Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Trzeba ujawniać porno-preferencje oskarżonych o piractwo?

09-07-2014, 12:20

Czy oskarżenie kogoś o piractwo jest wystarczającym powodem, aby przed sądem pytać o nawyki związane z używaniem pornografii? Coś takiego robi firma Malibu Media, która nie od dziś próbuje wykorzystać wstyd, aby skłonić rzekomych piratów do uległości.

robot sprzątający

reklama


W Polsce obserwujemy początki copyright trollingu, czyli masowego wzywania ludzi do wpłat w związku z rzekomymi naruszeniami praw autorskich. Za granicą to zjawisko ma dłuższą tradycję i często jest związane z przemysłem pornograficznym.

Połączenie zarzutu piractwa z pornografią jest bardzo wygodne, bo można ludzi straszyć takimi sprawami sądowymi, które narobią im sporo wstydu. Antypiraci starają się to wykorzystać. W przeszłości prawnicy z niesławnej firmy Prenda Law otwarcie grozili ludziom, że ich sąsiedzi lub pracodawcy mogą się dowiedzieć o pozwie związanym z pobieraniem pornografii.

Malibu Media chce zawstydzać

Dziś firma Prenda Law ma coraz mniejsze znaczenie, ale na amerykańskim rynku antypirackim pojawił inny lider - Malibu Media. Ta firma nie uważa się za trolla. Lubi podkreślać, że naprawdę działa na rynku filmów dla dorosłych i prowadzi stronę z pornografią. Niezależnie od tego firma uruchomiła wiele spraw sądowych przeciwko setkom osób, którym zarzuciła pobieranie pirackich materiałów. Tym osobom proponowano ugody za kilka tysięcy dolarów. Według większości obserwatorów to typowy copyright trolling. 

Prawnicy Malibu Media w taki sposób prowadzili swoje sprawy, aby zwiększyć u ofiar poczucie wstydu. Dawniej załączali oni do akt sądowych specjalny załącznik, w którym wymieniali chronione dzieła rzekomo pobrane przez pozwanego. W tym wykazie znajdowały informacje o filmach niebędących dziełami Malibu Media. Prawnicy twierdzili, że dołączyli je do pozwu, aby lepiej wykazać winę pozwanego.

Prawnik pyta o ulubione porno

Już w ubiegłym roku sąd zakwestionował taką praktykę, o czym pisał m.in. serwis Ars Technica. Prawnicy Malibu Media znaleźli kolejny sposób na zawstydzanie pozwanych. Po prostu w czasie procesu zadawali pytania o odwiedzanie stron pornograficznych, częstotliwość oglądania, preferowanych producentów, a nawet typy preferowanych filmów!

Takie pytania padły m.in. w ramach sprawy Malibu Media vs Jason Pontello. Znajdziecie konkretne pytania w dokumentach sądowych. Problemy związane z zadawaniem takich pytań dokładniej opisał serwis Fight Copyright Trolls.

Sonda
Czy oskarżenie o piractwo to wystarczający powód, aby upubliczniać czyjeś preferencje porno?
  • tak
  • nie
wyniki  komentarze

W opisanej sprawie pozwany odmówił udzielenia odpowiedzi na pytania. Serwis Ars Technica dowiedział się, że ta sprawa zakończyła się już ugodą, której warunki nie zostały ujawnione. Prawnik pozwanego przyznał jednak, że od dłuższego czasu obserwuje zadawanie pozwanym dziwnie obszernych pytań o ich nawyki związane z pornografią.

Walka z piractwem pozwala na wszystko?

Już wcześniej wspominaliśmy, że negatywne zjawiska związane z copyright trollingiem mają jedną wspólną podstawę. Zbyt wiele osób zakłada, że walka z piractwem powinna pozwalać na wszystko. W imię ochrony twórców może dochodzić do masowego zastraszania, nadużywania prawa, atakowania osób całkiem niewinnych. Dodatkowo widzimy, że w imię walki z piractwem ktoś próbuje upubliczniać bardzo wrażliwe informacje o ludziach. Jest w tym coś przerażającego.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              



Ostatnie artykuły:


fot. DALL-E



fot. DALL-E



fot. Freepik



fot. DALL-E



fot. DALL-E