Ponad 12 dolarów za cytowanie pięciu słów – takich opłat za wykorzystanie swoich tekstów żąda agencja Associated Press, pracująca obecnie nad rozwiązaniem określanym jako "DRM dla wiadomości". Okazuje się jednak, że AP potrafi naliczyć sobie opłaty za tekst, do którego nie posiada żadnych praw.
reklama
Agencja Associated Press w ostatnim czasie coraz bardziej skupia się na znalezieniu sposobu, który pozwoli jej na czerpanie zysków z publikowania newsów w sieci. W ubiegłym miesiącu agencja zaproponowała wprowadzenie tagów, które wyróżnią teksty informacyjne znanych dostawców i ułatwią walkę z naruszeniami ich praw autorskich.
Agencja podkreśla, że nie zależy jej na ograniczeniu liczby newsów w sieci. Chce, aby jej teksty były powszechnie przedrukowywane i cytowane, ale po wniesieniu odpowiedniej opłaty. W tym celu w kwietniu AP podpisała umowę z firmą iCopyright. Dzięki tej współpracy powstał widżet ułatwiający wykupienie licencji, pozwalającej na wykorzystanie tekstu lub fragmentu tekstu od AP.
Najbardziej kontrowersyjne jest to, że AP żąda opłaty już za cytowanie 5 słów. Wynosi ona 12,50 USD, czyli niemało. Przewidziano zniżki dla szkół i organizacji non-profit. Warto zwrócić uwagę na to, że wymaganie opłaty już za 5 słów całkowicie ignoruje zasadę tzw. dozwolonego użytku. Zdaniem wielu ekspertów choćby z tego powodu AP powinna zrewidować swój cennik.
AP też przekleja
Jeszcze ciekawsze jest to, że 5 słów, za które AP nalicza sobie należność, wcale nie musi być dziełem AP. Przeglądając newsy wydawane przez tę agencję, bez problemu znajdziemy takie, w których znajdują się "przeklejki" z informacji prasowych wydanych przez firmy lub nawet przeklejone fragmenty z artykułów znanych gazet, takich jak Wall Street Journall.
Może się więc zdarzyć, że np. bloger chce wykorzystać fragment wypowiedzi szefa firmy X, który to fragment znalazł w artykule od AP. Bloger ten może skorzystać ze specjalnej strony, dzięki której wniesie opłatę 12,50 USD za 5-25 słów. AP bez problemów sprzeda mu licencję. Rzecz w tym, że ten sam bloger mógłby znaleźć identyczny cytat na stronach firmy X i wykorzystać go za darmo.
AP w żaden sposób nie informuje o tym, które fragmenty jej newsów są dziełem AP, a które są "przeklejkami". Pod każdym tekstem, nawet będącym lekko zmodyfikowaną informacją prasową jakiejś firmy lub instytucji, znajduje się taka sama notka:
© 2009 The Associated Press. All rights reserved. This material may not be published, broadcast, rewritten or redistributed. Learn more about our Privacy Policy.
Wezmą pieniądze za cudzy tekst?
Co więcej, AP może wziąć pieniądze za cudzy tekst, który nawet nie jest fragmentem produkowanych przez agencję newsów. Ciekawy eksperyment wykonał James Grimmelmann, autor bloga Laboratorium.net. Udał się on na stronę AP stworzoną we współpracy z iCopytright i w formularz służący do nabycia licencji wkleił fragment listu Thomasa Jeffersona. AP nie posiada do tego tekstu żadnych praw - jest on własnością publiczną.
Okazało się, że AP sprzedała Jamesowi Grimmelmannowi licencję pozwalającą na wykorzystanie tekstu Jeffersona. Nabywca licencji został przy okazji poinformowany, że tekst powinien być zacytowany dosłownie, a w stopce powinna się znaleźć informacja na temat praw autorskich dla AP.
Agencja zorientowała się w pomyłce i wydała już oświadczenie w tej sprawie. Nie wynika z niego jasno, czy AP będzie zapobiegać podobnym wypadkom w przyszłości. Agencja wyjaśniła jedynie, że formularz działa w sposób zautomatyzowany. Zapewniła też, że udostępnienie formularza ułatwiającego nabycie licencji nie jest inicjatywą przeciwko blogerom.
Takie oświadczenie nie rozwiązuje problemu. Nadal jest wysoce prawdopodobne, że AP będzie sobie naliczać opłaty za cudze słowa. Można też wątpić w to, czy agencja nie będzie atakować blogerów.
W zeszłym roku AP żądała od blogera Rogersa Cadenheada usunięcia kilku wpisów, które miały naruszać warunki ustanowione przez AP. Agencja potrafiła także grozić własnej firmie za wykorzystanie filmu, który sama wcześniej opublikowała na YouTube.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|