Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Serwis jednak może odpowiedzieć za komentarze - o wyroku ETPC w sprawie Delfi

11-10-2013, 13:01

Serwis internetowy może odpowiedzieć za komentarze internautów i nie zawsze będzie traktowany jak bezstronny pośrednik. Potwierdził to Europejski Trybunał Praw Człowieka w wyroku dotyczącym estońskiego serwisu Delfi.

W Dzienniku Internautów wielokrotnie pisaliśmy o wyrokach dotyczących odpowiedzialności administratorów stron za komentarze internautów. Polskim sądom zdarzało się już orzekać, że odpowiedzialność administratorów jest ograniczona i mogło się to wydawać coraz mocniej ustaloną zasadą.

Czas zweryfikować swoje poglądy. Wczoraj Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) wydał bardzo istotny wyrok w sprawie serwisu Delfi. Mówiąc najprościej, trybunał uznał, że administratorzy serwisu mogą odpowiedzieć za komentarze opublikowane przez użytkowników. Warto jednak dokładniej omówić całą sprawę.

Rzetelny artykuł i ostre komentarze

Delfi to duży serwis informacyjny, jeden z największych w Estonii. Publikuje nawet setki  artykułów dziennie i każdy tekst można skomentować. Komentarze można oznaczać jako niewłaściwe, ale są one publikowane automatycznie.

W styczniu 2006 r. na stronie Delfi ukazał się artykuł dotyczący spółki SLK, która jest właścicielem promów kursujących do niektórych wysp. Artykuł nie był przychylny dla firmy, ale był napisany rzetelnie. Niestety w komentarzach pod tekstem internauci opublikowali treści mniej rzetelne, które zawierały groźby skierowane pod adresem pewnego udziałowca SLK.

W marcu 2006 r., a więc po kilku tygodniach od opublikowania artykułu, prawnicy wspomnianego udziałowca SLK zażądali usunięcia 20 komentarzy oraz 32 tys. euro zadośćuczynienia. Komentarze zostały usunięte, ale właściciel portalu nie chciał płacić. Sprawa trafiała do sądów kolejnych instancji i wreszcie dotarła do Sądu Najwyższego, który swoją opinię wydał w roku 2009.

Portal to więcej niż pośrednik?

Sąd Najwyższy uznał, że Delfi może odpowiedzieć za komentarze. Zauważył też, że właściciele Delfi mogli mieć interes ekonomiczny w tym, aby komentarze pozostały widoczne na stronie. Serwis zachęcał do ich publikowania, więc zdaniem sądu był czymś więcej niż tylko "pośrednikiem" przekazującym informacje. Był czymś w rodzaju wydawcy.

Sprawa trafiła wreszcie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (skarga nr 64569/09). Ten uznał, że nie doszło w do naruszenia prawa w zakresie swobody wypowiedzi. ETPC podzielił opinie wydane wcześniej przez sądy w Estonii.

Czym kierował się Trybunał?

Trybunał uznał, że istotne dla oceny całej sprawy było kilka elementów, m.in. to, jakie środki zastosował administrator strony i czy możliwe było pociągnięcie do odpowiedzialności prawdziwych autorów wpisów. ETPC rozważył też kwestię proporcjonalności kary.

Zdaniem Trybunału portal Delfi powinien się liczyć z tym, że pod artykułem o negatywnym wydźwięku mogą się pojawić komentarze bardziej dosadne. Przejrzenie tych komentarzy byłoby zatem uzasadnione. Tymczasem osoba poszkodowana niewiele mogła zrobić i mogła mieć problem nawet z dotarciem do autorów komentarzy.

ETPC zauważył też, że ostatecznie nałożona na portal kara finansowa - tylko 320 euro, a nie 32 tys. - nie wydawała się zbyt dotkliwa.

Sonda
Zgadzasz się z wyrokiem ETPC w sprawie Delfi?
  • tak
  • raczej tak
  • raczej nie
  • nie
wyniki  komentarze

Oceniając wyrok, ETPC powinniście brać pod uwagę wszystkie opisane wyżej okoliczności. Trybunał nie stwierdził dzisiaj, że każdy administrator strony internetowej będzie odpowiadał za komentarze. Wyroki sądowe zawsze dotyczą konkretnego przypadku.

Jest to jednak sygnał, że administratorzy stron powinni być bardziej ostrożni szczególnie tam, gdzie spodziewają się ostrych wypowiedzi. Ten wyrok sugeruje, że w pewnych przypadkach należy rozważyć "prewencyjne" usunięcie treści wyglądającej na szkodliwą. Oczywiście zawsze można dyskutować o tym, gdzie jest granica między "ostrą krytyką" a "komentarzem naruszającym prawo".

Ludzie krytykujący ten wyrok znów będą pytać - czy "tablica ogłoszeniowa" powinna decydować o tym, co można na nią przykleić? Odpowiedź udzielona przez ETPC jest bardziej złożona, bo zawiera w sobie analizę tego, na czym tablica zarabia, jak bardzo może być dla kogoś szkodliwa i co mogła zrobić, by jednak zapobiec naruszeniu.

Czytaj także: Piractwo nie zostało zalegalizowane przez Trybunał Praw Człowieka... i raczej nie będzie


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *