Gdy Barack Obama przejmował władzę w USA, obiecał chronić whistleblowerów, czyli ludzi takich jak Edward Snowden i Bradley Manning. Teraz z sieci zniknęła strona Change.gov, która była śladem tej obietnicy.
Gdy w roku 2008 Barack Obama przejmował władzę w USA, uruchomiony został serwis Change.gov prowadzony przez ekipę odpowiedzialną za przejęcie władzy. Z czasem proces przejmowania władzy się zakończył, ale strona Change.gov ciągle istniała, przynajmniej do czerwca tego roku.
Obecnie, jeśli odwiedzimy stronę Change.gov, zobaczymy zachętę do odwiedzenia strony Białego Domu. Jeśli mimo wszystko klikniemy na link "CONTINUE ON to CHANGE.GOV", trafimy na komunikat o błędzie 404.
Strona została więc usunięta i media to zauważyły. Co więcej, media znalazły możliwą przyczynę usunięcia tej strony. Były tam opublikowane różne obietnice Prezydenta USA, a wśród nich wykaz wartości etycznych, których Obama miał bronić. Archiwalną kopię tej strony znajdziemy w Internet Archive.
Na stronie Change.gov dało się przeczytać, że jednym z celów Obamy będzie ochrona whistleblowerów (sic!), czyli ludzi takich, jak Edward Snowden i Bradley Manning, którzy w interesie społecznym ujawnili jakieś informacje o działaniach władz.
- Takim aktom odwagi i patriotyzmu (...) powinniśmy raczej dodawać odwagi niż je tłumić. Musimy upełnomocnić pracowników federalnych jako strażników nadużyć i partnerów w działaniu. Barack Obama wzmocni prawa whistleblowerów, którzy ujawniają marnotrawstwo, oszustwa i nadużywanie władzy przez rząd. Obama zapewni, że federalne agencje przyśpieszą proces rewizji skarg whistleblowerów, a whistleblowerzy będą mieli pełny dostęp do sądów i uczciwych procesów - można było przeczytać na stronie Change.gov.
Trzeba przyznać, że przypominanie tych obietnic nie jest teraz na rękę administracji Obamy. Wycieki, za którymi stał Edward Snowden, pokazały, że administracja Obamy nie jest gotowa ani na wybaczanie komuś wycieku, ani na wyciąganie z tego wniosków.
W chwili obecnej można wątpić nawet w to, czy administracja Obamy może zagwarantować whistleblowerom naprawdę uczciwy proces. Edward Snowden jest oskarżony o szpiegostwo, ale czy można nazwać szpiegostwem ujawnienie informacji dziennikarzom? To pytanie było podnoszone już nie raz, także przy okazji Juliana Assange'a oraz Bradleya Manninga, wojskowego informatora Wikileaks.
Proces Manninga obecnie się toczy. Z doniesień pojawiających się na Twitterze oraz w mediach wynika, że śledzący go dziennikarze mają ograniczony dostęp do swoich urządzeń i są przeszukiwani. Pilnują ich uzbrojeni żandarmi, którzy zaglądają na ekrany laptopów, czytają notatki i upominają tych, którzy próbowali korzystać z Twittera (zob. BoingBoing, Journalists at Bradley Manning trial report hostile conditions for press).
Oczywiście zbrojna straż pilnująca dziennikarzy na procesie nie oznacza, że proces musi być nieuczciwy. Jest to jednak próba odcięcia postępowania od kontroli ze strony opinii publicznej, która przecież bazuje na informacjach mediów. W tej sytuacji skasowanie strony Change.gov wydaje się tylko jednym z wielu zabiegów, które mają odwrócić uwagę od whistleblowerów oraz ich praw.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|