Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Ministerstwo dało firmie prawa autorskie do znaków drogowych? Możliwe tylko w Polsce!

20-03-2013, 08:31

Wzory znaków drogowych zostały opracowane za nasze pieniądze, ale jedna prywatna firma dostała prawo do zarabiania na ich dystrybucji w formie cyfrowej. Dokument potwierdzający ten skandal został opublikowany w internecie.

Dziennik Internautów już dwa razy pisał o problemie wzorów znaków drogowych. Jest to informacja publiczna, a jednak te wzory przez długi czas sprzedawała prywatna firma - Explotrans SA - w cenie 180 zł.

W październiku ubiegłego roku Marcin Hyła z porozumienia "Miasta dla rowerów" zwrócił uwagę na to, że ta sprzedaż wzorów znaków drogowych może wynikać z umowy zawartej dawno temu pomiędzy firmą a ministerstwem. Ta umowa nie tylko gwarantowała przychody jednej firmie, ale utrudniała obywatelom dostęp do informacji publicznej.

Po nagłośnieniu tej sprawy Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej opublikowało wzory znaków drogowych w internecie. Nadal jednak brakowało odpowiedzi na pytanie o to, na jakiej podstawie przez całe lata jedna firma zarabiała na sprzedaży wzorów znaków drogowych.

Protokół odbioru

Teraz wszystko jest jasne. Udało się dotrzeć do dokumentu, jakim jest protokół odbioru do umowy zawartej 13 lat temu pomiędzy nieistniejącym już Ministerstwem Transportu i Gospodarki Wodnej a firmą Explotrans SA. Ten protokół został podpisany pod koniec 2001 roku, gdy Ministerstwo Infrastruktury odbierało wzory znaków drogowych od firmy Explotrans, która miała je opracować.

Wspomniany protokół został opublikowany wczoraj przez Piotra Waglowskiego w serwisie Vagla.pl. Dodatkowo Dziennik Internautów pod tym tekstem umieszcza kopię dokumentu, żeby przypadkiem nie zaginął.

Prawa autorskie do wzorów znaków drogowych?

W protokole mamy dwa szczególnie ciekawe zapisy.

  • W punkcie 3 czytamy, że "rysunki zostały wykonane w formacie Coreldraw i mogą być wykorzystane przez Zamawiającego wyłącznie do celów wydawniczych Ministerstwa Infrastruktury tj. do tworzenia rozporządzeń i materiałów informacyjnych".
  • W punkcie 4 czytamy, że "Zamawiający nie wnosi zastrzeżeń co do możliwości dystrybucji zatwierdzonych załączników w formie zapisu na płytach CD-ROM przez Wykonawcę ze względu na prawa autorskie wykonawcy".

Tak sformułowany dokument sprawił, że wykonawca wzorów znaków drogowych dostał od Ministerstwa niezwykły prezent - prawa autorskie na treści, które są elementem prawa i są potrzebne w całym kraju. Innymi słowy, firma Explotrans dostała od Ministerstwa potwierdzenie, że wzory znaków drogowych są jej własnością, na której firma może zarabiać.

zrzut

Czy można komuś dać takie prawa?

W tym miejscu należy zadać pytanie - czy można komuś oddać prawa autorskie do treści, które stanowią część rozporządzenia? Prostej odpowiedzi w tym zakresie udziela prawnik Piotr Waglowski

- Treść tego rozporządzenia (wraz z załącznikami) stały się aktem normatywnym w rozumieniu art. 4 ust. 1 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, zatem takim dziełem, które "nie stanowi przedmiotu prawa autorskiego" (...) Ale to nie przeszkadzało wykonawcy czerpać sobie przychodów z tytułu wyłącznego dysponowania źródłową (cyfrową) postacią przygotowanych załączników - pisze Piotr Waglowski w tekście pt. Z 2001 roku Protokół końcowy odbioru pracy wynikający z umowy o znaki drogowe.

Wynika z tego, że opisywany protokół dał firmie Explotrans prawa, jakich nigdy nie powinna ona dostać. Teoretycznie to mogło być niezgodnie z prawem, ale praktycznie ta firma wykorzystywała przyznane jej przywileje.

Sonda
Udzielanie jednej firmie praw autorskich do wzorów znaków drogowych to...
  • skandal!
  • głupia pomyłka
  • dobra praktyka
wyniki  komentarze

Gdy nie wiadomo, o co chodzi...

Piotr Waglowski cytuje jeszcze Marcina Hyłę, który uparcie drążył całą sprawę. Zwrócił on uwagę na to, że wzory znaków drogowych powinny znajdować się w każdym zarządzie dróg, każdej komendzie policji i każdym biurze projektowym. Wynikające z tego transfery do prywatnej kieszeni mogły sięgać w ciągu ostatniej dekady milionów złotych - stwierdza Hyła.

Sami zatem widzicie, że walka o re-use i dostęp do informacji publicznej to nie jest tylko fanaberia. Chodzi o to, aby obywatele mogli korzystać z tego, co zostało za ich pieniądze zrobione, ponieważ jeśli tak nie będzie, skorzysta na tym ktoś inny, a my będziemy mogli jedynie płacić.

Poniżej kopia omawianego protokołu.

kowalik 6 02 2013 by di24pl


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E




fot. DALL-E



fot. Freepik