Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

WikiLeaks nie pochwala i nie potępia ataków DDoS

13-12-2010, 14:00

Organizacja stojąca za WikiLeaks dała jasno do zrozumienia, że nie ma nic wspólnego z atakami na takie organizacje, jak PayPayl lub Mastercard. Jednocześnie da się zauważyć, że większa liczba komentatorów w mediach broni WikiLeaks, uważając serwis za medium, a nie narzędzie terrorystów.

"Tradycyjne" media ostatnio chętnie donoszą o "cyberwojnie rozpętanej przez WikiLeaks" lub o "atakach haktywistów" na znane organizacje finansowe. Bardziej finezyjne doniesienia mówią o "atakach hackerów" lub "sympatyków WikiLeaks".

Zapoznając się  tymi nowinami, można odnieść wrażenie, że jakaś tajemnicza grupa ludzi związana z WikiLeaks sieje w internecie istne spustoszenie. Tak naprawdę jednak za atakami stoi grupa Anonymous - internetowy "tłum", który nie ma wiele wspólnego ani z hackerami, ani z WikiLeaks.

Aby zwrócić uwagę na ten stan rzeczy, organizacja stojąca za WikiLeaks wydała swoje oświadczenie w sprawie ataków DDoS. W tym oświadczeniu czytamy:

Uważa się, że te ataki denial of service pochodzą od internetowego zgromadzenia znanego jako Anonymous. Ta grupa nie jest powiązana z Wikileaks. Nie było kontaktu między żadnym przedstawicielem Wikileaks i kimkolwiek z Anonymous. Wikileaks nie otrzymało żadnego uprzedzenia dotyczącego działań Anonymous.

Rzecznik Wikileaks Kristinn Hrafnsson dodał, że organizacja nie potępia ani nie pochwala tych ataków. Jej zdaniem jest to odbicie opinii publicznej wobec działań organizacji będących celem ataków

>>> Czytaj: Holandia: Drugie aresztowanie ws. Wikileaks

Jeśli już mowa o opinii publicznej, to warto zauważyć, że broni ona WikiLeaks nie tylko poprzez ataki DDoS. Do organizacji oficjalnie sprzeciwiających się próbom uciszania WikiLeaks dołączyły takie organizacje non-profit, jak Democracy Now oraz międzynarodowe stowarzyszenie Internet Society (ISOC).

Przedstawiciele ISOC w wydanym oświadczeniu zauważyli, że ostatnio byliśmy świadkami zniknięcia strony Wikileaks.org z internetu.

Interet Society została zbudowana na kluczowych zasadach wolności wypowiedzi i niedyskryminacji, które są istotne, aby zachować otwartość i użyteczność Internetu. Wierzymy, że ten incydent dramatycznie ilustruje, iż te zasady są obecnie zagrożone.

(...) Współpraca między kilkoma organizacjami dała pewność, że wpływ na stronę Wikileaks nie powstrzymał przed dostępem do materiałów Wikileaks. W dalszej perspektywie pokazuje to, że usuwanie domen jest nieefektywnym narzędziem tłumienia komunikacji, służącym jedynie podważaniu integralności globalnego Internetu i jego działania.

ISOC z zasady broni takich idei, jak wolność słowa i komunikacji. Na jej oświadczenie warto jednak zwrócić uwagę, bo jest to jeden z ważnych głosów wołających o traktowanie Wikileaks jak medium, a nie jako organizacji terrorystycznej czy szpiegowskiej. Można odnieść wrażenie, że teraz podobne głosy są bardziej słyszalne. Czyżby upływ czasu sprzyjał refleksji?

The Australian wspomina o tym, że Juliana Assange'a bronią australijscy parlamentarzyści. Idei WikiLeaks bronił także Raymond McGovern, były pracownik CIA i znany amerykański polityczny aktywista (wypowiedział się w tej sprawie dla CNN). McGovern podkreślał, że terrorysta nie informuje wszystkich o swoich odkryciach. Jego zdaniem WikiLeaks uprawia dziennikarstwo, a "zwykli" dziennikarze powinni brać przykład z tego projektu.

W internecie znajdziemy też informacje o demonstracjach wyrażających poparcie dla Wikileaks. Chodzi o tradycyjne demonstracje z ludźmi na ulicy i transparentami. Odbyły się one m.in. w USA, co pokazuje, że amerykańskie społeczeństwo nie przyklaskuje swoim władzom lubującym się w słowach "przestępstwo" i "terroryzm". Ostatnie ataki DDoS rzeczywiście można uznać za wyrażanie opinii publicznej, ale warto mieć na uwadze, że opinia publiczna przemawia też w inny, bardziej cywilizowany sposób.

>>> Czytaj: Bułgaria też ma stronę z tajnymi dokumentami - BolkanLeaks


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *