Kontrowersyjne zapisy z ACTA nie są już elementem porozumienia CETA - tak twierdzi rzecznik Komisji Europejskiej. Zaraz, zaraz... czy pan rzecznik mógł zobaczyć tekst? Jeśli tak, też byśmy chcieli!
Na początku tego tygodnia zrobiło się głośno o CETA. Media zgodnie nazwały to porozumienie "następcą ACTA". Dziennik Internautów odnotował natomiast, że CETA nie była następcą, tylko tworem powstającym niemal równolegle z ACTA. Prace nad CETA trwały od 2009 roku. Ten dokument jest "braciszkiem ACTA", podobnie jak TPP.
Publikacje o CETA dosłownie wybuchły w różnych mediach i Komisja Europejska z pewnością już wie, że szykują się nowe problemy. John Clancy, rzecznik prasowy Komisji Europejskiej odpowiedzialny z sprawy handlu, napisał na Twitterze:
internetowe artykuły 27.3 oraz 27.4 nie są częścią obecnego tekstu #CETA. Ujawniony tekst pochodzi z lutego i zmienił się.
To jednak wcale nie znaczy, że w CETA nie ma nic złego. Z ostrożnych szacunków Dziennika Internautów wynika, że ponad 20 różnych zapisów CETA w dużej mierze pokrywa się z ACTA. Komisja Europejska twierdzi, że zmieniła raptem dwa artykuły. Zwrócił już na to uwagę także Michael Geist, a za nim wszystkie media.
Ale bardziej zastanawiające jest coś innego...
Słysząc o zmianach w CETA, możemy zadać sobie dalsze pytania. Jak zmieniono te "internetowe"artykuły? Czy je wykreślono, a może tylko zmieniono ich brzmienie? Skąd mamy wiedzieć, że teraz w tekście CETA nie znalazły się zapisy o natychmiastowym odcinaniu internauty od sieci? Te pytania wydają się przesadzone, ale już nieraz kontrowersyjne ustawy i umowy "łagodzono" poprzez zaostrzanie przepisów. Czy moglibyśmy łaskawie zobaczyć ten nowy tekst CETA?
Ciekaw też jestem, skąd John Clancy wie o zmianach w tekście CETA? Są dwie możliwości - albo Clancy widział tekst, albo ktoś z Komisji Europejskiej powiedział mu o rzekomych zmianach. Obstawiałbym to drugie. Jeśli natomiast byle rzecznik może zajrzeć sobie do CETA, dlaczego nie mogę tego zrobić ja?
Prawda jest taka, że dopóki negocjacje CETA odbywają się w tajemnicy, dla opinii publicznej wszystkie niebezpieczeństwa związane z CETA muszą pozostać żywe. Wybaczcie, drodzy politycy, ale skoro nie chcecie pokazać nam aktualnego tekstu CETA (nie mówiąc już o innych dokumentach z negocjacji), liczcie się z tym, że nasza wiedza o tym dokumencie będzie pochodzić z wycieków. Jak dotąd widzieliśmy tylko dokument z lutego opublikowany przez prof. Geista.
Przejrzystość jest lekiem na wszelkie "bezpodstawne" zarzuty. Wpis rzecznika na Twitterze to nie jest przejrzystość. Jeśli Komisja chce nas przekonać do CETA, niech pokaże nam CETA i wszystko, co wokół tego porozumienia wypracowano.
Nie jest prawdą, że w ACTA tylko zapisy internetowe wzbudzały kontrowersje. Było dużo więcej kwestii spornych, ale nawet bez nich porozumienie byłoby kontrowersyjne. ACTA powstawała w sposób, którego demokracja nie lubi. CETA powstaje w taki sam sposób.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|