Ostatnio było głośno o tym, że firmy prawnicze wzywały do ugody osoby, które udostępniały na Chomikuj.pl film z domeny publicznej. To budzi ogromne zastrzeżenia. Zaangażowani w sprawę radcy prawni twierdzą, że "weryfikują zgłoszone uwagi". Tymczasem jedna z osób, która poczuła się zastraszona, skierowała skargę do Okręgowej Izby Radców Prawnych i pozwoliła nam na opublikowanie jej treści.
reklama
Uwaga: Opisana tutaj sprawa ma swój dalszy ciąg opisany w tekście pt. Copyright trolling na Chomikuj.pl totalnie bez podstaw? Sprawa "Nocy żywych trupów" okazała się wpadką antypiratów
Na początku tego tygodnia Dziennik Internautów pisał o wzbudzających coraz większe wątpliwości działaniach antypirackich w serwisie Chomikuj.pl. Od dawna za pośrednictwem tego serwisu firma Bailey & Morgan składa internautom propozycje ugody za rzekome naruszenia praw autorskich. Propozycja następuje, jeszcze zanim uruchomione zostanie jakiekolwiek postępowanie, czy to karne, czy cywilne. Ugoda polega na wpłaceniu jakiejś sumy pieniędzy. W tym schemacie działań uczestniczy również kancelaria CODEX z Bielska-Białej.
Oczywiście można ścigać naruszenia i proponować ugody, ale działania Bailey & Morgan oraz CODEX wzbudzają coraz większe zastrzeżenia natury etycznej. Kierowana do internautów korespondencja oceniana jest jako arogancka i agresywna, nie tylko przez nas. Znajdują się w niej informacje o takich konsekwencjach, które wzbudzają poważne wątpliwości (albo śmiech) u innych prawników, np. internauci są straszeni tym, że sędzia odtworzy na sali sądowej materiały erotyczne. Dziennik Internautów widział już przykłady wiadomości, gdzie taka groźba naprawdę padła.
Wróćmy do wydarzeń z początku tego tygodnia. Okazało się, że firma Bailey & Morgan nakłaniała do ugody osoby, które udostępniały na Chomikuj.pl film pt. "Noc żywych trupów" z 1968 roku w reżyserii George'a Romero. Problem w tym, że ten film uważany jest powszechnie za dzieło niechronione prawami autorskimi. Z tego powodu nawet jego reżyser został pozbawiony przychodów, ale firma Bailey & Morgan twierdzi, że miała prawo występować z jakimiś roszczeniami do osób udostępniających ten film. Przyznacie, że to ciekawa sytuacja wymagająca wyjaśnienia.
W poniedziałek opisywaliśmy, że pewien internauta postawił się firmie Bailey & Morgan, odmawiając ugody i kwestionując roszczenia prawników. Pisaliśmy również o tym, w jaki sposób pracownik Bailey & Morgan próbował go zastraszyć (słowo "zastraszyć" jest tu naprawdę na miejscu). Co ważne, ani firma Bailey & Morgan, ani współpracująca z nią kancelaria Codex nie przedstawiły żadnych dowodów na to, że posiadają prawo do wysuwania roszczeń.
Po nagłośnieniu sprawy okazało się, że prawnicy-antypiraci odstąpili od roszczeń finansowych. Tłumaczyli, że wcale nie mieli zamiaru brać od kogoś pieniędzy. Tym bardziej zastanawiające jest to, dlaczego ich korespondencja była tak agresywna.
Jak zwykle w takich przypadkach prawnicy zasłonili się tajemnicą przedsiębiorstwa. Pracownik Bailey & Morgan powiedział mi, że kancelaria CODEX jest w posiadaniu jakiejś licencji. Nie można jednak opublikować tego dokumentu czy przesłać go elektroniczne, bo to tajemnica. Trzeba jechać do Bielska-Białej i być może uda się uzyskać dokument do wglądu.
Przedstawiciel Bailey & Morgan próbował przekonywać, że każdy, kto ma zastrzeżenia do całej sprawy, ma obowiązek jechać do Bielska-Białej i prosić o wgląd do dokumentów. Ponadto kwestionował on istnienie domeny publicznej w polskim systemie prawnym. Ten temat został ciekawie rozwinięty w Czasopiśmie Lege Artis - prawnik Olgierd Rudak przytoczył przepisy polskiego prawa, które odnoszą się do domeny publicznej. Dodam tu również, że eksperci, tacy jak znany prawnik Piotr Waglowski, są absolutnie pewni co do funkcjonowania w Polsce czegoś takiego jak domena publiczna.
Sprawa zrobiła się naprawdę ciekawa niezależnie od tego, kto ma rację. W obecnej chwili teoretycznie są dwie możliwości.
Aby wyjaśnić tę sprawę, zwróciłem się z prostym pytaniem do kancelarii CODEX z Bielska-Białej. Chciałem wiedzieć, jaki dokładnie podmiot udzielił licencji na film "Noc żywych trupów" z 1968 roku w reżyserii George'a Romero. Gdybym znał chociaż nazwę tego podmiotu, mógłbym w jakimś stopniu zweryfikować jego rzekome prawa do filmu.
Dnia 24 lutego odpowiedziała mi Agnieszka Kupilas, radca z kancelarii CODEX:
Witam Pana,
w nawiązaniu do Pańskiego maila wskazuję, iż obecnie trwa weryfikacja przez naszą Kancelarię, Kancelarię Bailey & Morgan oraz przez Dystrybutora zgłoszonych uwag. Niezwłocznie po otrzymaniu informacji prześlę do Pana oficjalne stanowisko w sprawie.
Ach... więc są jakieś wątpliwości? Dobrze. Zaczekajmy zatem na weryfikację i pamiętajmy, że sprawa jest ciągle otwarta.
Przedstawię w tym miejscu pewien swój domysł i podkreślam, że to tylko domysł. Najwyraźniej obie kancelarie (B&M oraz CODEX) pracują dla jakiegoś dystrybutora. Tak się składa, że dystrybutorem dzieła będącego w domenie publicznej może być każdy, nawet ja.
Film "Noc żywych trupów" był wielokrotnie udostępniany na DVD, właśnie dzięki temu, że jest dziełem z domeny publicznej. Być może doszło do tego, że prawnicy-antypiraci "zaopiekowali się" całą pulą tytułów danego dystrybutora, nie patrząc na to, że jakiś film może być w domenie publicznej. Podkreślam, że to tylko domysł. Sprawa ma być wyjaśniona i czekam na te wyjaśnienia.
Nie wiem, ile czasu może zająć weryfikowanie tej sprawy. Pamiętajmy jednak, że sprawa jest otwarta.
Wróćmy teraz do internauty, który jako pierwszy podniósł publicznie temat roszczeń do "Nocy żywych trupów". Tym internautą jest Michał Płaczek, który najpierw opisał sprawę na Facebooku. Rozmawiałem z panem Michałem i przekonałem się, że jest to człowiek zorientowany w dziedzinie praw autorskich oraz w kwestii takich problemów jak copyright trolling. Nie ma on zamiaru patrzeć na to wszystko bezczynnie i postanowił złożyć skargę na działania radców z kancelarii CODEX do Okręgowej Izby Radców Prawnych w Katowicach. Już wcześniej wspominaliśmy, że w podobnych sprawach są skargi na adwokatów, ale nie na radców prawnych.
Nie wiemy jeszcze, czy Okręgowa Izba Radców Prawnych podejmie jakieś działania w związku z tą skargą. Autor skargi zechciał jednak rozpowszechnić jej treść i zaznaczył nawet w tym piśmie, że zostało ono podane do wiadomości publicznej. Ten dokument można uznać nie tylko za skargę, ale także za rodzaj listu otwartego skierowanego do OIRP w interesie społecznym oraz w interesie środowiska radców prawnych.
- Kwestie te, w moim odczuciu, nie mogą pozostawać tylko i wyłącznie przedmiotem anonimowej korespondencji i przedmiotem zainteresowania mediów (...) Liczę na to, że powyższe zawiadomienie przyczyni się do zabrania przez OIRP w Katowicach głosu w kwestii działań kancelarii "Codex". Podniesione powyżej zagadnienia są od wystarczająco długiego czasu przedmiotem debaty publicznej - czytamy w dokumencie.
Poniżej kopia pisma skierowanego w tej sprawie do Okręgowej Izby Radców Prawnych. Teraz będziemy czekać na reakcję OIRP.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|