Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Za sterami bolidu na słońce - kulisy powstania Eagle Two

Agata Adamczewska 08-08-2017, 10:47

Jeden z najbardziej prestiżowych wyścigów pojazdów solarnych, Bridgstone World Solar Challenge, zbliża się wielkimi krokami, a Polscy studenci planują znaleźć się w jego czołówce! Zapraszamy do przeczytania wywiadu z z członkami zespołu Lodz Solar Team, pasjonatami i twórcami pojazdu solarnego „Eagle Two”. Młodzi naukowcy opowiadają o swoich zmaganiach w projektowaniu samochodu, innowacjach zastosowanych w „Eagle Two” oraz o wykorzystaniu okularów HoloLens  w tworzeniu bolidu w oparciu o rozszerzoną rzeczywistość (Augmented Reality)

eagle two i zespół Łódź Solar Team, fot. Łukasz Walczuk,

Agata Adamczewska: Przed chwilą zaprezentowaliście najnowszy bolid napędzany energią słoneczną – czym różni się on od poprzedniego modelu?

Bartłomiej Sztyler: Zmian było kilka. W tej edycji współpracowaliśmy ze studentami ASP, by nasz „Eagle Two” zyskał nową formę, która będzie kojarzyła się z samochodem miejskim. Z drugiej strony, chcieliśmy odejść od standardowego wyglądu aut, które widujemy na co dzień. Nasz pojazd ma dwa silniki elektryczne, może pomieścić 5 osób i rozpędza się do 140 km na godzinę. Spokojnie można byłoby pojechać nim autostradą. Na dachu umieściliśmy 5 mkw. paneli solarnych, czyli mniej niż w poprzednim modelu, ale udaje się nam osiągnąć tę samą moc w graniach 1200W. Sprawność ogniw jest więc znacznie większa. Na jednym ładowaniu można przejechać nawet 500 km, ale zakładamy, że przy słonecznej pogodzie można jechać bolidem bez końca.

Damian Walisiak: Największym skokiem technologicznym w porównaniu do „Eagle One”, jest nowa konstrukcja i karoseria. Zrezygnowaliśmy z ramy opartej na klatce aluminiowej na rzecz wzmocnień z włókna węglowego. Mimo zmiany kształtu i możliwości pomieszczenia większej liczby pasażerów, zużywamy nawet o jedną trzecią mniej energii, bo bolid jest lżejszy.

Przedstawiliście model w pełni funkcjonalnego pojazdu. Macie w planach jego komercjalizację?

DW: „Eagle Two” w założeniu miał być funkcjonalnym autem miejskim. Dlatego jest to 5-osobowy pojazd. Niczego mu nie brakuje pod względem wyposażenia, funkcjonalności czy bezpieczeństwa. Aby jednak mógł jeździć po drogach zgodnie z prawem, musi posiadać homologację. Wymaga to stworzenia specjalnej dokumentacji, która umożliwia pełną rejestrację pojazdu, co w Polsce, wiąże się z dużymi kosztami. Mamy to jednak w planach. Zasilanie odnawialnymi źródłami energii to jedna z dróg rozwoju motoryzacji. Niektórzy producenci idą w pełne elektryki, my postawiliśmy na odzysk energii ze słońca. Podczas prezentacji naszego bolidu rozmawialiśmy już z firmami, zainteresowanymi naszym projektem. Są to producenci, którzy wykorzystują panele słoneczne np. w samochodach ciężarowych. Nie wykluczamy więc, że i nasz projekt doczeka się komercjalizacji.

„Eagle Two”, to dzieło Waszej dwuletniej pracy, ale wcześniej opracowaliście już bolid solarny. Opowiedzcie od czego wszystko się zaczęło.

DW: Nasz zespół zawiązał się w 2014 r. Jeden z kolegów będąc na wymianie studenckiej w Holandii, miał okazję poznać team, który już tworzył pojazdy solarne. Gdy wrócił do Polski, stwierdził, że skoro Holendrzy mogli zbudować bolid, to i my możemy. Podstawowym celem grupy, od początku jej istnienia, były starty w wyścigach samochodów solarnych i postanowiliśmy zacząć od najbardziej prestiżowego, czyli „Bridgestone World Solar Challenge”, który organizowany jest co dwa lata w Australii.

Wasza ekipa liczy ponad 30 osób, jak udało się Wam zebrać tak liczną grupę?

Aleksandra Fraszek: Na początku, gdy powstał sam pomysł trzeba było przekonywać studentów, by zaangażowali się w projekt. Z czasem wieść o naszych działaniach i zamiarach rozniosła się szerokim echem i przybywało specjalistów w danych dziedzinach. Działamy od trzech lat, więc skład grupy regularnie się zmienia, ale jesteśmy podzieleni na obszary specjalności. Mamy w zespole studentów z różnych wydziałów, którzy działają w mniejszych grupach: elektryków, mechaników, finansowania i rozwoju współpracy oraz marketingowej. Bez dobrej współpracy wszystkich działów nie powstałby żaden z naszych bolidów.

BS: Potrzebowaliśmy w ekipie ludzi, którzy zajmą się tym, co potrafią robić najlepiej. W finansach mamy osobę, bez której nie dałoby się zrealizować projektu. To dział finansowy trzyma pieczę nad wydatkami i zezwala zespołowi na zakupy określonych części. Nie możemy więc kupować sobie wszystkich zabawek, które sobie wymarzymy. Budżet jest wyśrubowany, a na niektóre części, jak np. akumulatory przeprowadzaliśmy zbiórki. W realizacji planów pomogło nam też wsparcie sponsorów i partnerów.

eagle two, Team, fot. Łukasz Walczuk,

Gdzie pracujecie nad swoimi projektami?

AF: Zarówno nad pierwszym, jak i drugim modelem bolidu solarnego „Eagle Two” pracowaliśmy na terenie Politechniki Łódzkiej. Zaczynaliśmy od małego garażu, a obecnie mamy już udostępnione dwa pomieszczenia do pracy. Uczelnia bardzo pomogła nam w działaniach. Musieliśmy nauczyć się wszystkiego: od projektowania konstrukcji pojazdu, po tworzenie samego prototypu, pozyskiwanie sponsorów i podpisywanie umów. Gdy tylko pojawiała się potrzeba wsparcia, zawsze mogliśmy liczyć na pomoc naszych wykładowców.

BS: Wszystko, co robimy w ramach Lodz Solar Team, to dla nas zajęcia dodatkowe. Musimy i jednocześnie chcemy pokazać, że można wypełniać wszystkie obowiązki studenckie, a „po godzinach” realizować swoje pasje. Nierzadko nasza ekipa pracowała nad bolidami po nocach. Nasz garaż jest pełen ludzi niezależnie od dnia tygodnia. Ekipy pracują w piątkowe wieczory, soboty czy niedziele. Nawet na dzisiejszą premierę przyjechaliśmy z małym poślizgiem, bo prace trwały właściwie do samego końca.

Jak w praktyce pracowaliście nad opracowaniem koncepcji Waszego bolidu solarnego?

BS: Można powiedzieć, że przy tego typu projekcie koncepcja zmienia się wielokrotnie w czasie trwania projektu. Sam koncept auta napędzanego energię słoneczną rodzi wiele problemów w realizacji. Kwestie problematyczne są dwie: taki bolid w Polsce nigdy nie powstał, więc tworzyliśmy go od zera, a ponadto jego twórcami są ludzie, którzy dopiero się tego uczą. Można powiedzieć, że nabieraliśmy wiedzy i doświadczenia pracując na żywym organizmie. W trakcie opracowywania elektroniki np. okazywało się, że są dostępne inne, lepsze rozwiązania, więc zmienialiśmy projekt w trakcie prac. Musieliśmy też dostosować się do kosztorysu i zmieniających się technologii, które cały czas się rozwijają. Przy projektowaniu „Eagle Two” mogliśmy już wyciągnąć wiele wniosków z poprzedniej edycji. Mimo tego, można powiedzieć, że końcowy projekt pojazdu powstał nie rok, a dosłownie kilka tygodni temu.

A jak przebiegał montaż?

DW: Projekt zajął nam półtora roku, a montaż niecałe dwa miesiące. Prace nad nim ruszyły, gdy przyjechała do nas karoseria. Samo zbudowanie bolidu z gotowych elementów, to właściwie najprostsza część pracy. Najtrudniejsze była praca koncepcyjna i pogodzenie interesów całej ekipy. Mechanicy mogą mieć przecież swoją wizję, a elektrycy swoją, ale ostatecznie musimy współpracować ze sobą i dojść do porozumienia.

Na ile w opracowaniu „Eagle Two” pomogło Wam wsparcie ABB?

BS: Okulary HoloLens, które udostępniła nam ABB, pozwoliły na wiele ciekawych projektów. Sprzęt umożliwił nie tylko zobaczenie w wirtualnej rzeczywistości modelu naszego pojazdu w skali 1:1, ale również zaprezentowanie go innym osobom. Mając na sobie okulary można podejść do hologramu pojazdu, otworzyć drzwi, zobaczyć jak zbudowane jest jego zawieszenie, a nawet wnętrze. Dla nas to szalenie interesująca technologia, bo można zobaczyć bolid, choć fizycznie on jeszcze nie istnieje. Wykorzystaliśmy okulary w opracowywaniu strategii i projektu pojazdu. Mamy nadzieję, że wkrótce ta technologia, którą właściwie ogranicza tylko nasza wyobraźnia, będzie dostępna masowo.

Teraz Wasz kolejny cel, to wyścig w Australii, jak się do niego przygotowujecie?

DW: Warunki na trasie są dość ekstremalne, ale nie obawiamy się ich, gdyż wiemy, że logistycznie wszystko zorganizowane jest do perfekcji. Jedziemy po pustyni, a do pokonania jest 3 tys. km, ale za bolidami jadą ciężarówki zaopatrzone w dwie tony wody. Temperatury dochodzą do ponad 40 stopni Celsjusza, więc trzeba być na to gotowym i dotrwać do mety. Jesteśmy wyposażeni w specjalne stroje, buty i namioty, w których będziemy spać. Najważniejsza jest jednak dla nas sama strategia wyścigu i pokonywania trasy. W zeszłym roku zajęliśmy 6 miejsce w klasie cruiser i tym samym uzyskaliśmy najlepszą lokatę wśród debiutantów. Bolidem „Eagle One” przejechaliśmy dłuższy dystans niż studenci z Cambridge. W tym roku jedziemy po zwycięstwo.

Wygraną zapewni nowy bolid?

DW: Organizatorzy wprowadzili wiele zmian, które miały na celu wyśrubowanie wyników i nasz pojazd spełnia wszystkie te wymogi. Najważniejszą zmianą jest jednak dopuszczenie ładowania podczas każdego dnia wyścigu. Wcześniej ładowanie było dozwolone dopiero po przejechaniu 1500 km. Obecnie można to już robić codziennie. Obraliśmy więc zupełnie nową strategię. Umieszczając w pojeździe 5 pasażerów, mamy zagwarantowane przemnożenie przejechanego dystansu razy pięć. Już dziś można więc obliczyć, która drużyna wygra. Jesteśmy w stanie powalczyć o podium, bo tylko jedni konkurenci też przygotowali 5-osobowy pojazd.

Jakie są Wasze dalsze plany?

AF: Bolid „Eagle Two” lada chwila zostanie przetransportowany drogą morską do Australii. Wyścig w Australii rusza już 8 października. Nasz cel na teraz, to zebranie funduszy na to, by wyruszyć tam w jak najliczniejszym gronie i zrealizować naszą strategię w wyścigu.

Rozmawiała Agata Adamczewska

Fot. Łukasz Walczuk, Łódź Solar Team


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *              

Następny artykuł » zamknij

Reklama daje wolność mediom