańskich. Przecież w Europie też mamy przeciwników szyfrowania, a największym z nich jest David Cameron. Polscy politycy potrafili już podchwytywać niektóre pomysły Camerona. To wszystko ma dla nas znaczenie. 

Czytaj także: Musimy mieć inwigilację jak we Francji to będziemy bezpieczni! Zaraz... czekaj...


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły: