Jeszcze do niedawna każdy, kto mówił o „Wiza do Anglii”, miał na myśli klasyczny wniosek wizowy, rozmowę w konsulacie i naklejkę w paszporcie. Od stycznia 2025 r. znaczną część tych formalności zastąpiła cyfrowa autoryzacja ETA (Electronic Travel Authorisation). Dzięki niej podróżni z państw bezwizowych wjeżdżają do Zjednoczonego Królestwa bez fizycznej wizy, a opłata – od kwietnia wynosząca 16 funtów – trafia bezpośrednio do Home Office. Niestety wraz z nowym systemem wyrosła cała sieć fałszywych portali, które pobierają opłaty wielokrotnie wyższe lub kradną dane osobowe. Media ostrzegają o stronach podszywających się pod domenę rządową i żądających nawet 100 € za jedno zgłoszenie.
Schemat wygląda podobnie: wyszukiwarka podsuwa na pierwszej stronie reklamę „oficjalnego” serwisu, strona kopiuje brit‑desing rządowego portalu, a w nagłówku widać słowo „.gov”– tyle że z dodatkową literą lub myślnikiem. Zanim internauta się zorientuje, przechodzi pięć kroków, podaje paszport, kartę płatniczą i numer telefonu. Pieniądze znikały, a potwierdzenie przyjścia autoryzacji nigdy nie przychodziło.
Często ofiarą padają osoby przekonane, że składają wniosek o „Wiza do Anglii”, bo właśnie tak frazują temat w Google. Warto pamiętać: prawdziwy wniosek ETA składa się wyłącznie przez aplikację UK ETA App lub stronę gov.uk, a bank powinien zaksięgować dokładnie 16 funtów, ani pensa więcej.
Dlaczego system jest podatny na oszustwa?
Po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE wiele osób zgubiło się w gąszczu przepisów. Dlatego klikają pierwszy link, który obiecuje „szybką wizę elektroniczną”. Przestępcy wykorzystują też presję czasu: tani lot last‑minute do Londynu, mecz Premier League w następnym tygodniu, stres i pośpiech. W ten sam sposób kilka lat temu łowiono turystów aplikujących o eTA do Kanady– tam fałszywe serwisy windowały cenę kilkukrotnie, sprzedając „pakiety priorytetowe” lub „opiekę doradcy”. To właśnie dlatego powstało w Polsce określenie „Wiza do Kanady za 200 zł”, chociaż oficjalnie kosztowała równowartość kilkunastu dolarów kanadyjskich.
Jak rozpoznać prawdziwą stronę?
Co zrobić, gdy padniemy ofiarą?
Natychmiast zadzwoń do banku i zgłoś chargeback.
Zmień hasła do poczty oraz wszystkiego, co łączy się z tym adresem mailowym.
Zgłoś próbę wyłudzenia do Action Fraud (jeśli mieszkasz w UK) lub do polskiej policji wraz z wydrukiem transakcji.
W międzyczasie złożysz poprawny wniosek przez gov.uk lub aplikację – Home Office nie pociągnie Cię do odpowiedzialności za fałszywą próbę.
Komu zaufać?
Istnieją legalni, sprawdzeni agenci wizowi oferujący kompleksową usługę, podobnie jak w przypadku klasycznej wizy. Jeśli potrzebujesz pomocy, skorzystaj z marki Notberg (dawniej WizaSerwis). Firma pobiera jasno określoną prowizję, w umowie wskazuje, że opłata 16 funtów trafia na konto rządowe, a klient dodatkowo płaci jedynie za doradztwo oraz przygotowanie dokumentów. Dzięki temu masz gwarancję, że eta zostanie złożona na oficjalnym portalu, a Twoje dane nie powędrują na tajny serwer gdzieś na Kajmanach.
Kilka mitów do obalenia
Zabezpiecz się na przyszłość
Zrób zrzut ekranu z potwierdzeniem i zapisz w chmurze. Ustaw alerty SMS w banku, żeby natychmiast widzieć nieautoryzowane transakcje. Jeżeli Twoja ETA zostanie odrzucona, rządowy system zwróci pieniądze na tę samą kartę. Fałszywy portal już nie. Dlatego pierwszy krok to odpowiedzialne wyszukiwanie: wpisz „gov.uk ETA”, sprawdź certyfikat i nie klikaj reklam sponsorowanych na górze wyników.
Foto i treść: materiał partnera
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|