Aereo to startup, który opracował zdalne anteny telewizyjne umożliwiające bardzo tanie oglądanie telewizji. To był bardzo oryginalny pomysł, który jednak nie może obronić się w sądzie i ma małe szanse na przetrwanie.
reklama
Dziennik Internautów w kwietniu tego roku pisał o Aereo. Jest to startup, który umożliwiał oglądanie przez internet telewizji naziemnej (sic!). Przydzielał on każdemu swojemu użytkownikowi małą antenę telewizyjną, a sygnał z tej przypisanej anteny był przesyłany do odbiorcy przez internet.
Aereo korzystał z tego, że niektóre telewizje oferują swoje treści za darmo w ramach usług telewizji naziemnej. Startup zakładał więc, że nie musi płacić za treści, bo przecież jego użytkownicy korzystają z naziemnych anten. Aereo nie czuł się dostawcą usługi telewizyjnej, ale dostawcą specjalnych anten.
Oczywiście nadawcy telewizyjni pozwali Aereo, uważając, że startup dokonuje retransmisji ich treści bez ponoszenia żadnych opłat. Sprawa dotarła aż do Sądu Najwyższego. Już w czerwcu tego roku Sąd Najwyższy orzekł, że Aereo dokonywał naruszeń praw autorskich, a różnice pomiędzy tym startupem a innymi dostawcami telewizji dotyczyły tylko pewnych kwestii technicznych. Natura usługi była podobna jak w przypadku telewizji kablowych (zob. The Verge, Aereo loses to broadcasters in Supreme Court fight for its life).
Wyrok Sądu Najwyższego nie zakończył sądowych walk startupu. Przedstawiciele Aereo chcieli bowiem płacić telewizjom za ich treści, ale na takiej samej zasadzie jak inni operatorzy kablowi. Niestety wcześniej uznano, że Aereo nie jest operatorem kablowym. Gdy Sąd Najwyższy wreszcie wydał wyrok w sprawie Aereo, uzasadnił to tym, że Aereo działa podobnie do operatorów kablowych.
Dlatego właśnie po wyroku Sądu Najwyższego twórcy Aereo walczyli dalej. Doszli do wniosku, że jeśli uznano ich za coś w rodzaju kablówki, będą mogli otrzymać licencje na korzystniejszych warunkach.
Niestety wczoraj Sąd w Nowym Jorku zakazał firmie Aereo dalszego retransmitowania programu. Sędzia Alison J. Nathan uznała, że nawet jeśli Sąd Najwyższy porównał Aereo to operatora kablowego, to nie znaczy, że Aereo nim jest. Innymi słowy, Aereo jest zarówno za bardzo kablowy, jak i za mało kablowy. Decyzję sądu opublikował m.in. serwis Ars Technica.
Zakaz retransmitowania nie oznacza, że Aereo musi się całkowicie poddać. Decyzja sądu nie odnosi się bowiem do oferowanej przez Aereo usługi "zdalnego DVR", czyli zapisywania wybranych treści w celu odtworzenia ich w dogodnym momencie. Oczywiście należy się spodziewać, że nadawcy telewizyjni będą walczyć o zakazanie również tej usługi.
Warto zauważyć, że Aereo to nie pierwszy przykład e-usługi, która chciała ominąć tradycyjne bariery poprzez coś, co moglibyśmy nazwać "udawaniem" usługi tradycyjnej. Już w roku 2011 pisaliśmy o firmie Zediva, która miała umożliwić wypożyczenie fizycznej płyty DVD do obejrzenia przez internet. Zediva też nie przetrwała.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|