Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Twórca aplikacji Mój Pociąg ma problem z dostępem do rozkładów PKP PLK, bo... "to nie jest instytucja charytatywna"

09-03-2017, 13:44
Aktualizacja: 10-03-2017, 08:22

Adrian Łubik stworzył darmową aplikację z rozkładami jazdy, która może się przydać także osobom niepełnosprawnym. Niestety tego zaangażowania nie doceniła spółka PKP PLK, która zaczęła robić problemy, gdy Łubik znalazł sposób na pobieranie informacji publicznej ze stron zarządcy sieci kolejowych.

To kolejny tekst z cyklu absurdy dostępu do informacji publicznej w Polsce.
* * *

Rozkłady jazdy niektórych przewoźników stanowią informację publiczną. Mimo to twórcy "niezależnych" aplikacji z rozkładami miewają w Polsce problemy z pozyskiwaniem tych informacji. Przed laty pisaliśmy o sporze między krakowskim MPK i twórcą aplikacji Transportoid. Teraz na horyzoncie pojawił się kolejny spór, a może nie tyle spór co pewne nieporozumienie.

Mój Pociąg i jazda z informacją publiczną

Chodzi o aplikację Mój Pociąg. Jest ona darmowa, niezależna i dość wysoko oceniana. Jej twórca - Adrian Łubik - od pewnego czasu skarżył się na to, że PKP zablokowała mu dostęp do danych o połączeniach pociągów.

Z Adrianem Łubikiem rozmawialiśmy. Dowiedzieliśmy się, że usiłował on uzyskać od PKP PLK oficjalne pozwolenie na pobieranie danych o połączeniach pociągów. Zaproponował nawet, aby jego aplikację udostępnić pod szyldem PKP PLK! Dodam, że w bezpośredniej rozmowie Adrian Łubik robi wrażenie człowieka zaangażowanego społecznie, który po prostu lubi kolej i chce coś zrobić dla innych. Jego aplikacja jest dobrze przystosowana do potrzeb osób niepełnosprawnych, czego nie można powiedzieć o aplikacjach "oficjalnych".

"Nie jesteśmy instytucją charytatywną"

Adrian Łubik mimo swoich starań nie dostał oficjalnego "błogosławieństwa" by korzystać z danych PKP PLK.

- Przed wydaniem aplikacji poszedłem do PLK. Umówiłem się we wrześniu 2016 z panią Dyrektor Biura Informatyki. Pokazałem statyczne ekrany (...) Zapytałem się, czy byliby skłonni dać dostęp do danych. Odpowiedziano mi, że to są dane przewoźników. Spytałem co by było, gdybym uzyskał pozwolenie od wszystkich przewoźników. Pani odpowiedziała, że wtedy możemy porozmawiać o tym, ale to na pewno nie będzie za darmo, bo "nie jesteśmy instytucją charytatywną" - opowiadał Adrian Łubik.

Adrian Łubik postanowił zrobić inaczej. Znalazł automatyzowany sposób by pobierać dane z Portalu Pasażera PKP PLK. Spółka zauważyła to i zaczęła stosować rozwiązania techniczne, których celem było utrudnienie pobierania danych. Adrian Łubik doszedł do wniosku, że nie jest to najbardziej właściwe zachowanie skoro chodzi o pobieranie informacji publicznej.

Pani minister się przejęła

Sprawa poruszyła użytkowników aplikacji Mój Pociąg i nie tylko ich. Dowiedziała się o niej minister cyfryzacji Anna Streżyńska. Nie od dziś ministerstwo zabiega o otwieranie danych publicznych. Ba! Nawet Komisja Europejska oczekuje, że w Europie będą się rozwijać komercyjne usługi oparte o dane publiczne! Mój Pociąg nawet nie jest komercyjny!

Anna Streżyńska włączyła się w dyskusję w social mediach i przyznała, że mailowała w tej sprawie z ministerstwem infrastruktury.

Anna Streżyńska o Mój Pociąg

W rozmowie z Dziennikiem Internautów Adrian Łubik przyznał, że nie składał żadnego wniosku o dostęp do informacji publicznej do PKP PLK. Z drugiej jednak strony blokowano mu możliwość pobrania informacji publicznej ze strony internetowej, co nie wydaje się całkiem odpowiednim podejściem do danych publicznych. Poza tym - jak wspomnieliśmy - Łubik sygnalizował PKP PLK chęć korzystania z tych danych.

PKP PLK odpowiada

Zastanowiło nas stanowisko PKP PLK. Czy spółka miała zamiar kwestionować to, że rozkłady jazdy są informacją publiczną? Spytaliśmy o to spółkę i przy okazji zadaliśmy inne pytanie. Czy PKP PLK jest gotowa udostępniać rzeczone dane dla aplikacji Mój Pociąg zważywszy na to, że jest to aplikacja bezpłatna i dostępna dla każdego obywatela?

Odpowiedzi na nasze pytania udzielił nam Mirosław Siemieniec, rzecznik prasowy PKP PLK.

Panie Redaktorze,

Rozkład jazdy jest informacją publiczną i nie jest chroniony prawem autorskim. PKP Polskim Liniom Kolejowym S.A. zależy na tym, żeby pasażerowie pociągów mieli pełną wiedzę na temat rozkładu jazdy i taką wiedzę Spółka udostępnia w rozkładach jazdy, a także w aplikacji Portal Pasażera. W Portalu Pasażera oraz aplikacji mobilnej „Rozkład Kolejowy” (iOS, Android, WP) wszystkie dane są cały czas dostępne i prezentowane podróżnym korzystającym z tych kanałów informacyjnych.

Ponadto na podstawie zawartych umów i porozumień PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. współpracują w zakresie wymiany danych i ich udostępniania z przewoźnikami pasażerskimi: PKP InterCity (Infopasażer), PKP Informatyka (Hafas), Jak Dojadę, e-Podróznik, GoEURO. PKP Polskim Liniom Kolejowym S.A zależy na jak najszerszym udostępnianiu jednolitej i kompleksowej informacji, jednakże w sposób zgodny z obowiązującym aktualnie w tej materii prawem.

PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. nie blokują aplikacji Mój Pociąg. Autor aplikacji Mój Pociąg w sposób nieautoryzowany korzysta z Portalu Pasażera. Autor aplikacji Mój Pociąg łamie zabezpieczenia Portalu Pasażera i podszywając się pod użytkownika strony internetowej, bez zgody Spółki wykorzystuje program komputerowy Portalu Pasażera. Zasady korzystania z Portalu Pasażera PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. (www, aplikacja mobilna) określa Regulamin Portalu Pasażera.

To wiele wyjaśnia. PKP PLK nie kwestionuje statusu tych informacji jako informacji publicznych. Jest jednak przeciwna pobieraniu tych informacji w zastosowany wcześniej sposób. Interesujące jest dopatrywanie się w tej działalności "przełamywania zabezpieczeń". Z rozmowy z Adrianem Łubikiem dowiedzieliśmy się, że żadnych szczególnych zabezpieczeń tam nie było.

Z odpowiedzi wynika jasno, że PKP PLK ma porozumienia z twórcami innych aplikacji. Należy chyba złożyć wnioski o dostęp do informacji publicznej by poznać te umowy. Jeśli PKP PLK spienięża dostęp do danych i z tego powodu utrudnia pobieranie danych Adrianowi Łubikowi, naszym zdaniem jest to trochę niezdrowe. Gdyby PKP PLK miała naprawdę dobre chęci, powinna już wcześniej wyjaśnić, że po prostu oczekuje wniosku o re-use danych.

Skoro tak ważną kwestią jest egzekwowanie regulaminu serwisu internetowego PKP PLK to może powinno się rozważyć zmianę prawa? Może przewoźnicy i zarządcy infrastruktury powinni być zobowiązani do udostępniania pewnych danych w serwisie DanePubliczne.gov.pl, aby osoby takie jak Adrian Łubik nie musiały z nimi "walczyć"?

Epilog(?)

Sprawa jeszcze się nie kończy bo zainteresowało się nią więcej osób. Dowiedzieliśmy się, że ministerstwo infrastruktury wystąpiło do PKP PLK z prośbą o przekazanie wyjaśnień.

Znany naszym Czytelnikom Karol Breguła już wcześniej zwrócił się do ministerstwa infrastruktury z petycją o udostępnienie na stronie DanePubliczne.gov.pl interfejsu programistycznego (API) dla rozkładów jazdy. Ministerstwo odpowiedziało, że systemy informatyczne PKP PLK są objęte tajemnicą przedsiębiorstwa PKP PLK.

Moim bardzo osobistym zdaniem PKP PLK próbuje się zasłonić kwestiami formalnymi, by traktować dane "publiczne" jak "dane spółki". Powtórzmy, że spółka nie neguje, iż rozkłady są informacją publiczną. Neguje natomiast sposób ich pobierania, jednocześnie nie wskazując w jaki sposób powinno to być załatwione. Podkreślamy w tym miejscu, że Dziennik Internautów pytał PKP PLK czy będzie gotowa udostępnić dane w inny sposób. PKP PLK przemilczała to pytanie w wymianie korespondencji rozmowie z nami.

Odnotowujemy, że w dyskusji w social mediach przedstawiciele PKP PLK poprosili o złożenie wniosku o wykorzystanie informacji z sektora publicznego.

PKP PLK

Sprawa nie jest zakończona. Dopiero się okaże na ile sprawnie i w jakiej formie ta informacja będzie przekazana. Pocieszające jest to, że kilka osób wykazało się chęcią udzielenia pomocy Adrianowi Łubikowi.

Dlaczego to absurd?

Mamy powody, aby zaliczyć tę historię do naszych absurdów dostępu do informacji publicznej w Polsce. Oto ile trudności może napotkać człowiek, który po prostu chciał coś zrobić dla innych w oparciu o dane publiczne! Moim zdaniem nie ma tutaj znaczenia, czy sposób jego postępowania był właściwy pod względem formalnym lub technicznym. Bardziej razi mnie "obyczajowy" element całej sprawy. PKP PLK wcale nie wyglądało na chętne do pomocy komuś, kto działa "pro bono". Potrzebne było zaangażowanie dwóch ministerstw i kilku aktywistów by pchnąć sprawę do przodu. Jest to w jakiś sposób smutne.

Dyskusja

W komentarzach jeden z Czytelników słusznie zauważył, że PKP PLK ma "trochę racji" (bo ma). Spółka ma prawo pobierać opłaty za pewne sposoby udostępniania danych, które wychodzą poza obowiązek ustawowy.

Zgadzam się z tym, ale w takich sytuacjach zasady i koszty udostępniania danych powinny być przejrzyste i niedyskryminujące. Inna rzecz, że mieliśmy okazję zapoznać się ze sposobem użytym wcześniej do pobierania danych ze stron PKP PLK. Trochę trudno nam uwierzyć, aby ta metoda była bardzo uciążliwa dla PKP PLK. Czyli rozumiemy również stanowisko PKP PLK niemniej uważamy całą sytuację za wartą przedyskutowania w kontekście dążeń do otwierania danych publicznych.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:

fot. Samsung



fot. HONOR








fot. Freepik