Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Stała cena nowych książek zaszkodziła ich sprzedaży w Izraelu

09-02-2015, 15:28

Pomysł stałej ceny na nowe książki był zgłaszany w Polsce. Izrael zrobił coś takiego i czym się skończyło? Sprzedaż nowych tytułów wyraźnie spadła, co wcale nie pomogło autorom, wydawcom czy księgarniom.

Wielu Czytelników Dziennika Internautów zapewne pamięta, jak Polska Izba Książki zaproponowała wprowadzenie w Polsce tzw. Ustawy o książce. Ten akt prawny miałby wprowadzić stałą cenę na nowości wydawnicze, a więc nie byłoby mowy o kupowaniu nowych książek w jakiejś promocji. Wydawcy wierzyli, że byłoby to dobre dla rynku książki i pomagałoby przetrwać zwłaszcza małym księgarniom.

Liczni krytycy pomysłu mówili, że to zawyżyłoby ceny książek i uderzyłoby w czytelnictwo, wprowadzając zmowę cenową w imieniu prawa. 

Niektóre państwa od lat mają podobne ustawy, ale w Izreaelu minął zaledwie rok od czasu wprowadzenia Ustawy o Ochronie Literatury i Autorów. Dzięki tej ustawie cena nowych książek jest stała przez 18 miesięcy po wypuszczeniu na rynek. Okazuje się, że ustanowienie tych zasad nie było szczególnie korzystne. 

Efekty? Sprzedaż książek spadła

Jak podaje izraelski dziennik Haaretz, sprzedaż nowych książek w Izraelu spadła o 35%. Klienci księgarni po prostu unikają kupowania drogich nowych książek. Wolą szperać po półkach w poszukiwaniu starszych pozycji, których cena była ustalona przed wejściem ustawy w życie i może być nawet o połowę niższa. 

Ustawa miała chronić autorów, zapewniając im 8% z ceny książki. Problem w tym, że skoro sprzedaż nowych książek spadła, odbiło się to również na przychodach autorów. Książki są promowane zwłaszcza w momencie wydania, ale ludzie nie chcą kupować tych nowych. Mocno oberwali autorzy książek dla dzieci, którzy nie mogą teraz konkurować z dużo tańszą klasyką literatury dziecięcej. 

Wydawcy też nie stoją lepiej i zwalniają ludzi. Księgarnie starają się sprzedawać zabawki, materiały biurowe i płyty CD. Ustawa utrudnia też życie tłumaczom, ilustratorom czy korektorom, co jest dość oczywistym skutkiem malejącej sprzedaży nowych książek. Haaretz wyciąga z tego bardzo prosty wniosek - rynek nie działa tak, jak politykom się wydawało (zob. The folks who destroyed Hebrew literature). 

Myślenie życzeniowe zawodzi

Nie jest to jedyny znany przykład, gdy życzeniowe myślenie o rynku książki po prostu zawiodło. W ubiegłym roku francuscy politycy chcieli pomóc księgarniom poprzez zakazanie darmowej dostawy książek. W odpowiedzi na to Amazon wprowadził dostawę książki za jednego eurocenta. Omijanie absurdalnego prawa nie musi być trudne.

Czy w Polsce może dojść do wprowadzenia podobnych rozwiązań? Polska Izba Książki najwyraźniej ciągle szuka poparcia dla swojej Ustawy o książce. Tak przynajmniej można wnioskować ze strony organizacji, na której trwa zbiórka podpisów pod inicjatywą. Przedstawiciele ministerstwa kultury wydają się podchodzić do tego pomysłu z coraz większym dystansem. Nastawienie wielu czytelników od początku nie było dobre.

W rozmowie z Dziennikiem Internautów przedstawiciel Polskiej Izby Książki przekonywał, że stała cena książek nie musi owocować wzrostem cen. Wydawcy to jednak przedsiębiorcy, którzy powinni dostosować ceny do realiów. To dość logiczne, ale... dlaczego w Izraelu ceny jednak oderwały się od rzeczywistości? Odpowiedź jest prosta. Wydawcy przecenili moc prawa w kształtowaniu rzeczywistości. Przecenili siłę tego, co dostali w prezencie od ustawodawcy.

Prawo nie programuje rzeczywistości

Prawo może regulować pewne kwestie, ale nie programuje rzeczywistości. Nie można rozwiązać licznych problemów, ustalając, że od tej pory ma ich nie być. Trzeba raczej delikatnie wpływać na to, na co można wpłynąć.  

Rynek książki zależy od bardzo wielu rzeczy, a podstawowym problemem dla tego rynku jest rola książki w kulturze. Obecnie ta rola maleje i nie da się tego zmienić ustawą, nawet jeśli to się nam nie podoba. Nie da się również zmusić ludzi, aby wydawali na książki więcej, bo tak wymyślił sobie ustawodawca. Ostatecznie prawo, które miało kształtować rzeczywistość, staje się tylko kulą u nogi. Daje różne efekty uboczne, nie służąc zasadniczemu celowi. 

Wspomniany problem dotyczy nie tylko rynku księgarskiego. Życzeniowe myślenie o prawie obserwujemy dziś w wielu dziedzinach życia. Często dotyczy to prawa autorskiego albo różnych pomysłów na "ucywilizowanie internetu". Niestety prawo nie zaprogramuje rzeczywistości. 


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. Samsung



fot. HONOR