Za MS Office na Linuksie już podziękujemy
W ciągu najbliższych kilku lat Microsoft udostępni MS Office w wersji dla Linuksa - powiedział Stuart Cohen z OSDL na konferencji LinuxWorld w San Francisco. Gdy tylko przeczytałem o tym w serwisie VNUnet pomyślałem "za późno panowie... za późno..."
Stuart Cohen wydaje się być niemal pewny, że MS Office dla Linuksa się pojawi, podobnie jak pojawił się w wersji dla systemów Apple. Dopóki jednak to nie nastąpi, każdy, kto z różnych powodów migruje na Linuksa, będzie zapoznawał się z pakietami konkurencyjnymi - OpenOffice.org lub KOffice.
Śmiem twierdzić, że gdyby firma z Redmond zaproponowała MS Office dla Linuksa np. w zeszłym roku, to po pewnym czasie nikt nie pytałby o to, czym jest ODF. Powszechny już format DOC stałby się standardowo używanym formatem dokumentów tekstowych. Po prostu wszyscy przywykli do MS Office i nietrudno znaleźć ludzi, którzy łatwiej zniosą zmianę systemu operacyjnego niż zmianę pakietu biurowego. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak wielką rolę w wyborze programu odgrywa przyzwyczajenie użytkownika.
Firma z Redmond jednak się spóźniła. Dzisiaj mamy już coś, co jest "pakietem biurowym dla Linuksa" i coraz więcej ludzi uczy się obsługi tego pakietu. Da się też spotkać takich użytkowników, dla których OpenOffice.org był pierwszym pakietem biurowym, także pod Windows. Teraz będzie ich już tylko coraz więcej.
Microsoft nie jest jedyną firmą popełniającą ten błąd. W lutym pisałem o ankiecie przeprowadzonej przez Novella, która wyraźnie wykazała, że programem jaki użytkownicy najbardziej chcieliby ujrzeć na Linuksie jest Photoshop.
Tymczasem Adobe (producent Photoshopa) bardzo się chwalił wypuszczeniem nowej wersji swojego czytnika PDF dla Pingwinka. Alternatywny dla Photoshopa GIMP rozwija się za to prężnie i już niebawem może dorównać swojemu konkurentowi.
Efekt tego będzie taki, że gdy Adobe ocknie się i dojdzie do wniosku, że trzeba wypuścić wersję dla Linuksa, będzie dla użytkowników tego systemu jakąś dziwną, niemal niszową aplikacją, używaną przez "tych, tam, fanów okienek". Moim zdaniem chwila obecna, to dla Adobe ostatni dzwonek. Osobiście mam jednak nadzieję, że zdolności wizjonerskie szefów tej firmy są w tym względzie porównywalne do zdolności Microsoftu.