Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Według najnowszego raportu Google fałszywe antywirusy stanowią już 15% złośliwego oprogramowania w sieci. To oznacza aż sześciokrotny przyrost w porównaniu z rokiem 2009.

Fałszywe ostrzeżenie
fot. - Fałszywe ostrzeżenie
Od początku 2009 do lutego 2010 skanery Google przeanalizowały 240 milionów stron internetowych. Jedenaście tysięcy zbadanych stron zawierało tzw. scareware, czyli fałszywe oprogramowanie antywirusowe - czytamy w raporcie Google "The Nocebo Effect on the Web: An Analysis of Fake Anti-Virus Distribution". Gwałtowny wzrost ilości scareware w sieci dowodzi, że cyberprzestępcy coraz częściej posługują się technikami inżynierii społecznej. 

 - Nasze obserwacje potwierdzają wnioski, do których doszło w swoim raporcie Google – mówi Tomasz Zamarlik, Marketing Manager z firmy G Data Software. - Nastąpił radykalny wzrost ilości scareware w sieci. Oszuści liczą, że jeśli przestraszą internautę fałszywym alarmem o zagrożeniu, ten natychmiast kupi - z wdzięcznością! - lekarstwo na wirusa. Wiele osób przekazuje w takich okolicznościach numer swojej karty kredytowej przestępcom i pada ofiarą kradzieży. Mowa tu o kwotach znacznie przekraczających wartość legalnego, sprawdzonego na rynku oprogramowania. Problem jest tym bardziej uciążliwy, że może dotyczyć praktycznie każdej strony internetowej - w roku 2009 padli jego ofiarą czytelnicy New York Times!

Jak to działa

fałszywy antywirus
fot. - fałszywy antywirus
Ofiarą przestępstwa, o którym mowa w raporcie Google, może być każdy internauta surfujący po internecie. Na jego ekranie pojawia się nagle powiadomienie do złudzenia przypominające okna komunikatów systemowych. Z treści dowiaduje się, iż jego komputer nie jest dostatecznie chroniony przed złośliwym oprogramowaniem z sieci. Otrzymuje propozycję zakupu programu antywirusowego. Jeśli z niej skorzysta, umożliwia cyberprzestępcy dostęp do danych na swoim komputerze. Mechanizm działania skryptu jest tak zaawansowany, że wykrywa wersję systemu na komputerze użytkownika i na tej podstawie wyświetla właściwe okno.

>> Czytaj też: Uwaga na komunikaty o łamaniu prawa autorskiego

Legalne oprogramowanie antywirusowe jest w stanie poradzić sobie ze szkodami wyrządzonymi przez swoje "złośliwe podróbki", tylko jeśli jest stale aktualizowane. Fałszywe antywirusy wciąż ewoluują. Stają się coraz trudniejsze do wykrycia, a nawet jeśli zostaną wykryte, ich odinstalowanie nie jest rzeczą łatwą. Uniemożliwiają instalację aktualizacji systemu, jak również nie dopuszczają do instalacji bezpiecznego oprogramowania antywirusowego. 

Liczy się ilość

fałszywy antywirus
fot. - fałszywy antywirus
Domeny mają teraz krótszą żywotność niż jeszcze rok temu, ale za to mnożą się w nieskończoność (Google odnotowało wzrost ich liczby o około 600% od stycznia 2009 r.). W raporcie Google czytamy, że choć łączna liczba podobnych domen wzrosła, to zmniejszył się średni czas ich żywotności: w kwietniu 2009 było to 100 godzin, we wrześniu 2009 około 10 godzin. W styczniu roku 2010 długość życia "złośliwej strony" wynosiła zaledwie jedną godzinę. 

Popularne przeglądarki, takie jak Google Chrome czy Firefox, są wyposażone w opcję „safe browsing”, która ostrzega internautów przed niebezpiecznymi stronami. Jednak krótka żywotność w połączeniu z rosnącą ilością tych domen sprawiają, że przeglądarki nie radzą sobie z wyławianiem ich spośród stron bezpiecznych. Statystyki wykrywania fałszywych antywirusów w ostatnim roku poważnie zmalały i według Google wynoszą teraz mniej niż 20%.  

>> Czytaj też: Fałszywe GG to "wierzchołek międzynarodowego oszustwa"

Pomiędzy specjalistami do spraw bezpieczeństwa IT a cyberprzestępcami toczy się nieustanna walka. Dziś - bardziej niż kiedykolwiek - liczy się w niej czas. Niels Provos, jeden z autorów raportu Google, stwierdza: „Doszliśmy do wniosku, że nawet jeśli masz na komputerze program antywirusowy, ale baza sygnatur zagrożeń jest przeterminowana choćby tylko o kilka dni, to Twoje szanse ochrony maleją w drastycznym stopniu.”

 

Autor: Michał Misiewicz, Someday Interactive


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *