Zbigniew Stonoga udostępnił na Facebooku dokumenty ze śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Co ciekawe, dla prokuratury zablokowanie dostępu do tych materiałów wcale nie jest łatwe. Inna rzecz, że nie da się usunąć dokumentów z całego internetu.
reklama
Sylwetka Zbigniewa Stonogi może być znana niektórym Czytelnikom Dziennika Internautów. Jest to biznesmen znany z dosadnego krytykowania władz (m.in. fiskusa) oraz policji. Przykładowo w marcu nagłośnił on przypadek policjanta, który odszedł ze służby w przekonaniu, że Policja nie spełnia swoich celów. Opinie na temat działań Zbigniewa Stonogi są bardzo zróżnicowane. Jedni uznają go za ważnego działacza, inni za krzykacza, a jeszcze inni za człowieka balansującego na granicy prawa.
Ostatnio o Zbigniewie Stonodze znów jest głośno, gdyż opublikował on na Facebooku (korzystając z profilu Gazeta Stonoga) kopie dokumentów ze śledztwa w sprawie tzw. afery podsłuchowej. To bardzo ciekawy rodzaj internetowego "wycieku", który właściwie nie był wyciekiem.
Kilkanaście różnych osób mogło absolutnie legalnie uzyskać dostęp do akt tej sprawy. Chodzi np. o podejrzanych albo ich pełnomocników. Część z tych osób mogła wykonać kopie dokumentów. Te osoby nie powinny jednak udostępniać dokumentów w internecie i zdaniem prokuratury Zbigniew Stonoga też nie powinien tego robić.
Sam Zbigniew Stonoga twierdzi, że dokumenty znalazł na jakimś chińskim portalu.
strona Zbigniewa Stonogi na Facebooku
Wczoraj Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, poinformował o wszczęciu śledztwa w sprawie publicznego rozpowszechnienia w internecie wiadomości z postępowania w sprawie "afery podsłuchowej". Podkreślił, że śledztwo dotyczy upublicznienia akt, ale nie wycieku. Do wycieku w sensie ścisłym nie doszło, skoro pewne osoby miały zapewniony dostęp do akt.
Śledztwo nie jest prowadzone ws "wycieku kopii akt z prokuratury", lecz ws bezprawnego, publicznego rozpowszechnienia wiadomości ze śledztwa
— Przemysław Nowak (@Prok_Okreg_Wawa) June 9, 2015
Również wczoraj "Zbigniew S." został zatrzymany w sprawie publicznego rozpowszechniania wiadomości z postępowania przygotowawczego. Wieczorem wyszedł z prokuratury i powiedział dziennikarzom, że zastosowano wobec niego środki zapobiegawcze w postaci zakazu opuszczania kraju i dozoru policyjnego. Przy okazji Stonoga zarzucił władzom podejmowanie działań nieproporcjonalnych do popełnionego przez niego czynu. Film z wypowiedzią Stonogi możecie znaleźć na jego stronie na Facebooku.
Pół godziny temu Stonoga poinformował, że "Trwają przeszukania we wszystkich oddziałach firmy".
Przejdźmy do najbardziej interesującego - naszym zdaniem - problemu tej sprawy. Wczoraj Przemysław Nowak (rzecznik prokuratury) powiedział dziennikarzom, że prokuratura wspólnie z policją próbowała zablokować konto Stonogi na Facebooku. Nie udało się tego zrobić z uwagi na "odmienny system prawny w USA". Zapowiedziano kolejne próby zablokowania profilu (zob. TVP Info, Prokuratura stara się zablokować konto internetowe Stonogi. Na razie się nie udało, ale wszczęto śledztwo).
Dziś da się zauważyć, że nie jest dostępny fanpage Gazety Stonoga, natomiast nadal dostępny jest profil Zbigniewa Stonogi jako osoby publicznej. Da się tam znaleźć komentarze, które wskazują na kolejne miejsca w sieci, z których można pobrać akta sprawy (nie możemy ręczyć za te miejsca, uważajcie). To ukazuje dobrze znany problem z ujawnieniem informacji w sieci. Prokuratura może zablokować ten lub inny profil, ale nie jest możliwe całkowite usunięcie tych dokumentów z internetu. Zamieszanie wokół sprawy może napędzić zainteresowanie dokumentami.
Należałoby w tym miejscu postawić pytanie, czy zachodziła potrzeba blokowania całego profilu Gazety Stonogi? Czy prokuratura nie powinna podjąć próby usunięcia samych kopii dokumentów? Czy widoczne teraz usunięcie profilu Gazety Stonoga to już efekt działania władz? Możliwe, że relacje mediów na temat blokowania nie są zbyt dokładne i dopytaliśmy prokuraturę o szczegóły. Czekamy na odpowiedzi (zob. aktualizację).
Na marginesie warto odnotować, że Facebook może w pewnych przypadkach utrudniać polskim władzom nie tylko blokowanie treści, ale też uzyskiwanie danych o ludziach. Z raportu przejrzystości Facebooka wynika, że w drugiej połowie 2014 roku władze Polski 305 razy zwracały się do Facebooka o ujawnienie informacji. Odsetek nakazów skutkujących ujawnieniem danych wynosił niecałe 30%. Co ciekawe, jeszcze w roku 2013 ten odsetek wynosił 9% w pierwszym półroczu i 15% w drugim.
Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, powiedział Dziennikowi Internautów, że zamiarem prokuratury nie było nadmierne blokowanie treści udostępnianych przez Zbigniewa Stonogę.
- Zwróciliśmy się przede wszystkim o zablokowanie treści naruszających przepisy. Nie mam pewności, na jakiej podstawie Facebook działał i jakie kryteria brał pod uwagę - stwierdził rzecznik prokuratury.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|