Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Google +1 wystartowało. Sprawdź, jak chronić swoją prywatność (wideo)

02-06-2011, 11:31

Po wielu nieudanych projektach, które miały stworzyć realne zagrożenie dla Facebooka, Google zaprezentowało kolejne rozwiązanie o nazwie "+1".

Twitter w obawie przed nową konkurencją udostępnił ostatnio przycisk "Follow" dla webmasterów, jednak to usługa Google wzbudziła największe zainteresowanie. Od jakiegoś czasu mówi się bowiem o ambitnych planach wyszukiwarkowego giganta związanych z sieciami społecznościowymi, a prawdopodobnie właśnie za brak sukcesów w tym segmencie rynku Eric Schmidt musiał opuścić stanowisko dyrektora generalnego Google.

>>Czytaj także: Dwa lata semantycznej wyszukiwarki Wolfram Alpha

Sonda
Przycisk +1 zyska uznanie użytkowników?
  • Tak
  • Nie
wyniki  komentarze

Google +1 to nic innego, jak powielenie znanej z Facebooka koncepcji przycisków "lubię to". O ile jednak w przypadku serwisu Marka Zuckerberga lubiane przez nas strony trafią na ścianę facebookowego profilu, tak w przypadku +1 aktywność internautów widoczna będzie przede wszystkim w samej wyszukiwarce. Informacje o lubianych przez nas witrynach zamieszczane będą również w profilu Google, jednak obecnie wielu użytkowników nie wie nawet o jego istnieniu.

Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami deweloperzy mogą umieszczać na swoich stronach przyciski +1 w siedmiu wariantach. Google przygotowało w tym celu specjalne narzędzie, które pozwala na wybranie języka, po czym wygeneruje kod JavaScript do wstawienia na stronie. Więcej informacji na temat szczegółowej konfiguracji można znaleźć na stronie dla wydawców.

Warto przy okazji dodać, że według regulaminu usługi właściciel witryny nie może zmieniać wyglądu przycisku +1 (chyba że korzystając ze wspomnianego narzędzia), ani też łączyć go z treściami reklamowymi, na przykład umieszczając go na reklamie bądź tuż obok niej.

Wydaje się, że Google wyciągnęło też wnioski z wpadki dotyczącej ochrony prywatności użytkowników, która towarzyszyła premierze usługi Buzz. Tym razem nie ma mowy o wycieku listy kontaktów, a firma z Mountain View podkreśla, że wydawcy nie mogą podejmować prób, które miałyby na celu ujawnienie tożsamości użytkowników przycisku +1.

Domyślnie jednak podczas kliknięcia w +1 nasi znajomi zobaczą informację o tym, że jesteśmy jedną z osób, które oznaczyły stronę jako wartą zainteresowania. Jeśli nie chcemy, by obok przycisków wyświetlano takie informacje z udziałem naszych danych, funkcję można wyłączyć w ustawieniach profilu.

>>Czytaj także: Australijska policja znów przyłapana na piractwie


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Google Blog