Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Brytyjski koncern naftowy, odpowiedzialny za katastrofę ekologiczną w Zatoce Meksykańskiej, próbuje ratować nie tylko florę i faunę, ale także swój wizerunek. Pomóc ma w tym Google.

Wybuch platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej pod koniec kwietnia br. doprowadził do katastrofy ekologicznej w regionie. Plama ropy ma już kilkadziesiąt tysięcy kilometrów kwadratowych powierzchni i dalej się powiększa. Dotarła ona już do południowych wybrzeży Stanów Zjednoczonych, zanieczyszczając plaże, a także zabijając florę i faunę. Istnieje zagrożenie, że ropa dotrzeć może nawet do Europy. Brytyjski koncern BP, właściciel platformy, bezskutecznie przez kilka tygodni próbował zatamować wyciek ropy. Dopiero niedawne działania zaczęły przynosić efekty. Do opanowania sytuacji droga jest jednak daleka, nie mówiąc już o wielkich szkodach, jakie katastrofa ta poczyniła wizerunkowi firmy.

W Stanach Zjednoczonych coraz głośniejsze są nawoływania do bojkotu stacji paliw BP. Brytyjscy przedsiębiorcy zaczynają także obawiać się, że może dojść do eskalacji nastrojów i zmniejszenia zakupów towarów z Wielkiej Brytanii. BP próbuje ratować sytuację spotami telewizyjnymi - firma wydała na nie 50 milionów dolarów. Przeprasza w nich za katastrofę, biorąc na siebie pełną odpowiedzialność i wszelkie koszty.

Sonda
Korzystasz ze stacji paliw BP?
  • tak
  • nigdy nie korzystałem/-am
  • przestałem/-am korzystać
  • nie jeżdżę samochodem
wyniki  komentarze

BP został za te działania skrytykowany przez prezydenta Baracka Obamę, który jest zdania, że firma powinna przeznaczyć pieniądze na ratowanie ekosystemu regionu czy wypłatę odszkodowań dla mieszkańców. BP zdaje sobie jednak sprawę, że pewne działania w zakresie PR musi podjąć, by informacji o wycieku ropy i konsekwencjach nie były czerpane tylko i wyłącznie z zewnętrznych źródeł, które nie zawsze dysponują najbardziej aktualnymi i obiektywnymi danymi.

Dlatego też firma wykupiła reklamę w Google. Chce, by jej strona i reklamy ukazywały się na początku listy wyszukiwania takich terminów, jak "oil spill" (plama ropy), "volunteer" (wolontariusz) czy "claims" (roszczenia). BP chce w ten sposób przekierować internautów do swojego serwisu, na bieżąco aktualizowanego. Rzecznik firmy powiedział agencji Reuters, że właśnie tych terminów szukają internauci odwiedzający stronę BP.

Nie wiadomo, ile reklama w Google będzie brytyjską firmę kosztować. Będą to zapewne niewielkie kwoty w porównaniu z ogromnymi stratami, jakie poniosła już ona w związku z wybuchem platformy i próbami zatamowania wycieku. Odbudowa mocno nadszarpniętej reputacji potrwa jednak bardzo długo.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Reuters