Artur O. za pośrednictwem internetu poznał dziewczynę. Po kilku dniach wspólnych rozmów postanowili się spotkać. Mężczyzna pojechał autem do nowej znajomej, która nagle "przemieniła się" w dwóch łobuzów.
reklama
Kiedy Artur O. przyjechał pod blok poznanej rzekomo dziewczyny spytał o adres dwóch mężczyzn stojących przed wejściem do klatki schodowej. Wszystko się zgadzało, kiedy jednak wszedł dalej został zaatakowany. Napastnicy pobili mężczyznę i ukradli mu telefon komórkowy, dokumenty i kluczyki od samochodu, którym zbiegli z miejsca zdarzenia.
W toku podjętych przez policjantów działań wyszło na jaw, że internetowa znajoma wcale nie istnieje. Mężczyzna został podstępnie zwabiony przez napastników w miejsce, w którym mogli bez przeszkód dokonać rozboju.
Na podstawie sporządzonego rysopisu funkcjonariusze zatrzymali Adama M (28 l.). Pokrzywdzony rozpoznał w nim swojego napastnika. Potem ujęto drugiego sprawcę - Arkadiusza M. (25 l.). Za kradzież i pobicie grozi im nawet do 15 lat więzienia.
To nie pierwsze i nie ostatnie tego typu zdarzenie. Ciekawe jest to, że zazwyczaj w przypadku zwykłego kontaktu z drugą osobą wielu z nas zachowuje dużą ostrożność. Tymczasem poznając kogoś w internecie i decydując się na spotkanie "w realu" niejednokrotnie zapominamy, że po drugiej stronie monitora może siedzieć ktoś zupełnie inny, niż się tego spodziewamy. Artur przekonał się o tym na własnej skórze - oby jego przypadek dał do myślenia innym.